
Nie lada wyzwaniem okazało się złapanie i strzyżenie owcy. W tym zadaniu brało udział 5 mężczyzn. Jednym z nich był Ian Elkins, który jest zwycięzcą w australijskich zawodach w strzyżeniu owiec na czas i owce strzyże zwykle w 180 sekund. Mężczyzna przyznał, że przez blisko 40 lat, jak tylko zajmuje się strzyżeniem, takiego przypadku jeszcze nie widział. Samo strzyżenie zarośniętego zwierzaka zajęło aż 45 minut. W normalnych warunkach owce strzyże się raz do roku, a ich wełna waży ok. 5 kg, a z Chrisa pozyskano wówczas aż 41,1 kg wełny.
Zdaniem eksperta wełna na grzbiecie Chrisa była przerośnięta co najmniej 4-5 razy niż powinna. Takie zaniedbanie mogło doprowadzić do wielu chorób, a nawet do śmierci, ponieważ tak grube futro sprzyja powstawaniu wielu infekcji.
Po ostrzyżeniu zwierzęciem zaopiekowali się specjaliści, a zgolenie wełny umożliwiło mu swobodne poruszanie się i jedzenie. Prawdopodobnie Chris pobił rekord ustanowiony przez owcę Big Bena, która w 2014 roku miała na sobie około 29 kilogramów wełny. Wełna Chrisa została wystawiona w Muzeum Narodowym Australii.
Wszystko było dobrze, aż do wczoraj (22.10) kiedy świat obiegła smutna wiadomość: „Chris - najbardziej obrośnięta owca świata - odeszła do krainy wieczności”. Tą smutną informacje przekazali mediom opiekunowie owcy z australijskiego stanu Nowa Południowa Walia. Przyczyną padnięcia była po prostu starość. Opiekunka owcy, Kate Luke, stwierdziła, że w ostatnich dniach nic nie wskazywało na to, że zwierzęciu coś dolega, a „śmierć nadeszła znikąd” - wyznała.
Zwierze miało 10 lat, co jest przeciętną długością życia merynosów.


dkd
fot. EPA/RSPCA AUSTRALIA AND NEW ZEALAND / PAP/EPA