Paulina Janusz-Twardowska: Do Polski płynie fala uchodźców. Polacy, z czego jestem ogromnie dumna, okazują im wielkie serce, pomagają materialnie i finansowo, często przyjmują do własnych domów. Gdy decydujemy się na taki gest, nie do końca jednak wiemy, jakich zachowań możemy spodziewać się po uciekinierach z ognisk wojny.
Magdalena Michalak: Przede wszystkim uchodźców z Ukrainy spotkało bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia. Wielu z nich jest w szoku, wielu może mieć syndrom stresu pourazowego, w związku z czym ich reakcje są nie do przewidzenia. Ludzie różnie radzą sobie z tak ogromnym stresem, ich reakcja zależy m.in. od tego, w jakiej kondycji psychicznej byli wcześniej i jak wrażliwą mają osobowość. Mogą zachowywać się, jak gdyby nigdy nic, wypierając ze swojej świadomości tragiczne przeżycia lub postępować dla nas irracjonalnie – wypytywać w kółko o ten sam przedmiot, np. o gąbkę do mycia naczyń, aby umyć butelkę na mleko dla dziecka, ale w wyniku doznanego stresu zapominają, o co pytali. Mogą również opowiadać wciąż tę samą historię, która przydarzyła się im na wojnie lub podczas ucieczki, lub wręcz odwrotnie, zamknąć się w sobie i być przelęknionym. Mogą nie potrafić nawiązać kontaktu z otoczeniem, obawiając się komuś zaufać. Wachlarz zachowań po tak traumatycznych doświadczeniach jest naprawdę szeroki, a my, przynajmniej na początku, musimy je wszystkie przyjąć i podchodzić do nich ze spokojem. Nie eskalować pojawiających się trudnych emocji.
Paulina Janusz-Twardowska: Najłatwiej nam jest reagować, gdy ktoś potrzebuje się wygadać. Wtedy wiemy, że trzeba słuchać. Ale co robić, kiedy ludzie, których przyjęliśmy pod swój dach, zamykają się w sobie, izolują się od swoich emocji?
Magdalena Michalak: Należy poczekać i jednocześnie podawać rękę, budować zaufanie. Sygnalizować: jestem tu i chcę ci pomóc, jeśli tylko będziesz potrzebował, możesz się do mnie zwrócić, nawet z błahostką. Z drugiej strony nie naciskać.
Paulina Janusz-Twardowska: Jak sprawić, by uchodźcy poczuli się pod naszymi dachami jako goście chciani?
Magdalena Michalak: Na początku dobrze byłoby przedstawić wszystkich członków rodziny i pokazać po kolei wszystkie pomieszczenia w domu i wyjaśnić, jak z nich korzystamy, kto zajmuje poszczególne pokoje. Ważne jest też, by zapoznać nowych mieszkańców z zasadami panującymi w domu, np. segregujemy śmieci, nie marnujemy wody. Te proste reguły będą zrozumiane, a ich jasne przedstawienie ułatwi wspólne funkcjonowanie i zapobiegnie napięciom, które mogą wynikać z życia pod jednym dachem. Dla Polaków to będzie duży sprawdzian stawiania granic i asertywności.
Paulina Janusz-Twardowska: Po dłuższym wspólnym mieszkaniu, gdy euforia pomagania minie, mogą się pojawić konflikty, wynikające ze wspólnego mieszkania, na które de facto nie wszyscy Polacy są przygotowani…
Magdalena Michalak: Tak, po jakimś czasie może pojawić się zmęczenie i rozdrażnienie po polskiej stronie. Zasady, o których wspominałam, mogą zapobiegać takim trudnym emocjom. Jeśli nie będzie jasnych reguł, np. w formie harmonogramu zadań, czy porządkujących rytm dnia, może dojść do eskalacji i niektórzy nie będą już chcieli dalej gościć uchodźców. To nie są łatwe sytuacje, bo przecież trafiamy na zupełnie obcych ludzi, o różnych charakterach i różnym ładunku emocjonalnym.
Paulina Janusz-Twardowska: Czy szczególną ochroną powinniśmy obdarzyć ukraińskie dzieci, które przyjeżdżają z mamami, babciami? One zbyt wcześnie i w zbyt drastyczny sposób utraciły poczucie bezpieczeństwa…
Magdalena Michalak: Jeśli dzieci przybywają do nas z rodzicem lub opiekunem, nasza relacja z dorosłym, zapewnienie mu poczucia bezpieczeństwa będzie już dobrze wpływała na dziecko. Jeśli jednak mama czy ciocia są w złym stanie psychicznym, warto okazać najmłodszym życzliwość i serdeczność. Podchodzić do nich delikatnie, próbując wyczuć, jakie są potrzeby emocjonalne, czy chcą rozmawiać, czy np. wystarcza im nasza obecność w pobliżu. Jednak na samym początku zapewnienie rodzinie podstawowego poczucia bezpieczeństwa: dachu nad głową, jedzenia i picia jest najważniejsze.
Paulina Janusz-Twardowska: Jak wytłumaczyć naszym dzieciom, dlaczego nagle w naszym domu zamieszkał ktoś obcy? Jak wyjaśnić, że będziemy dzielili się tym, co do tej pory należało tylko do nas?
Magdalena Michalak: Naszym dzieciom trzeba wytłumaczyć w sposób prosty, co dzieje się w Ukrainie, zapewniając, że są bezpieczne w swoich domach. Warto im powiedzieć, choćby w przybliżeniu, na jak długi czas zagościli u nas uchodźcy oraz zapewnić, że ich pozycja w rodzinie się nie zmieniła, że nadal mają np. swoje pokoje, ale trzeba wydzielić miejsce na półce na rzeczy innego dziecka. To czas na naukę empatii i mowę o wdzięczności wobec tego, co mamy. By ułatwić nawiązanie relacji dzieciom polskim z ukraińskimi, możemy postarać się o szybką naukę prostych zwrotów i najpotrzebniejszych przedmiotów, opisując je na karteczkach w obydwu językach. To również może pomóc na starcie dorosłym.
Paulina Janusz-Twardowska: Kiedy możemy zacząć wciągać dorosłych, np. w domowe obowiązki?
Magdalena Michalak: To znów zależy od stanu psychicznego uchodźców. Jeśli widzimy, że nie dają sobie rady ze swoimi emocjami, nie bardzo mamy możliwość wprowadzenia ich do normalnego życia. Warto rozejrzeć się za pomocą psychologa. Obecnie są dostępne już darmowe infolinie z pomocą specjalistów ukraińskojęzycznych. Jeśli natomiast sytuacja nie jest tragiczna, już po kilku dniach możemy zacząć angażować naszych gości, choćby w domowe obowiązki. Gdy opadną pierwsze emocje, warto porozmawiać o warunkach, na jakich będą oni z nami mieszkać, np. przez jaki okres zapewniamy im mieszkanie za darmo, a kiedy będziemy już oczekiwać, że zaczną dokładać się do rachunków. Zarówno niosącym pomoc, jak i uchodźcom, takie reguły ułatwiają życie i dają poczucie, że panują nad sytuacją, a nie żyją w chaosie.
Paulina Janusz-Twardowska: Czy możemy oczekiwać, że uchodźcy będą pomagać w gospodarstwie?
Magdalena Michalak: Jeśli dotychczas zatrudnialiśmy np. sezonowych pracowników do prac przy zbiorach lub po prostu potrzebujemy dodatkowych rąk do pracy w gospodarstwie, propozycja pracy jest jak najbardziej na miejscu. Trzeba jednak jasno przedstawić uchodźcom zakres przewidywanych prac i zaproponować im uczciwe wynagrodzenie lub formę rozliczenia, np. odliczenia za mieszkanie. Taka forma pomocy uchodźcom jest rozpowszechniona w wielu krajach i pozwala im stanąć na nogi.