– W każdej mieszance oprócz składu gatunkowego powinniśmy zwrócić uwagę jakie odmiany znajdują się w mieszance, bo to one są w głównej mierze miarą postępu hodowlanego, który tkwi w odmianach. Przykładem może być kostrzewa trzcinowa, w której nowych odmianach tzw. miękkolistnych hodowcy wyeliminowali ząbki krzemowe, które pogarszały jej strawność i smakowitość – podkreślał prof. Goliński z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Na świecie prowadzi się także badania pod kątem szczepienia nasion odmian traw pastewnych wyselekcjonowanymi szczepami grzybów endofitycznych. W życicach stosowano AR 37 (projekt chroniony już prawem patentowym).
– Warto w mieszance szukać takich propozycji, gdzie np. w obrębie jednego gatunku trawy zastosowano np. 3 odmiany zróżnicowane fenologicznie, tzn. różniące się wczesnością dojrzewania. Dobra mieszanka powinna zawierać także gatunki dostosowane do siedliska, np. inne gatunki na gleby mineralne, a inne na gleby organiczne, inne na suche siedliska a inne na korzystne warunki wilgotnościowe, czy też do kierunku użytkowania – podkreślał prof. Goliński.
Na przemienne użytki zielone ekspert proponował stosowanie np. tylko jednego gatunku trawy – życicę wielokwiatową, ale kilka odmian lub proste mieszanki dwugatunkowe np. lucerna siewna z życicą wielokwiatową, które to rozwiązanie ma ogromny potencjał plonowania.
– Mieszanki motylkowato-trawiaste to nie tylko więcej białka w paszy, ale także oszczędność azotu nawet o ok. 30% – podkreślał prof. Goliński.