Ostatnio skontaktował się z nami rolnik z woj.. świętokrzyskiego, któremu dziki niszczą 3-hektarową plantację ziemniaków, na które ma umowy odbioru ze sklepami i hurtowniami.
– Koło łowieckie nie przyjeżdżają na szacunki, telefonicznie radzą mi, żebym sam pilnował ziemniaków, bo oni nie mają czasu – poskarżył się nam rozmówca, któremu doradziliśmy dopełnianie formalności.
Paweł Warczachowski z Tonina w gminie Sośna w powiecie Sępólno Krajeńskie (woj. kujawsko-pomorskie) w ubiegłym roku miał szkody na 15 ha kukurydzy, z której – jego zdaniem – dziki zniszczyły mu 3 ha. Tymczasem koło łowieckie oszacowało zniszczenia na zaledwie 20 m2. Rolnik odwołał się od protokołu, dołączając zdjęcia zniszczonej uprawy, w tym wykonane z drona. Nadleśnictwo, jako organ nadzoru nad kołem, wysłało ekipę do szacowania dopiero w grudniu, kiedy kukurydza była już sprzątnięta. Nie dostał odszkodowania, odwołał się do sądu, postępowanie jest w toku.
Teraz ma szkody w zbożach jarych, zgłosił je formalnie w kole, od ponad 2 tygodni nie może doczekać się spisania protokołu szkód. Jego wielkie zdumienie wywołał fakt, że za jedno z...
Jesteś w strefie Premium
StoryEditor
Koło łowieckie bezprawnie wystawiło rachunek za szacowanie szkód
Do naszej redakcji wpływa coraz więcej skarg rolników na szacowanie szkód łowieckich. Wynika z nich, że koła unikają szacunków, rolnicy z kolei nie zawsze dopełniają formalności. Nie informują myśliwych listem poleconym, najlepiej z potwierdzeniem odbioru, zwykle posługują się jedynie telefonem.