
Jeśli uda się podsuszyć zielonkę do 36% suchej masy zapowiada się dobry materiał. Rolnicy mają nadzieję, że w kolejnych tygodniach spadnie więcej deszczu, żeby nie powtórzyła się sytuacja z poprzednich dwóch lat, gdy kolejne pokosy były bardzo słabe. Na Opolszczyźnie rolnicy, jako jedni z pierwszych wyjechali na łąki.
– Są spore opóźnienia – nawet do dwóch tygodni - bo kwiecień był bardzo zimny. I to też dotyczy użytków zielonych. Bardzo fajnie urosły trawy, ale niestety trwałe użytki zielone są jeszcze słabe, małe z powodu zimna, ale jakościowo bardzo fajne. Teraz wykonujemy pierwszą pryzmę u kolegi, a za tydzień przejedziemy na moje gospodarstwo. Systematycznie uzupełniane są braki paszy z poprzednich lat. Zaczęło się już jesienią, kiedy plony kukurydzy były bardzo wysokie. Problem jest jednak z komponentami białkowymi, takimi, jak śruta rzepakowa i soja, które niesamowicie podrożały. Ceny wzrosły o kilkadziesiąt procent, co powoduje podniesienie kosztów i dobra cena mleka jest pożerana przez drogie komponenty pasz – mówi Martin Ziaja, prezes Opolskiego Związku Hodowców Bydła.
Na temat tegorocznych sianokosów wypowiedzieli się również Hubert Murlowski, rolnik z Raszowej oraz Grzegorz Rzepa, rolnik z Wielowsi.
Tekst i zdjęcia: dr Mariusz Drożdż