Urządzenie wycina część łodygową kalafiorów lub brokułów. Składa się z konstrukcji wsporczej na wahliwych stopach, przenośnika łańcuchowego z napędem wyposażonego w gniazda (na nich umieszcza się róże), automatycznego systemu pomiaru róż, ruchomej głowicy z napędzanym pneumatycznie podwójnym systemem noży sprzężonej z przenośnikiem. W skład maszyny wchodzi również rynna zsypowa wyciętych łodyg. Przestrzeń robocza jest zabudowana. W jej ścianach zamontowano drzwi dostępowe i wzierniki. Całości dopełnia szafa sterownicza z układami automatyki.
Dla kalafiora i brokułu stosuje się wymienny układ zestawów nożowych. Wielkość różyczek reguluje się przez ustawienie głębokości wchodzenia noży tnących. Układ pomiarowy sam dobiera głowicę nożową do rozmiaru róży. W cenie urządzenia firma zapewnia trzy rozmiary głowic: 80, 100 i 120 mm.
Pracownik układa róże na przenośnik taśmowy z gniazdami, transportujący róże do zabudowanej części roboczej maszyny, gdzie układ noży wycina łodygę, powodując rozpad roży na różyczki. Stamtąd różyczki trafiają na jedną lub dwie taśmy, przy których pracownicy poprawiają ewentualne niedocięcia.
Maszyna różyczkuje 90 róż na minutę.– Dzięki pracy różyczkarki w czasie 16 godzin przygotowujemy do chłodni 26 ton różyczek. Przy taśmach zatrudniamy 25 osób, ale dawniej ci sami ludzie przez 14 godzin robili ręcznie tylko 12–13 ton – wylicza Śliwiński. Ponadto praca przy taśmie jest lżejsza w stosunku do różyczkowania ręcznego. Maszyna dwurzędowa kosztuje 260 tys. zł netto, a jednorzędowa 180 tys. zł.
Wszędzie kalafior i brokuł
W okolicy na powierzchni blisko pół tysiąca hektarów uprawiane są kalafiory i brokuły (około 70 gospodarstw). Wszyscy różyczkują ręcznie, kombajnowo lub po raz pierwszy w tym roku różyczkarką. Wśród kalafiorów dominuje odmiana Giewont F1 z firmy Monsanto (Seminis). Plantatorzy dostarczają różyczki do czterech chłodni: w Dąbrowie Chełmińskiej, Lipnie, Grudziądzu i Kwidzynie. Surowiec jest kontraktowany.
kw