Jarmużom dobrze szło, z pełnym zaangażowaniem realizowali swój pomysł. Systematycznie powiększali hodowlę kóz, aż do 200 sztuk. Pani Janka sprzedawała mleko i z przyjemnością wyrabiała kozie sery. Przyjeżdżało coraz więcej dzieci. W 2014 roku zmarł mąż pani Janki. Ze względu na nieuregulowaną sprawę przepisania gospodarstwa okazało się, że ziemia, na której pani Janka pracowała całe życie, może stać się własnością kogoś innego. Rodzinne nieporozumienie zdestabilizowało sytuację wszystkich jej członków.
Rodzinne problemy
Dzieci pani Janki choć chcą, nie mogą wraz z nią gospodarować. Starsza córka, zaangażowana wcześniej w hodowlę kóz, wyjechała do Wielkiej Brytanii. Syn, który pracuje zawodowo, znajduje czas, by pomagać mamie.– Jak można budować własną przyszłość na nie swoim gospodarstwie – zamartwia się gospodyni. Nie chcę, by moje dzieci żyły w niepewności, tak jak ja. Rozumiem, że muszą pójść własną drogą.
Janka ma 64 lata i jest na rencie. Ma problemy z kręgosłupem i nadgarstkami. Zdarza się, że na rehabilitację wozi ją zaprzyjaźniona emerytowana nauczycielka ze wsi opodal. Z przyznanego pobytu w sanatorium zrezygnowała, bo przecież nie powie zwierzętom, żeby karmiły się same przez trzy tygodnie. Wciąż trzyma dwie kozy, dwa strusie, kucyka, ptactwo domowe i papugi w wolierze. To strzępek tego, co było kiedyś.
– Sama nie jestem w stanie podpiąć sprzętu pod ciągnik. Kiedyś robiłam to z mężem, teraz muszę wołać kogoś do pomocy – przyznaje pani Janka. – Za 900 złotych miesięcznie nie da się żyć. Więc wciąż przyjmuję wycieczki i to akurat bardzo mnie cieszy. To było z mężem nasze życie, nasza pasja – wspomina. – Udostępniam też pokoje. Zamiast letników przyjmuję pracowników. Gdy ludzie pytają mnie, czy nie boję się obcych wpuszczać do domu, odpowiadam, że czasem obcy lepsi od swoich. Pomogli mi naprawić dach na stodole - kwituje pani Janka.
Samo życie
Kobiety pracujące w gospodarstwach codziennie pokonują różne przeciwności. Jeśli chciałabyś opowiedzieć o swoich trudach i radościach, napisz na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..Agata Dobak