– Punktem wyjścia jest skład botaniczny runi, czyli dobrze dobrane gatunki do warunków siedliskowych. Dalej musimy zadbać o zoptymalizowanie technologii zbioru i zakiszania. W dalszej kolejności są to takie czynniki, jak pobranie suchej masy, dawka pokarmowa, pasza treściwa, czy system żywienia – podkreślał prof. Piotr Goliński z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu podczas naszego webinarium.
Doświadczenie pokazuje, że potencjał dobrych użytków zielonych, zarówno przemiennych, jak i trwałych, jest bardzo duży. Z trwałych użytków zielonych możemy uzyskać rocznie ok. 10–12 t/ha s.m., a z przemiennych nawet 14–15 t/ha s.m. Z kolei potencjał produkcji białka może sięgać 2,3 t/ha z przemiennych użytków zielonych. Kluczowym elementem jest jednak termin zbioru pierwszego pokosu, zwłaszcza w przypadku trwałych użytków zielonych.
Pierwszy pokos na czas
– Optymalny termin zbioru pierwszego pokosu powinien przypadać od pełni kłoszenia dominujących gatunków traw w runi, do początku kwitnienia – niezależnie od technologii konserwacji. Od strzelania w źdźbło wraz z następowaniem kolejnych faz rozwojowych traw obserwujemy przyrost plonu, któremu niestety, towarzyszy spadek jakości, wyrażony w strawności suchej masy. Jest ona bardzo wysoka w stadium wegetatywnym, sięgająca nawet ponad 80% w przypadku życic, a od momentu wejścia traw w stadium generatywne wyraźnie spada. Dlatego ważne jest, aby nie opóźniać terminu koszenia do kwitnienia traw, bo wprawdzie zbierzemy więcej zielonej masy, ale jakość paszy będzie zdecydowanie gorsza – podkreślał prof. Goliński.
Doświadczenia z różnymi terminami koszenia 1. pokosu wykazują znaczne różnice w jakości pozyskiwanej paszy i tym samym w efektywności produkcji mleka. Najwyższą zawartość energii uzyskano w fazie kłoszenia, tj. 6,4 MJ/kg s.m., natomiast przy opóźnianiu terminu koszenia 1. odrostu systematycznie parametr ten spadał, osiągając w fazie pełni kwitnienia 5,8 MJ/kg s.m.
– Wydawać by się mogło, że to niewiele, ale ma poważne skutki z punktu widzenia optymalizacji dawki pokarmowej. Wprawdzie plon energii rośnie, ponieważ rośnie plon suchej masy. Jednak spada dzienne pobranie przez krowę paszy podstawowej, która w tym doświadczeniu była zakiszona. Paszę zebraną w fazie kłoszenia krowy pobrały w ilości 13 kg s.m. dziennie, ale zebraną w fazie początku kwitnienia pobrały w ilości 12 kg, a w fazie pełni kwitnienia w ilości 11 kg – podkreślał prof. Goliński.
Kosić przed czy po południu?
Osobnym zagadnieniem jest optymalny termin koszenia runi łąkowej w ciągu dnia.
– Na podstawie badań i analizy procesów fizjologicznych optymalne są godziny popołudniowe i wieczorne. Dlaczego? Od momentu rozpoczęcia dnia następuje intensywna fotosynteza i odkładanie cukrów, których już po 6 godzinach może być więcej o ok. 20 g/kg s.m., czyli ok. 20 kg cukrów więcej w każdej 1 tonie s.m. zebranej paszy. Lepszą jakość takiej paszy objętościowej możemy przełożyć na oszczędność nawet 160 kg paszy treściwej – wyliczał prof. Goliński.
Oczywiście, żywienie zielonkami z użytków zielonych i dowożenie ich do obór jest marginalne. Większość pasz konserwujemy, przy czym nieuniknione są pewne straty podczas tego procesu. Sztuką jest maksymalne ich ograniczenie. Mogą one występować na dwóch etapach:
do uzyskania zawartości suchej masy na poziomie 60% (zachodzi proces oddychania roślin – to proces fizjologiczny, energochłonny, w którym zużywane są nagromadzone składniki pokarmowe; trwa do momentu zamierania komórek roślinnych) – produkcja kiszonek i sianokiszonek;
do zawartości suchej masy powyżej 60% (na tym etapie zatrzymuje się proces oddychania, straty to: wymywanie składników pokarmowych przez deszcz czy rosę; wykruszanie się najwartościowszych, delikatnych części roślin; procesy fermentacyjne) – produkcja siana.
Celem jest jak najszybsze oddawanie wody ze skoszonej runi. Czynniki decydujące o szybkości oddawania wody przez ruń po skoszeniu użytków zielonych to:
- wyposażenie kosiarek w zgniatacze pokosów (kondycjonery palcowe lub walcowe) – przyspieszają tempo oddawania wody ze skoszonej runi nawet o 20%;
- szybkie i równomierne roztrząsanie pokosów natychmiast po skoszeniu;
- wielkość plonu (im większy plon, tym mniejsza szybkość oddawania wody);
- poziom nawożenia azotem pod odrost;
- gatunek i odmiana roślin łąkowych mogą także różnić się tempem oddawania wody.
Jakie zatem czynniki decydują o jakości kiszonek? Przede wszystkim są to właściwości surowca przeznaczonego do kiszenia – im lepszy surowiec, tym lepsza jakość paszy oraz technika zakiszania – im lepsza technika, tym mniejsze straty. O właściwościach materiału przeznaczonego do zakiszania decydują: zawartość cukrów, pojemność buforowa (kluczowa dla przebiegu procesu zakiszania), zawartość suchej masy (stopień przewiędnięcia), zanieczyszczenie ziemią i obecność bakterii kwasu mlekowego.
Dobrzej ubij na pryzmie
Z kolei w technice zakiszania należy zwrócić uwagę na rozdrobnienie surowca, ubicie i gęstość paszy, czas napełniania pryzmy lub silosu, dodatki kiszonkarskie oraz przykrycie lub owinięcie folią, która powinna być dobrej jakości. Pod względem parametrów zawartości cukrów czy pojemności buforowej istotne znaczenie ma m.in. gatunek trawy dominującej na użytku zielonym. Wysoką zawartością cukrów odznacza się np. życia wielokwiatowa, dzięki czemu bardzo dobrze się zakisza, gdyż proces ten odbywa się stosunkowo szybko. Mniejszą zawartością cukrów odznacza się kupkówka, dlatego też nieco trudniej się ją kisi, podobnie jak i rośliny bobowate drobnonasienne, np. koniczyna łąkowa (decydującą rolę odgrywa pojemność buforowa). Na tempo zakiszania ma także wpływ wysokość nawożenia azotowego. Nie zapominajmy, że jakość kiszonki zależy także od zawartości suchej masy w surowcu.
– Optymalnie powinna ona zawierać między 30 a 40%, co oznacza, że powinniśmy produkować kiszonki z runi przewiędniętej – podkreślał prof. Goliński. Często w praktyce określa się je jako sianokiszonki, co nie do końca jest poprawnym sformułowaniem, bo możemy o nich mówić, jeśli zakiszamy materiał o zawartości suchej masy powyżej 45%.
Równie ważną kwestią jest dbałość o czystość zbieranej paszy, chodzi głównie o zanieczyszczenie ziemią. O tym powinniśmy myśleć już wczesną wiosną, włókując łąkę, co nie tylko rozgarnia kretowiska, ale także wspomaga rozwój traw. Kolejny etap to już sam zbiór – niezbyt niskie koszenie, tj. na ok. 7–8 cm i optymalna praca przetrząsarki i zgrabiarki. Po przetransportowaniu surowca na pryzmę pozostaje już tylko bardzo dobre ubicie materiału.
– Parametr ten powinien wynosić ok. 260 kg s.m./m3. Niestety, ciągle w praktyce obserwujemy w wielu gospodarstwach zbyt słabe zagęszczenie i ubicie materiału w silosach. Może to przyczynić się do rozwoju grzybów pleśniowych, powstawania procesów gnilnych i fermentacji alkoholowej, co pogorszy jakość kiszonki i mleka. Jeśli towarzyszy temu zabrudzenie surowca ziemią, może dochodzić do fermentacji kwasu masłowego, której konsekwencją są choroby metaboliczne krów, czy zapalenia wymion – podkreślał prof. Goliński.
fot. firmowe