26 kwietnia szef resortu środowiska Henryk Kowalczyk skierował do nowego Przewodniczącego Zarządu Głównego Polskiego Związku Łowieckiego Piotra Jenocha pismo, w którym uprzejmie prosi przedstawicieli dzierżawców lub zarządców obwodów łowieckich o podjęcie szacowania szkód łowieckich.
Minister argumentuje swoją prośbę „problemami w realizacji zadań nałożonych przez nowelizację ustawy - Prawo łowieckie z dnia 22 marca 2018 r., która weszła w życie z dniem 1 kwietnia br. w kwestii szacowania szkód łowieckich w uprawach i płodach rolnych m in. przez sołtysów”. O tym, że sołtysi buntują się przeciwko nałożonym na nich przez ustawę obowiązkom piszemy TUTAJ.
Dalej w piśmie do szefa Zarządu Głównego PZŁ minister Kowalczyk prosi by „przedstawiciele dzierżawców i zarządców obwodów łowieckich zawierali porozumienia z rolnikami w drodze ugody poza procedurą dochodzenia odszkodowania wskazaną w ustawie Prawo łowieckie”.
Co to oznacza w praktyce dla rolników? Ano poniekąd powrót do punktu wyjścia przed uchwaleniem nowego prawa. Znów będą oni bowiem zdani na łaskę myśliwych, którzy przecież mogą, ale nie muszą, zawierać z nimi ugody w sprawie szkód wyrządzonych przez zwierzynę na polach, bo przecież minister „prosi” a nie „nakazuje”.
Jak do tego apelu ustosunkuje się PZŁ zobaczymy, ale to pismo wygląda na desperacką próbę przełamania impasu, który wprowadziły nowe przepisy. Gminy mają przyjmować od rolników zgłoszenia szkód i robią to, ale nie powołują komisji szacujących szkody, bo brak szczegółowych rozporządzeń mówiących o tym, jak ma to wyglądać w praktyce. Kto ma ponosić koszty szacowania szkód? Czym komisja ma dojeżdżać na pola? Czy nieobecnego we wsi sołtysa może ktoś zastąpić w komisji? Pytań jest wiele, a odpowiedzi na nie nadal nie ma. Jeżeli myśliwi wysłuchają apelu ministra Kowalczyka, będzie to rozwiązanie tymczasowe i z całą pewnością mniej korzystne dla rolników.
O dalszych skutkach nowelizacji Prawa łowieckiego będziemy informować na bieżąco.
Fot. Łuczak
StoryEditor
Szkody łowieckie: minister wzywa myśliwych na ratunek!
Takiego obrotu spraw chyba nikt się nie spodziewał. Od uchwalenie nowelizacji prawa łowieckiego informowaliśmy o problemach, które ona wywoła. Najpierw chaos w gminach, brak ministerialnych rozporządzeń, bunt sołtysów przeciwko udziałowi w szacowaniu, a teraz nowy pomysł ministra środowiska.