Żmudne procedury
– W ciągu dnia wilki zjadają jałówki do połowy. Po drugim dniu zostają po nich tylko kości i wnętrzności – relacjonuje Bernatowicz. Rolnik zgłasza zdarzenie do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Olsztynie. Wkrótce na pastwisku pojawia się komisja z RDOŚ z lekarzem weterynarii. Mimo że upłynęło już tyle czasu, odszkodowanie za jałówki nie wpłynęło jeszcze na konto rolnika. Z jego ostatniej telefonicznej rozmowy wynika, że przelew ma nastąpić dopiero w końcu roku. Nie są jeszcze znane oficjalne dane wyceny szkód, tylko nieoficjalne szacunki.– Z mojej ostatnie telefonicznej rozmowy z RDOŚ wynika, że za 1 kg żywca jałówki hodowlanej Skarb Państwa wypłaca 12 zł, w przypadku bydła bez pochodzenia kwota ta wynosi niecałe 7 zł – mówi Bernatowicz. Według niego sumy wypłacanych odszkodowań, szczególnie zwierząt hodowlanych, nie rekompensują strat. Takie sztuki są wyjątkowo zdrowe i starannie wyselekcjonowane.
Jałówki padają nadal
– Wczoraj przed południem wataha zagryzła kolejną jałówkę. Atak nastąpił przed południem 20 m od budynków inwentarskich, przy drodze powiatowej. W międzyczasie jeszcze we wrześniu w ten sam sposób straciłem jeszcze jedną sztukę – alarmuje nasz telefoniczny rozmówca. Rolnik obawia się, co będzie dalej z jego stadem. Skrócił sezon pastwiskowy, bydło zabrał do budynków inwentarskich – mimo że susza dała się tu we znaki i zimowy zapas paszy może mu nie wystarczyć dla stada.– Bałem się, że wilki dobiorą się do bydła nocującego w wiatach – deklaruje. Prosi o nagłośnienie ataków wilczych watah w jego stronach. Podkreśla, że jego okolice są zagłębiem produkcji mleka i wołowiny. W sąsiedniej wiosce wilki zagryzają podwórkowe psy, inni rolnicy notują też szkody w bydle. Jedna z watah liczyć może kilkanaście wilków. Po sąsiedzku leży Puszcza Romnicka. Oprócz siedliska wilka – mówi Bernatowicz – rzekomo w przyszłym roku mają być wpuszczone żubry. Prosi redakcję o nagłośnienie sprawy. Temat rozwiniemy w wersji papierowej.
as