Komisja Europejska najpierw przyznała 125 mln euro na rekompensaty dla unijnych producentów niektórych owoców i warzyw, następnie zmieniła część zasad ich uznawania, by kilka dni temu zwiększyć pulę na rekompensaty o 150 mln euro.
Rolnik powiadamia ARR
Na unijne rozporządzenia reagowały także polskie władze. Od 18 sierpnia polscy rolnicy mogli składać we wszystkich oddziałach terenowych Agencji Rynku Rolnego powiadomienia o zamiarze wycofania z rynku owoców lub warzyw zatwierdzonych w rozporządzeniu Komisji Europejskiej, dotyczącym uruchomienia nadzwyczajnej pomocy dla dotkniętych rosyjskim embargiem producentów. Powiadomienia wpływały do ARR bardzo szybko i równie szybko okazało się, że zadeklarowane przez producentów ilości warzyw i owoców wyczerpały limit unijnych pieniędzy na rekompensaty. W połowie września KE zawiesiła wsparcie dla rolników, informując jednocześnie, że pod uwagę brane będą tylko powiadomienia złożone do 6. września. Według aktualnych danych MRiRW, polscy rolnicy wystąpili o wsparcie w wysokości 85 proc. puli, jaką KE przeznaczyła dla całej UE na rekompensaty.
W tym samym czasie urzędnicy weryfikowali powiadomienia składane przez producentów owoców i warzyw. Podczas kontroli często okazywało się, że złożone powiadomienia dotyczyły warzyw nie będących na liście produktów, które objęte są rekompensatami (np. cebuli). Stopniowo rolnicy składali także rezygnacje z ubiegania się o rekompensaty. Minister rolnictwa Marek Sawicki poinformował podczas ostatniej konferencji prasowej, że ponad połowa rolników, którzy deklarowali chęć otrzymania rekompensat.
- Rolnicy byli przekonani, że stawki za wycofanie będą przynajmniej stawkami pokrywającymi koszty produkcji, a te stawki są zdecydowanie poniżej tego poziomu – oświadczył minister. Gdy producenci dowiedzieli się, że dostaną po kilka eurocentów za kilogram wycofanych produktów, zdecydowali, że nie będą korzystać z unijnych instrumentów – dodał.
Rynek też weryfikuje rekompensaty
Oprócz tych oficjalnych przyczyn, są jeszcze inne, rynkowe, które mogą tłumaczyć decyzję rolników o rezygnacji z rekompensat. Dwa miesiące po wprowadzeniu embarga okazuje się, że drastyczny spadek cen dotknął nie wszystkie kluczowe dla polski owoce i warzywa. Owszem, obniżki cen widać, ale stawki oferowane producentom na rynku są często mimo wszystko wyższe od kwot rekompensat proponowanych przez KE. Poza tym, zarówno w Polsce, jak i w innych krajach UE-28 coraz bardziej powszechne wśród rolników jest przekonanie, że zniesienie embarga jest kwestią czasu, dlatego warto przechować zbiory i poczekać na zmianę sytuacji na rynku.
Belgowie nie liczą na rekompensaty
Tak jest choćby w belgijskiej Flandrii, w której dominuje uprawa warzyw.
– Uprawiam 90 ha warzyw, głównie tych, do których przysługują rekompensaty, ale podobnie jak moi wszyscy sąsiedzi i znajomi rolnicy, zdecydowałem się na zbiór wszystkich warzyw i ich zmagazynowanie. Rekompensaty są bardzo niskie, większość z nas ma kontrakty na odbiór warzyw przez duże zakłady przetwórcze i liczymy, że cena przez nie oferowana będzie lepsza – mówi Piet Vandesteene-Samain, rolnik z okolic Messen.
Rolnik przyznaje, że 80%. produkowanych przez niego warzyw jest zakontraktowane. Pozostałe 20%. sprzedaje na wolnym rynku i ma nadzieję, że pomimo trudnej sytuacji warzywa w tym sezonie uda sprzedać się z minimalnym zyskiem.
Rolnicy z państw członkowskich mają otrzymać łącznie 275 mln euro rekompensat z tytułu utraty rosyjskich rynków zbytu dla swoich warzyw i owoców pod warunkiem, że złożone przez nich wnioski o wsparcie zostaną pozytywnie zweryfikowane do 15 października br. bcz