Nieznajomość prawa, urzędnicza niefrasobliwość oraz „przedsiębiorczość” miejscowego wójta uniemożliwiły trwałe powiększenie gospodarstwa dzierżawcy − stracił prawo pierwokupu.
Grozi mu również przepadek zadatku na część działek, które miał kupić, a najlepszą z dzierżaw sprzątnął mu sprzed nosa wójt, by wkrótce pospołu z miejscową policją zgonić go z niej przed wygaśnięciem umowy. Gdy dzierżawca w końcu podszkolił się w przepisach i wykazał bezprawie, gospodarz gminy wynalazł formalne preteksty i podał go do sądu. On jeszcze bardziej jest konsekwentny w zwiększaniu swojego areału. Nadbużańską gminę dzierży twardą ręką, nie znosi sprzeciwu, to jak ma mu się postawić zwykły rolnik?! Ostatecznie ten będzie zmuszony do procesowania się z gminnym notablem oraz z właścicielką pola.
Więcej w najnowszym, styczniowym wydaniu "top agrar Polska" od strony 44.