Już pierwszego dnia wystawa pobiła rekord popularności goszcząc ponad 20% więcej odwiedzających niż w czasie poprzedniej edycji targów. Nie ma się czemu dziwić. Bolonia jest stolicą włoskiego regionu Emilia-Romania, słynącego z niezwykle zaawansowanych technicznie pojazdów podnoszących bicie serca – to tutaj siedziby mają takie marki jak: Ferrari, Lamborghini, czy Ducati. Z rolniczego punktu widzenia teren jest równie imponujący – położony na Nizinie Padańskiej, czyli jednym z najlepszych regionów rolniczych w Europie ma dużo do zaoferowania wszystkim pasjonatom rolnictwa na najwyższych obrotach.
Włoskie rolnictwo jest mocne
Krótki spacer po terenie targowym uwidocznił jak mocne i jednocześnie zróżnicowane jest włoskie rolnictwo. Od największych na świecie kombajnów zbożowych, poprzez kompaktowe maszyny uprawowe produkowane przez liczne rodzime rodzinne manufaktury, kończąc na kombajnach do zbioru winogron, orzechów laskowych, oliwek czy lawendy. Włoskie rolnictwo jest niezwykle mocne. Z wizyty na targach wyłania się kilka wniosków, które powinny zainteresować polskich rolników.
Innowacyjność, czyli skąd się wzięła Nutella?
Po drugie, ogromny nacisk kładzie się tutaj na innowacyjność, która ma wiele twarzy i motywacji. Jak pokazuje przykład producenta maszyn rolniczych może ona zostać wymuszona brakiem alternatywy. Warta przytoczenia jest tutaj historia słynnej pasty czekoladowo-orzechowej, czyli bardzo dobrze znanej w Polsce Nutelli. Produkt ten narodził się w momencie wysokich cen czekolady, które zjadały cały zysk z produkcji. W celu obniżenia kosztów pomysłowi pracownicy Nutelli do masy czekoladowej dodali…. orzechy laskowe, których we Włoszech jest pod dostatkiem. Tak z czekolady stworzono pastę czekoladowo-orzechową, która teraz jest jedną z najbardziej słynnych słodkości na skalę światową.
W czasie wizyty we Włoszech nie można było nie zauważyć mnogości Azjatyckich uczestników jak i wystawców. Przeważali Chińczycy, których firmy zajmowały dwa pawilony wystawowe. Równie liczni byli wystawcy z Indii, którzy z uśmiechem na ustach zachwalali stosunek jakości do ceny oferowanych przez Nich traktorów niedowierzającym Włochom. Równie licznie reprezentowany był turecki przemysł produkcji maszyn rolniczych, reklamowany jako: „sprawdzony we wszystkich warunkach, od skwaru po mróz.”
Warto brać przykład z Włochów
Wizyta na jednej z najważniejszych wystaw maszyn rolniczych we Włoszech – EIMA – obfituje w wiele wniosków transferowalnych dla polskiego rolnictwa, rolnika i jego otoczenia. Po pierwsze nie bójmy się działać w obliczu najważniejszych problemów dotykających rożnych gałęzi polskiego rolnictwa. Jeżeli nie ma maszyny, która znacząco uprościła by pracę, nie bójmy się zakasać rękawy i ją stworzyć, lub mówiąc kolokwialnie, „odezwać się” do najbliższego uniwersytetu i poprosić grupę studentów o pomoc. Taka współpraca nie tylko jest obopólnie korzystna, lecz niezbędna dla rozwoju naszej branży.
Po drugie, nie obawiajmy się zmian. Oczywistym jest, iż zmiany są równoznaczne z niepewnością, lecz to w dużej mierze od nas zależy jak będziemy zarządzali zmianami zachodzącymi wokół nas.
Po trzecie, polska branża rolna na każdym z jej poziomów, a szczególnie na tych najwyższych – rządowym, ministerialnym – musi aktywnie działać na rzecz zrozumienia zagranicznych rynków i ich konsumentów. Nie oznacza to automatycznej zachęcania do podboju rynków zagranicznych na ślepo, lecz – tak po prostu – do ich dogłębnego zrozumienia.
Mateusz Ciasnocha
Fot. Ciasnocha