Zdaniem ekspertów sytuacja rolników przy tak niskich stawkach jest wręcz katastrofalna. Część spośród pół miliona polskich gospodarstw uprawiających ziemniaki mogło uniknąć cenowego dołka dzięki zawartym wcześniej kontraktom. IERiGŻ podaje, że na potrzeby przemysłu skrobiowego produkuje 4 tys. plantatorów, a wyspecjalizowanych w dostawach ziemniaków na chipsy czy frytki jest około tysiąca rolników. Reszta to głównie rozdrobnione, małe plantacje. W nie lepszej sytuacji są rolnicy z innych państw UE, bo wszystkie kluczowe rynki dotknięte są ziemniaczanym urodzajem.
Mariusz Dziwulski, ekspert BGŻ, podkreśla, że ziemniaków eksportujemy na tyle mało, że wpływ rynków zagranicznych na ceny nie jest silny. Bliżsi i dalsi sąsiedzi będą jednak prawdopodobnie próbowali sprzedać nadwyżki m.in. w Polsce. Jego zdaniem, przyczyną kryzysowej sytuacji na rynku ziemniaków jest niezorganizowanie. Brak nam silnej organizacji zrzeszającej producentów, która monitorowałaby sytuację i na bieżąco reagowała. Mamy też problemy z dostarczeniem większej ilości wystandaryzowanego towaru i konkretnych odmian.
kw