Zeta wyposażona była w gęsiostopki o szerokości 170 mm, dzięki czemu mieliśmy pewność, że cała powierzchnia robocza jest dobrze podcięta. Podobało nam się, że kultywator mieszał wierzchnią warstwę gleby, wyrzucając większość korzeni na powierzchnię. To pomaga w późniejszej orce. Dobrze, że producent umożliwia wymianę standardowych elementów roboczych na dłuta. Przekonaliśmy się o tym po wykonaniu próbnych przejazdów w zrywaniu ścierniska po rzepaku. Okazało się, że najlepiej w dwóch pierwszych rzędach zamontować redliczki dłutowe.
Wymienne redliczki
Redliczki przykręcane są dwoma śrubami, więc wymiana dziewięciu zębów nie była kłopotliwa i zajęła nam około 20 minut. Konfiguracja taka najlepiej pracowała w trudnych warunkach wysokiej ścierni po rzepaku, za wyjątkiem mocno zachwaszczonej parceli. Wtedy zdarzyło się nam zapchać kultywator.
W uprawie po rzepaku sprawdzaliśmy też, jak głęboko można będzie pracować. Przy maksymalnym uniesieniu wału udało nam się zagłębić w wilgotnych warunkach na około 16 cm. To dobry wynik, pozwalający zwiększyć zakres stosowania maszyny, ale wtedy jednak niezbędny jest traktor o mocy powyżej 100 KM. Zaznaczmy, że praca na takiej głębokości przy zrywaniu ścierniska skutkuje wyższym spalaniem, niepotrzebnie przesusza glebę i utrudnia wschody samosiewom.
Istotna jest szybkość
Efekt pracy kultywatora w uprawie ścierniska w dużej mierze zależał od prędkości roboczej, bo zawieszone na solidnej sprężynie redlice intensywniej wibrują w trakcie szybszej pracy, szczególnie powyżej 10 km/h.
Zrywanie ścierniska po zbożu i kukurydzy wykonywaliśmy też 80-konnym Pronarem. Jednak z trudem rozpędzał się do 10 km/h. Dopiero po zaczepieniu do 130-konnego John Deere mogliśmy pracować nawet 16 km/h. Wtedy wszystkie korzenie były ścięte, a gleba wyrównana.
W pracy przekonaliśmy się jak duży udział w końcowym efekcie miało ustawienie palcowego zgrzebła znajdującego się za wałem daszkowym. Na polach z małą ilością resztek opuszczenie zgrzebła dodatkowo wyrywało podcięte korzenie. W przypadku pracy na fragmentach pól z większą ilością niepociętej słomy (np. na uwrociu) zgrzebło ustawione do intensywnej pracy zamiast równomiernie rozprowadzać słomę, pchało ją przed sobą. Niestety, na polu pozostały wtedy miejsca z nierówno rozłożoną słomą.
![](https://topagrar.pl/media/uploads/11_2018.jpg)
Pełną wersję testu kultywatora Zeta znajdziesz w listopadowym wydaniu „top agrar Polska” od strony 90.
Fot. Beba