Bartłomiej Czekała: Panie Mariuszu, ostatni raz, kiedy się widzieliśmy, rozmawialiśmy o tym, jak warto zadbać o różne zabezpieczenie przed różnymi ryzykami, które na rolnika spadają. Mam wrażenie, że od tej naszej rozmowy sporo się w rolnictwie wydarzyło, bo tych problemów na rolników spada coraz więcej. Wydaje mi się, że rolnicy są coraz bardziej zagubieni, zdezorientowani, bo rzeczywistość wokół się bardzo szybko zmienia. Nowe nakazy, nowe przepisy, zawirowania rynkowe, które od kilku miesięcy są na rynkach rolnych i które też jakby wpływają na niepokój wśród gospodarzy - to wszystko sprawia, że warto się w pewnych obszarach tam, gdzie można to zrobić, zabezpieczyć od pewnych nieszczęść, ryzyk i od tego, żeby ta głowa była trochę bardziej spokojna i żeby nie trzeba się było pewnymi sprawami martwić. Dlatego dzisiaj rozmawiamy, ponieważ wasza firma od zawsze dba o to, żeby rolnik miał spokojniejszą głowę. Chciałem zapytać, czy coś od ostatnie naszej rozmowy w tym zakresie się zmieniło? Macie dosyć ciekawe rozwiązanie, jeżeli chodzi o różne ubezpieczenia w tym zakresie, ale być może jest coś nowego, ciekawego, o czym warto powiedzieć naszym słuchaczom, widzom?
Mariusz Gilicki: Zgadza się. Generali Agro oczywiście jest bardzo specjalistycznym ubezpieczycielem. Naszym klientem docelowym są oczywiście rolnicy, również firmy rolnicze i mamy pełne spektrum produktów, które zabezpieczają interesy rolników właśnie w razie powstania niekorzystnych zdarzeń, wypadków, szkód ogniowych czy kradzieży. W zakresie ubezpieczenia maszyn rolniczych oczywiście obserwujemy rynek, jak się rozwija sytuacja. Ostatni rok, myślę, że odmieniana na wszystkie przypadki inflacja tutaj główną rolę odgrywa. W przypadku maszyn rolniczych również ma to wielkie znaczenie. Głównie chodzi o wartości maszyn, które w ciągu ostatniego 1,5 roku wzrosły mniej więcej około 30 proc. Wielu rolników oczywiście zauważa te sytuacje.
Nasi pośrednicy również starają się promować urealnianie sum ubezpieczenia, ponieważ ma to bardzo wielkie znaczenie w przypadku powstania szkody. Kiedy mamy maszynę ubezpieczoną na sumę niższą niż ona rzeczywiście jest warta, oczywiście zapłacimy odszkodowanie do pełnej wysokości sumy, ale może się okazać, że w skrajnym przypadku zabraknie kilkunastu lub kilkudziesięciu procent do uzyskania kwoty, za którą ten rolnik mógłby tę maszynę po prostu odkupić po jej utracie w wyniku pożaru czy kradzieży.
Bartłomiej Czekała: To może o tę kradzież zahaczę, ponieważ do naszej redakcji bardzo często trafiają wiadomości, maile i prośby o udostępnienie informacji o skradzionym ciągniku. Na przykład dzisiaj w nocy komuś ukradziono ciągnik i szybko chce spróbować go odnaleźć, bo jeszcze być może ktoś go widział. Macie rzeczywiście zgłoszenia tych kradzieży maszyn rolniczych, głównie ciągników?
Mariusz Gilicki: Tak, jak najbardziej. Zgłoszenia kradzieży są bardzo poważnymi zgłoszeniami, ponieważ zwykle należy również poinformować policję, która powinna prowadzić dochodzenie. Są dosyć poważne przypadki przestępstw, dlatego tutaj na to zawsze kładziemy bardzo silny nacisk.
Obok kradzieży całych maszyn bardzo częstą szkodą jest również kradzieże części. Niestety, popularne ostatnimi czasy urządzenia do nawigacji maszyn stają się coraz częściej łupem złodziei z uwagi na to, że są to dosyć wartościowe urządzenia. Dlatego stają się łatwym łupem dla osób, które się trudnią właśnie tego rodzaju działalnością.
Mamy oczywiście w zakresie naszego ubezpieczenia te urządzenia objęte ochroną, także rolnicy, którzy są ubezpieczeni w zakresie Agro Casco w Generali Agro są w pełnym zakresie objęci ochroną w razie utraty nawigacji satelitarnej. Czy to z ciągnika, czy to kombajnu - nie ma to już większego znaczenia.
Bartłomiej Czekała: Wydaje mi się, że oprócz ciągników i maszyn rolniczych też bardzo często zdarzają się kradzieże np. środków ochrony roślin z terenu gospodarstwa, czy też paliwa, czy jakiś innych wartościowych płynów, bo są zbiorniki na paliwa czy różne oleje -też dosyć drogie obecnie. Czy takie rzeczy też można objąć ubezpieczeniem, polisą?
Mariusz Gilicki: Naturalnie, natomiast to już jakby nie podlega pod ubezpieczenie maszyny rolniczej, tylko to już ubezpieczenie mienia w gospodarstwie.
Bartłomiej Czekała: To może powiedzmy krótko, jeżeli chcemy zabezpieczyć maszyny i ciągniki, ubezpieczamy je osobno, czyli każdy sprzęt musimy niezależnie objąć polisą? Czy robimy to na przykład tak: mamy magazyn/halę i ubezpieczamy sprzęt znajdujący się w całej tej hali, bądź też ubezpieczamy mienie w gospodarstwie i określamy poziom wartości niezależnie od tego, co by padło łupem złodziei, to jesteśmy w stanie wtedy z takiej polisy to uzyskać? Jak to u Państwa wygląda?
Mariusz Gilicki: Co do zasady, każdy przedmiot, każda maszyna powinna być indywidualnie identyfikowana i wyceniona. Natomiast nasze polisy dopuszczają możliwość zawarcia kilku maszyn na jednym dokumencie. Czyli tak naprawdę rolnik nie potrzebuje mieć kilku polis na osobny przedmiot, na osobną maszynę, więc może zrobić to w ramach jednej polisy kilka przedmiotów...
Bartłomiej Czekała: Ale wartość każdy z nich ma określaną niezależnie
Mariusz Gilicki: Zgadza się, każda maszyna jest wyceniana niezależnie. Ważne jest to, o czym wspomniałem wcześniej, czyli to aby wycenić maszynę zgodnie z aktualną wartością rynkową. Mniej więcej dzisiaj można powiedzieć, że wartość rynkowa maszyny mniej więcej odpowiada wartości jej zakupu, nawet sprzed kilku lat.
Na przykład, jeżeli ciągnik był kupiony 5-6 lat temu za 150-160 tysięcy, można przyjąć, że w wyniku właśnie inflacji i tych mechanizmów powodujących wzrost wartości maszyn dzisiaj taki ciągnik mniej więcej również będzie warty te 150 tysięcy. Dlatego warto o tym pamiętać przy zawarciu ubezpieczenia, zwłaszcza przy wznowieniach, gdzie czasami dochodzi do takich sytuacji, że przy wznowieniu wartość maszyny jest obniżana zamiast być utrzymana tak jak w roku poprzednim, a wręcz podniesiona. Można powiedzieć, że im drobniejsza maszyna, tym ta sytuacja jakby się bardziej wzmacnia.
Dochodzi do takich sytuacji, że na wniosek klientów podnosimy sumę ubezpieczenia przy wznowieniu nawet dwukrotnie z np. 30 na 60 tysięcy złotych, czy z 80 na 130 tysięcy złotych. Tylko właśnie z tego powodu, że rolnik czy to samodzielnie, czy pod wpływem rozmowy z pośrednikiem/agentem uświadomił sobie, że ma maszynę niedoubezpieczoną i w razie szkody całkowitej (pożaru, wypadku poważnego czy kradzieży) po prostu otrzymałby odszkodowanie, za które nie byłby w stanie odkupić takiej maszyny.
Bartłomiej Czekała: Mówiliśmy sobie o kradzieżach, ale przecież takie czynniki, ryzyka, które się zdarzają, to też pożary i to zarówno, jeśli chodzi o samozapłony np. maszyn, czy też z uwagi na czynniki zewnętrzne. Jak to wygląda w tym roku po waszej stronie?
Mariusz Gilicki: Ryzyko ogniowe jest jednym z najpoważniejszych ryzyk w zakresie ubezpieczenia maszyn rolniczych, ponieważ w trakcie pracy, zwłaszcza w trakcie pracy na polu, to ryzyko znacznie rośnie. Duże zapylenie i wysoka temperatura (zwłaszcza jeżeli mamy słoneczne lato) powoduje, że maszyny niestety, ale mają większą skłonność do samozapłonu. Oczywiście samozapłon jest objęty również naszą odpowiedzialnością. Tak naprawdę nie ma znaczenia przyczyna powstania tego pożaru. Czy ta przyczyna pożaru powstała w wewnętrzu tej maszyny, czy też pożar przyszedł z zewnątrz, np. zaczęło się palić pole i operator maszyny po prostu nie zdążył uciec przed ogniem. Nasza odpowiedzialność z tego tytułu będzie.
Warto o pamiętać, że nadrzędną wartością oczywiście jest życie i zdrowie człowieka. Oczywiście warto dbać o to, żeby maszyna nie dostała się w objęcia ognia, natomiast nie żądamy, aby klienci swoim ciałem chronili te maszyny. Do pewnego momentu należy walczyć o to, żeby maszyną uciec od ognia. Jeżeli jest to niemożliwe w przypadku maszyn rolniczych (zwłaszcza do nowoczesnych maszyn), gdzie mamy do czynienia z dużą ilością płynów, eksploatacyjnych olejów, innych łatwopalnych czynników, to niestety pożar maszyny zwykle kończy się szkodą całkowitą i zniszczeniami, które pozostają przez długi czas wtedy na polu.
Bartłomiej Czekała: Czyli jeżeli już pożar ma miejsce, to raczej trzeba się przestać łudzić, że uda nam się go uratować szybko i trzeba wtedy ratować swoje życie i zdrowie.
Mariusz Gilicki: Przede wszystkim zdrowie i życie. Natomiast, często są takie sytuacje, jeżeli np. pożarowi ulega prasa, która jest połączona z ciągnikiem. Często rolnicy ratując ciągnik odłączają prasę, pozwalając jej się spalić, tym samym ratując to cenniejsze mienie, którym jest ciągnik i odjeżdżając z miejsca pożaru. To jest jak najbardziej właściwe zachowanie. Aczkolwiek, jak mówię, jeżeli pożar się rozprzestrzenia, to należy ratować w pierwszej kolejności swoje życie i zdrowie, a dopiero w drugiej kolejności ewentualnie myśleć o tym, czy można jeszcze uratować sprzęt, swoją maszynę, która właśnie się pali na polu.
Bartłomiej Czekała: Wspomniał Pan o prasach, sprzęcie żniwnym, ale takim chyba najcenniejszym sprzętem żniwnym są kombajny. Żniwa przed nami, już tak naprawdę niedużo czasu zostało. Czy w tym zakresie coś też się zmieniło w ubezpieczeniach kombajnu czy to jest ten sam zakres odpowiedzialności, jaki był w poprzednim roku u Państwa?
Mariusz Gilicki: W zakresie kombajnów, jeżeli chodzi tylko o ryzyko ognia, nie wprowadzaliśmy żadnych zmian. Tak naprawdę zakres, który oferujemy, jest w tej chwili optymalny zarówno w naszej ocenie, jak i w ocenie klientów. Klienci mają ochronę od ognia w zakresie Agro Casco zarówno w trakcie pracy kombajnem na polu, jak i w czasie przejazdu, jak i w trakcie garażowania. Ostatnimi laty mieliśmy zwiększoną ilość szkód w trakcie garażowania w sezonie jesienno-zimowym z uwagi na to, że część klientów chcąc zaoszczędzić parę złotych (i oczywiście rozumiemy to) ubezpiecza swoje mienie tylko i wyłącznie w okresie właśnie żniw, kiedy...
Bartłomiej Czekała: Czyli te, powiedzmy, 2-3 miesiące, kiedy sprzęt pracuje.
Mariusz Gilicki: Dokładnie. Oferujemy również ubezpieczenie krótkoterminowe, trzymiesięczne. Natomiast zachęcam do tego, aby pomyśleć również o ochronie całorocznej. Ona jest tak naprawdę niewiele droższa od tej 3-miesięcznej, a zabezpiecza mienie również w trakcie jego postoju. Wtedy, kiedy teoretycznie nic się nie dzieje, ale niestety również mamy takie doświadczenie i takie szkody, gdzie maszyny, kombajny, ciągniki płoną w trakcie właśnie garażowania, kończąc się zwykle szkodą całkowitą.
Bartłomiej Czekała: Podam właśnie taki przykład, który kiedyś słyszałem, że zimą gryzonie się zabrały za kable i doszło do zwarcia instalacji. Mimo tego, że kombajn nie pracował, niestety uległ zapłonowi.
Mariusz Gilicki: Dokładnie tak. Gryzonie lubią przegryzać kable elektryczne. Kiedy są przegrzane kable jakieś instalacji, to w tym momencie mamy taką łatwą mieszankę wybuchową, która jest łatwopalna i w pewnych sytuacjach potrafi spowodować pożar maszyny, a przez to również pożar zwykle budynku. Także warto pamiętać, że szkody w maszynach to nie jest tylko i wyłącznie ten sezon wiosenno-letni, a również jesienno-zimowy. Niestety, w tej chwili to jest nasza rzeczywistość.
Bartłomiej Czekała: Mówiliśmy o tych pracach żniwnych, ale są maszyny, które pracują dłużej, choćby prasy. Właściwie już teraz zaczynają się pokosy traw na zielonkę, sianokiszonkę, siano, więc te maszyny już wyjeżdżają w pole. Ten samozapłon prasy może się przytrafić nie tylko w przypadku słomy, ale także w przypadku siana czy sianokiszonki, bo są obroty, jest wysoka temperatura, często brak smarowania np. regularnego maszyny...
Mariusz Gilicki: Dobrze, że Pan o tym wspomniał, ponieważ jednym takim z głównych czynników tego, czy maszyna jest bardziej czy mniej podatna na ryzyko powstania szkody jest serwisowanie tej maszyny. Z naszej strony zawsze zachęcamy do tego, żeby maszyny regularnie serwisować, dokonywać przeglądów. Oczywiście to nie muszą być przeglądy w serwisach autoryzowanych, chociaż one mają najszerszą wiedzę, największe doświadczenie i największe możliwości techniczne. Natomiast również serwisy nieautoryzowane. Jak najbardziej zachęcamy do tego, żeby czy to przed sezonem, czy po sezonie właśnie wykonać przegląd maszyny, odpowiednio nasmarować. Jedną z głównych przyczyn oprócz przyczyny zewnętrznej (czyli pożaru, który trawi maszynę, w związku z tym, że zapali się pole, akurat maszyna na nim jest) jest właśnie zatarcie łożysk, różnego rodzaju elementów, które są nie smarowane lub po prostu niewłaściwie zakonserwowane. To powoduje wzrost temperatury, przekroczenie temperatury zapłonu i w konsekwencji zapalenie maszyny i najczęściej jej całkowite spalenie.
Bartłomiej Czekała: Mamy maszyny żniwne, zielonkawe, często bardzo wysokich wartości. Natomiast jest np. taka maszyna, może nie jest najdroższa, ale najważniejsza w każdym gospodarstwie, czyli opryskiwacz. I to zarówno z uwagi na to, że teraz trzeba bardziej precyzyjnie operować opryskami, nie mówię tylko o technologii GPS, ale też o wymogach Zielonego Ładu, o tym, żeby zmniejszać liczbę stosowanych środków. Często ten opryskiwacz to jest właśnie droga maszyna, która musi spełnić konkretną rolę, wykonać pracę szybko itd. Ale to też maszyna z racji tego, że jest droga i też dużo po polach jeździ, to się mogą z nią dziać różne rzeczy. Czy można ubezpieczyć opryskiwacz od czegoś takiego? Widzimy, że na naszych polach wyrasta coraz więcej słupów energetycznych. Może się zdarzyć, że ktoś np. zahaczy, belką polową uderzy w taki słup, ją zniszczy/zegnie/złamie. Albo np. drogi gruntowe są albo nierówne, grząskie, albo są bardzo wąskie, i zdarza się, że taka maszyna wypełniona cieczą roboczą po prostu się przewróci na bok i będzie uszkodzona z jednej czy z drugiej strony. Czy od takich ryzyk też można maszynę ubezpieczyć? Czy to podlega odszkodowaniu, jeżeli się takie coś zadzieje?
Mariusz Gilicki: Opryskiwacze faktycznie są maszynami, które pod względem ryzyka są bardzo zbliżone do kombajnów, co prawda troszkę jest inne ryzyko. Natomiast oczywiście zależy też o to, jakby charakterystyki tego opryskiwacza - zawieszane, ciągnięte lub samobieżne. Najciekawsze ryzyka oczywiście powstają przy opryskiwaczach samobieżnych z uwagi na to, że te maszyny są zwykle wysoko umieszczone, na wysokich kołach. Zbiorniki również, jeżeli są wypełnione cieczą, są bardzo wysoko umiejscowione. Przez to niestety środek ciężkości powoduje to, że właśnie nierówności terenowe, zwłaszcza na polach, które są operatorowi nieznane (bo maszyna wykonuje usługi), niestety powodują, że takie opryskiwacze potrafią się po prostu przewrócić. I wtedy zwykle szkody są już bardzo poważne.
Największa szkoda w opryskiwaczu, która powstała w ubiegłym roku w praktycznie nowej maszynie wartej nieco ponad 1,5 miliona złotych, to jest około 600 tysięcy zł szkody. Ta szkoda dopiero teraz została naprawiona, ponieważ szkody były na tyle duże, że nie tylko lance, ale również kabina została naruszona. Czyli wszystkie w zasadzie istotne elementy maszyny poza silnikiem zostały uszkodzone w wyniku zwykłego przewrócenia, mimo że operator był doświadczony. Mimo tego, że była to praktycznie fabrycznie nowa maszyna, taki opryskiwacz niestety wiele miesięcy musiał spędzić na serwisie i tak jak wspomniałem, szkoda wyniosła prawie połowę wartości tej maszyny.
Także biorąc pod uwagę, że stawka z ubezpieczeniem takiego opryskiwacza nie przekracza 1,5% w skali roku, a jeżeli klient ma dobrą historię i posiada również inne ubezpieczenia w Generali Agro, ta stawka również może spaść do około 1-10 proc. od wartości. Myślę, że w tym momencie te kilka tysięcy złotych, które zapłaci rolnik za ubezpieczenie takiej maszyny, w przypadku takiej szkody będzie tak naprawdę dziękował, że pośrednik zaproponował mu takie ubezpieczenie i zapłacił za nich składkę.
Bartłomiej Czekała: Jeżeli chodzi o uszkodzenie maszyny, czy są ważne czynniki? Co roku wczesną wiosną widzimy takie obrazki, jak wyjeżdża ciągnik na pole i topi się po osie, czy to z rozsiewaczem nawozu, czy z właśnie z opryskiwaczem. Czasami kilka ciągników musi go wyciągać i czasami dochodzi do uszkodzeń przy wyciąganiu tej maszyny z tego zapadliska, z błota. To też nie ma wpływu na to, z jakiej przyczyny jest uszkodzenie maszyny?
Mariusz Gilicki: Nie. W przypadku ubezpieczenia Agro Casco nie ma znaczenia tak naprawdę przyczyna powstania tej szkody, tylko sam fakt jej powstania. Wracając np. do szkód tych opryskiwaczy, zarówno w trakcie przejazdu na pole, gdzie wiadomo, opryskiwacze są raczej wielkogabarytową maszyny, mogą zahaczyć o jakiś konar, uderzyć w inny pojazd nadjeżdżający z naprzeciwka, jest objęty również ochroną.
Tak samo jest objęta ochroną praca na samym polu. Kiedy lance zostaną rozsunięte nawet na maksymalną dla danej maszyny szerokość, taka maszyna staje się lekko niestabilna, nawet lekkie przechylenie może spowodować, że ramiona uderzy np. nawet o grunt i powstanie szkoda -- ramię się wygnie. Naturalnie takie szkody również są objęte ochroną. Już nie wspominam o sytuacji takiej, kiedy nastąpi po prostu zwykłe uderzenie, tak jak Pan wspomniał wcześniej, w słup czy jakieś drzewo w trakcie manewrów. Takie szkody również są objęte ochroną jak najbardziej, i z tego tytułu klienci otrzymują odszkodowania.
Dlatego myślę, że warto pomyśleć właśnie o tej funkcji prewencyjnej ubezpieczenia właśnie w tym momencie, kiedy maszyny dopiero zaczynają wychodzić na pola, wyjeżdżając z garaży, aby właśnie w razie powstania szkody już się nie martwić o to, że kolejny problem w tym trudnym dla rolnictwa roku przyjdzie do rolnika.
Bartłomiej Czekała: Pomyśli Pan, że się uczepiłem do tego opryskiwacza, ale jeszcze jedną rzecz chciałem zapytać. Myślę, że naszych widzów będzie bardzo interesował przykład właśnie opryskiwania rośliny na polu. Mamy opryskiwacz rękawem powietrznym, który działa w ten sposób, że strumień kieruje do dołu, żeby on nie uciekał np. na pole sąsiada. Ale np. operator nie zauważy, że wentylator uległ awarii: rękaw przestaje działać, wiatr zaczyna znosić ciecz i uszkodzimy tym naszym opryskiem np. herbicydowym roślinę sąsiada na jakieś tam długości i szerokości. I jest problem. Czy takie uszkodzenie maszyny w czasie pracy też pozwala na przykład rolnikowi na ubezpieczenie się od tej szkody, którą ta maszyna w ten sposób wyrządzi na polu sąsiada?
Mariusz Gilicki: Uszkodzenie maszyny, nie ma wpływu na odpowiedzialność rolnika z tytułu tego, że wykonał jakąś operację w sposób niewłaściwy, przykładowo: opryskał jakimś środkiem pole sąsiada, które nie powinno być nim opryskane. To są 2 osobne rzeczy, które nie powinny być łączone. Szkoda w maszynie, to jest szkoda z Casco tej maszyny, czyli jeżeli nastąpi jakieś uszkodzenie/awaria, będziemy to pokrywać z ubezpieczenia Agro Casco. Natomiast szkody na polu sąsiada będą pokrywane w zależności od tego, kto wykonywał daną usługę czy dany oprysk, -- albo będą pokrywane wtedy z OC Rolnika, czyli z takiego standardowego obowiązkowego ubezpieczenia rolnika, lub z OC z tytułu działalności prowadzonej gospodarczej, jeżeli te usługi wykonuje jakaś spółka czy podmiot niebędący osobą fizyczną.
Bartłomiej Czekała: Czyli mając wykupioną OC Rolnika, można w ten sposób się ubezpieczyć od takiej sytuacji, kiedy przypadkiem, niecelowo zrobimy szkodę?
Mariusz Gilicki: Tak, jak najbardziej. Kwestia tego, czy ona jest celowo zrobiona czy nie, tak naprawdę już ma drugorzędne znaczenie, ponieważ zwykle przyczyną tej szkody nie jest celowe działanie, tylko po prostu jakaś awaria lub usterka, na którą operator czy właściciel maszyny po prostu nie miał większego wpływu. Takie szkody zwykle są realizowane właśnie z OC Rolnika na podstawie tego, że po prostu ta szkoda się wystąpiła w związku z tym, że ta maszyna pracowała. Nie musi być tak naprawdę żadnej winy rolnika w tym, że ta szkoda wystąpiła, żeby było pokrycie tej szkody właśnie z OC Rolnika.
Bartłomiej Czekała: Wspomniał Pan chwilę temu o kwestii wartości takie polisy czy kwoty, którą musi rolnik zapłacić. Myślę, że warto na koniec naszego programu powiedzieć, czy możemy się posłużyć jakąś taką symulacją? Na przykład mam maszynę wartością 100 tysięcy złotych. Ile mnie może kosztować polisa ubezpieczenia tej maszyny od powiedzmy standardowych uszkodzeń, ryzyk tego samozapłonu, tego o czym rozmawialiśmy? Wiadomo, że są też warunki indywidualne: są klienci stali, którzy mają rabaty, itd. Ale gdybyśmy mogli podać orientacyjnie, ile procent wartości maszyny może takie ubezpieczenie wynosić?
Mariusz Gilicki: To jest trudne pytanie, oczywiście, ponieważ zależy od konkretnej maszyny, od wieku tej maszyny, do czego ta maszyna została stworzona, czy to jest kombajn, czy to jest sieczkarnia, czy to jest ciągnik rolniczy. Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta, ponieważ dla różnych klientów ta cena będzie po prostu różna: zależna od tego, co ten rolnik u nas innego ubezpiecza między innymi, jaką dotychczas miał historię, czy miał jakieś szkody na tej maszynie lub innych maszynach. Także to jest, powiedziałbym, bardzo delikatna kwestia.
Ale można przyjąć tak z grubsza, że stawki za ubezpieczenia Agro Casco dla maszyn rolniczych są dużo niższe za ubezpieczenie pojazdów samochodowych i mniej więcej oscylują w granicach 1% od sumy ubezpieczenia. Czyli dla przykładowego kombajnu lub sieczkarni, lub opryskiwacza wartego 100 tysięcy złotych mniej więcej będzie to około 1 000 zł składki w skali roku. W ramach tej składki klient ma pokryte wszelkie szkody związane z posiadaniem, użytkowaniem tej maszyny, szkodami, które mogą w tej maszynie wystąpić, czy to będą szkody kradzieżowe, czy to wypadki drogowe, przewrócenia, pożary. Również awarie są objęte naszą odpowiedzialnością.
Nowością, którą w tym roku chcemy zaproponować rolnikom jest podwyższenie limitu na ubezpieczenie ogumienia. To ma związek oczywiście z inflacją, o której już wspominałem, wzrostem wartości ogumienia. Chcemy zaproponować możliwość rozszerzenia naszej odpowiedzialności aż do 30 tysięcy złotych na szkody związane z ogumieniem. Myślę, że to powinno już wystarczyć dla większości sytuacji, dla większości szkód związanych z ogumieniem tak, aby rolnicy również otrzymywali pełne odszkodowanie, żeby nie musieli wyciągać pieniędzy z własnego portfela w razie szkody w ogumieniu, i odszkodowanie pokryje im taką szkodę w pełnej wysokości.
Bartłomiej Czekała: Ten przykładowy 1 000 zł składki z jednej strony to jest dużo, ale z drugiej strony, biorąc pod uwagę możliwe straty i ryzyka, które można ponieść, to rzeczywiście warto pomyśleć o tym, żeby się zabezpieczyć.
Mariusz Gilicki: Zdecydowanie tak. Średnia szkoda w maszynach jest dużo wyższa niż w samochodach osobowych czy nawet ciężarowych i aktualnie wynosi około 20 tysięcy złotych. To znaczy, że przeciętna szkoda, którą wypłacamy z ubezpieczenia Agro Casco to jest właśnie 20 tysięcy złotych, czyli to jest wartość uśredniona. Natomiast przy tej wartości 20 tys. zł to składka na poziomie kilkuset złotych czy nawet tysiąca kilkuset złotych naprawdę jest niewielką wartością w momencie, kiedy taka szkoda występuje. Rocznie likwidujemy kilka tysięcy takich szkód, także jesteśmy specjalistami bardzo wysokiej klasy w tym zakresie. Mamy zespół dedykowanych likwidatorów, którzy znają się na maszynach rolniczych. Niektórzy z nich nawet wręcz mają własne gospodarstwa, także to jest ich, tak powiem, chleb powszedni. A więc nasz klient rozmawia zawsze ze specjalistą, który jest w stanie wyjaśnić daną sytuację i zapłacić rzetelne, solidne odszkodowanie za powstałą szkodę.
Bartłomiej Czekała: Czy może Pan nam jeszcze na koniec zdradzić ciekawostkę? Jaka była najdroższa maszyna rolnicza, która uległa uszkodzeniu i była objęta ubezpieczeniem?
Mariusz Gilicki: Najdroższa maszyną, którą mieliśmy ubezpieczoną, kosztowała około 1,8 mln złotych (nieco ponad), gdzie wystąpiła szkoda pożarowa. Niestety takie maszyny również są podatne na ogień. Tutaj wartość maszyny niestety nie ma większego znaczenia, jeżeli wystąpi szkoda. Zwłaszcza dotyczy to maszyn, które są wykorzystywane w usługach, gdzie to wykorzystanie jest bardzo intensywne. Zwłaszcza w wysokim sezonie od czerwca do sierpnia maszyny, które są ubezpieczone usługowo, są troszkę bardziej podatne na ryzyka ogniowe, ale nasze warunki przewidują pełną ochronę również dla takich maszyn. Nie ma znaczenia, czy maszyna jest wykorzystywana na polu własnym czy na polu sąsiada, czy wręcz usługowo na polu osób trzecich, również w pewnym zakresie ponosimy odpowiedzialność i nasi klienci są w pełni chronieni.
Bartłomiej Czekała: 1,8 mln złotych to już jest kwota, która by bardzo bolała, gdyby maszyna nie była objęta ubezpieczeniem.
Mariusz Gilicki: Zdecydowanie.
Bartłomiej Czekała: Daje do myślenia. Panie Mariuszu, bardzo dziękuję za rozmowę. Wszystkich wątków, drodzy Państwo, nie wyczerpaliśmy, bo trudno to robić to krótkim czasie, ale tradycyjnie odsyłam państwa też o dużo więcej szczegółów odnośnie ubezpieczeń na stronę Generali Agro, a i też na naszych łamach Państwo często te informacje o tych ofertach znajdą. Więc zachęcam Państwa do tego, żeby z tych informacji korzystać. Także można pytać o szczegóły ekspertów i doradców terenowych Generali Agro, które zawsze są do dyspozycji. Jeszcze raz dziękuję za rozmowę i wizytę w studiu.
Mariusz Gilicki: Dziękuję!