W niedzielny poranek we wsi Stare Masiewo, które znajduje się tuż przy białoruskiej granicy na Podlasiu doszło do wypadku, w którym zginął żubr. Sprawę w mediach poruszył Adam Wajrak, dziennikarz Gazety Wyborczej, zaalarmowany przez mieszkańców miejscowości.
- Dziś rano pędzący przez wieś Stare Masiewo wojskowy samochód zabił żubra. Pędzące wojskowe ciężarówki, terenówki, rosomaki itp stały się normą w Puszczy, najcenniejszym przyrodniczym obiekcie w Polsce i jednym z najcenniejszych w Europie. Armia zachowuje się jakby jej dowódcy nie wiedzieli gdzie sa i co to za miejsce. Nie wyobrażam sobie np US Army tak zachowującej się np w Yellowstone. Ich zabawa w wojnę staje się już groźna nie tylko dla ludzi, ale też dla zwierząt i tego unikalnego ekosystemu. To musi się zmienić - przekazał wiadomość od Julity Toczyskiej rad. Wajrak.
W tej okolicy całe stada żubrów nie są niczym nowym. W okolicy Białowieży, czy Krynek w woj. podlaskim żubry stacjonują na okolicznych polach cały rok. To nie jedyne miejsce w Polsce, gdzie żubry są widywane również w centrum miasteczek. Te ogromne przeżuwacze są pod ścisłą ochroną.
Jak wynika z kolei z ustaleń tvn24 żubr najprawdopodobniej wyszedł znienacka na drogę i został potrącony przez wojskowego Jelcza. Pojazd poruszał się 40 km na godzinę, a kierowca był trzeźwy. Obecnie sprawą zajmuje się Żandarmeria Wojskowa.
W akcji pomogli okoliczni rolnicy. Ogromne ciało żubra zostało załadowane na przyczepę ciągnika rolniczego.