Konsumenci w wielu krajach Europy Zachodniej coraz chętniej sięgają po produkty oznaczone zielonym listkiem certyfikowanej produkcji ekologicznej. Jednak produkcja ekożywności w naszym kraju to wciąż bardzo niszowa dziedzina – przynajmniej jeżeli chodzi o rolnictwo.
W przypadku przetwórstwa, a szczególnie handlu, sytuacja wygląda już zupełnie inaczej. Ekoproduktami handlują już nie tylko małe sklepiki, ale także duże sieci handlowe dostrzegły rosnący szybko popyt na takie produkty i poszerzają swoją ofertę, niestety, opierając się głównie na importowanych produktach. I tak w każdym szanującym się markecie kupimy ekologiczne bakalie czy makaron, ale na ekologiczną marchewkę czy ziemniaki nie ma już co liczyć. Po takie produkty trzeba udać się na bazar ekologiczny albo kupić za pośrednictwem coraz liczniejszych sklepów internetowych. Jednak tu kupujących często od ekologii odstraszają ceny, bo za ekologiczne produkty dostarczone do domu trzeba słono zapłacić. Jednak zainteresowanie jest.
Rynek rośnie szybko
Szacunkowa wartość rynku żywności ekologicznej w naszym kraju w ubiegłym roku wyniosła ok. 700 mln złotych – czyli zaledwie ok. 0,3% całego rynku żywnościowego. W tym roku ma przekroczyć już 1 mld zł. Jednak popyt na ekoprodukty rośnie dynamicznie od kilku lat – zaledwie 5 lat wcześniej – w 2011 roku – polski rynek żywności ekologicznej był wyceniany na ok. 500 mln zł. Przykład wielu krajów Europy Zachodniej wskazuje, że rynek ten może w najbliższych latach nadal rosnąć w tempie od kilku do nawet kilkudziesięciu procent rocznie.
gi
Cały artykuł przeczytasz w najnowszym, wrześniowym wydaniu "top agrar Polska" od str. 30. Zachęcamy do lektury!