StoryEditor

Sery z serca Wielkopolski – sposób na biznes

Mówi się, że kobiety to słaba płeć. Nic bardziej mylnego! Żywym dowodem tego są mama i córka z wielkopolskiego Dobieżyna, które z pasją robią sery i rozwijają rodzinny interes – SER-ce Jadzi.
01.03.2023., 13:03h
– SER-ce Jadzi to rodzinny interes, wprawdzie tata przepisał gospodarstwo na mnie, ale mieszkamy i pracujemy na nim wspólnie z moim mężem, rodzicami i bratem – mówi Agata Króliczak z Dobieżyna (gm. Buk) położonego w sercu Wielkopolski. Jesteśmy typem włoskiej rodziny – dynamicznej i głośnej, ale za tym kryje się ogromna pasja do tego co robimy i dlatego nasze sery są niepowtarzalne. 


– Wszystko zaczęło się od mojej teściowej Heleny, która również wyrabiała sery i to ona zdradziła mi przepis i tajemnicę udanego jego wyrobu. Całe mleko od naszych krów przerabiałam na ser – głównie twarogowy, choć robiłam także smażony. Moje wyroby od ponad 20 lat sprzedaję na targu w Poznaniu i zawsze marzyłam o tym, aby móc to robić oficjalnie i zarejestrować moją działalność. Udało się to mojej córce – mówi Jadwiga Piątek, od imienia, której także powstała nazwa rodzinnego interesu SER-ce Jadzi.

Mleko od naszych krów

Obie panie zgodnie podkreślają, że sekretem ich serów jest mleko, czyli surowiec, z którego powstają. To ono decyduje o jakości sera.

– Mleko pochodzi z naszego gospodarstwa, krowy żywimy paszami pozyskiwanymi również w naszym gospodarstwie. Nasze stadko nie jest liczne, bo liczy 8 sztuk, ale tata bardzo dba o ich kondycję i dobrostan żywiąc je głównie naturalnymi paszami – w okresie jesienno-zimowym sianokiszonką, a na wiosnę funduje im spa, czyli pastwisko – mówi żartobliwie Pani Agata. 

W gospodarstwie utrzymuje się łącznie 60 szt. bydła, oprócz krów mlecznych, hoduje się także bydło mięsne rasy limousine. Do dyspozycji jest 20 ha gruntów ornych i łąki. Pieczę nad hodowlą bydła i produkcją roślinną sprawuje przede wszystkim tata Pani Agaty – Józef.

– Wprawdzie wychowałam się na wsi i mieszkałam w gospodarstwie, ale na nim nie pracowałam. Byłam na wsi i przyglądałam się, ale pracowałam zawodowo w restauracji. Przełomowym momentem była pandemia. Straciłam pracę. Zaczęłam szukać dla siebie miejsca i zajęcia, okazało się, że nie ma co się za bardzo rozglądać, bo mam wszystko na wyciągnięcie ręki – wspomina Pani Agata.

Pandemia była punktem zwrotnym

Zaczęła wspólnie z mamą robić sery – twarogowy i smażony, wg jej receptury. Tygodniowo przerabiały 800 litrów mleka. Wiadomo było, że jeśli dwie tak dynamiczne kobiety połączyły siły, osiągną sukces. Ale nie była to droga usłana różami. Robiły sery, większość ich sprzedawały na okolicznych targowiskach, a częściowo bezpośrednio z gospodarstwa. Były jednak takie momenty, że nikt nie przyjeżdżał. Zaczęła udzielać się w mediach społecznościowych. Zadziałało i interes ruszył z kopyta. To był sam środek pandemii. 

– Miałam dylemat – rozwijać dalej produkcję serów czy wrócić do pracy. Zauważyłam na FB warsztaty serowarskie na Dolnym Śląsku w Wańczykówce i stwierdziłam, że trzeba iść dalej, bo ludzie nie przyjadą po sam twaróg – muszę rozszerzyć ofertę. I tak to się zaczęło. Zaczęłam brać udział w warsztatach i uczyć się od najlepszych serowarów. Dzisiaj i ja jestem w Stowarzyszeniu Serowarów – mówi Agata Króliczak. 

Najpierw zaczęła robić prostsze sery – podpuszczkowe, potem kwasowo-podpuszczkowe, długo dojrzewające, typu feta nawet sery ze szlachetną camembertową pleśnią. Początki nie były proste, często metodą prób i błędów dochodziła do zadowalającego ją smaku i konsystencji sera. Jednak nie poddawała się, tym bardziej, że miała motywację. Jej sery spotykały się z ogromnym zainteresowaniem i uznaniem wśród klientów. To było motywacją, żeby cały czas szukać nowych smaków. 

Internet pomógł rozkręcić biznes

Media społecznościowe – FB i Instagram okazały się niesamowicie nośną platformą nie tylko handlową.

– Oprócz profilu na FB, zaczęłam udzielać się także na Instagramie, aby nie tylko promować nasze sery, ale także pokazywać życie na wsi – wspomina. To jednak nie wystarczy, cały czas jeżdżę na różnego rodzaju targi, wystawy. Trzeba cały czas być wśród ludzi. Efekt jest taki, że nasze sery znalazły się na kulinarnym szlaku smaków powiatu poznańskiego, a niedawno powstał także sklepik przy gospodarstwie w rodzinnym Dobieżynie – mówi z dumą Pani Agata. 
Pani Agata cały czas słucha swoich klientów, dostosowuje się do ich sugestii i szuka nowych smaków swoich serów. Eksperymentuje z dodatkami, dodaje zioła – kozieradkę, czubrycę, czosnek, ale także suszone pomidory, żurawinę, orzechy włoskie czy pistacje. Dzisiaj w ofercie są oprócz tradycyjnego sera twarogowego jest także ser twarogowy z ziołami, ser wędzony, smażony, gouda, feta w oleju oraz sery podpuszczkowe. Wszystkie sery mają piękne i wdzięczne nazwy, jak np. Kąsek dobieżyński, Ziołowe muśnięcie czy Łąka krasuli. Można je kupić w rodzinnym sklepiku, na okolicznych targach, na których cały czas wspólnie z mamą sprzedają swoje produkty, ale także można zamówić przez media społecznościowe SER-ce Jadzi.

RHD dał możliwości 

– Spełniło się także marzenie mojej mamy. Rozpoczęłam działalność w ramach Rolniczego Handlu Detalicznego (RHD), dzięki czemu działamy oficjalnie. Zgłosiłam się do powiatowego lekarza weterynarii, złożyłam wniosek o wpis do rejestru i otrzymałam weterynaryjny
numer identyfikacyjny – wspomina Pani Agata. Obawiałam się wielu formalności, ale okazało się, że strach ma wielkie oczy. Muszę etykietować moje wyroby i mam obowiązek badania mleka, ale dzięki temu zarówno ja, jak i nasi klienci, mają pewność, że jest ono zdrowe – dodaje.
To dopiero początek, bo pani Agata ma wiele planów na przyszłość i chce się cały czas rozwijać. W najbliższych planach jest rozbudowanie sklepiku i zakup profesjonalnego kotła serowarskiego.

Fot. Sierszeńska
Top Agrar
Autor Artykułu:Top Agrar
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
23. grudzień 2024 09:45