– Niektóre koła łowieckie ignorują zgłoszenia szkód przez rolnika, nie stawiają się w terminie 7 dni od jej zgłoszenia, same szacują bez obecności rolnika. Ten powinien zapoznać się z protokołem i ewentualnie go podpisać – mówi mec. Lilla Perka, radca prawna obsługująca Izbę Rolniczą Województwa Łódzkiego.
Uzupełnia jednak, że są też koła, które dogadują się z rolnikami i należycie wypłacają odszkodowania. Podkreśla, że jeśli rolnik nie godzi się na kwotę odszkodowania, ma prawo złożyć pozew do sądu. W trakcie postępowania przed sądem zdarza się, że wychodzą „kwiatki”, np. koło wyciąga przed sądem protokoły, o których rolnik nic nie wie. Takie szacowanie jest nieważne, ale sąd różnie do nich podchodzi.
– Miałam przypadek, że rolnik za zniszczony rzepak domagał się od koła 4 tys. zł odszkodowania. W tej sprawie sąd I instancji przeprowadził łącznie aż 11 rozpraw. Sprawa trwała 2 lata. Koło zapłaciło tę kwotę plus koszty sądowe, opinie biegłych, wynagrodzenie adwokata. Owe koszty wyszły wielokrotnie więcej niż żądana suma odszkodowania – deklaruje pani mecenas.
– Gdyby strony dogadały się między sobą, myśliwi byliby znacznie mniej stratni, a problem zdecydowanie szybciej rozwiązany. Prawdopodobnie koło szło na zniechęcenie rolników do wnoszenia pozwów w sądzie – wyciąga wniosek radca.
as
fot. Łuczak
StoryEditor
Szkody łowieckie w Łódzkiem
– Niektóre koła łowieckie ignorują zgłoszenia szkód przez rolnika, nie stawiają się w terminie 7 dni od jej zgłoszenia, same szacują bez obecności rolnika – mówi mec. Lilla Perka, radca prawna obsługująca Izbę Rolniczą Województwa Łódzkiego.