O liniach elektroenergetycznych, telekomunikacyjnych czy sieciach wodociągowych na prywatnych gruntach pisaliśmy już nieraz na naszych łamach. Dotąd jednak skupialiśmy się na sprawach dotyczących odpłatności za korzystanie z ziemi oraz zasiedzenia. Tym razem podejmujemy problem, opisany przez jednego z Czytelników. Michał N. jest właścicielem gospodarstwa, które składa się z gruntów ornych, lasu i sadu. Przez część z nich przebiega linia energetyczna średniego napięcia.
– Dotąd nie było problemu z zakładem energetycznym: gdy zdarzyła się jakaś awaria, firma przyjeżdżała, naprawiała, pokrywała ewentualne szkody i znikała – pisze Czytelnik.
Wycięli drzewa w pień
Relacje między stronami zmieniły się na początku marca.
– Wczesnym rankiem przyjechała firma podwykonawcza, działająca na zlecenie zakładu energetycznego. Pracownicy powiedzieli, że muszą przyciąć drzewa rosnące w pobliżu sieci. Upewniłem się, że mają odpowiedni sprzęt, poprosiłem, by zrobili to rozsądnie i wpuściłem na posesję, a sam zająłem się swoją pracą. Zaufałem, że skoro działają na zlecenie państwowej firmy, potraktują należycie cudzą własność.
Po kilku godzinach zauważyłem, że pracownicy są już spakowani i szykują do odjazdu. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności zdążyłem wyjść przed ich wyjazdem, bo to, co zobaczyłem, wołało o pomstę do nieba. Kilkanaście drzew ozdobnych oraz owocowych zostało przyciętych na wysokości ok. 1,5 do 2 m. Zostały z nich w zasadzie gołe kikuty, które będą odrastały długie lata (choć wcale nie jest pewne, czy w ogóle się odrodzą). Z pewnością nie mam co marzyć o owocach! – pisze Michał N. – Pracownicy, którzy przycięli drzewa, nie mieli sobie nic do zarzucenia, a ewentualne zastrzeżenia kazali zgłaszać u inwestora. Co mam zrobić w tej sytuacji? Czy mam prawo żądać odszkodowania? Czy mogłem odmówić zgody na wejście i dokonanie prac? – rozżalony pyta na koniec.
Do listu Czytelnik dołączył zdjęcia, które pokazywały kilka drzew mocno skróconych, które rzeczywiście wyglądały na nieprofesjonalnie przycięte. Zastrzegł jednak, by ich nie publikować. Podobne, choć nie tak drastyczne sytuacje, zgłaszali już Czytelnicy podczas dyżurów. Docierały do nas sygnały o źle przyciętych drzewach, szkodach w uprawach, "rozgrzebanych" polach. Łączy je to, że szkody powstały w związku z eksploatacją infrastruktury sieciowej posadowionej lata temu, najczęściej bez zgody właściciela.