Młodzi rolnicy zmieniają oblicze polskiego rolnictwa. Truizm? Na pewno, ale tylko do momentu, gdy spróbujemy zdefiniować pojęcie „młody rolnik”. W tym przypadku nie ma ono nic wspólnego z metryką czy rodzinnymi korzeniami. A w zasadzie to się nawet z nimi kłóci. „Młody” często oznacza „człowiek z zewnątrz” albo jak kto woli „z zupełnie innej bajki”. Michał Konat definiuje go jeszcze inaczej: „człowiek bez kagańca”.
Zupełnie nowe spojrzenie
Michał Konat z Paczkowa na Opolszczyźnie ma 43 lata. Wykształcony gruntownie informatyk, z dużym dorobkiem w sektorze bankowym. Miał 31 lat, gdy zaczął przekształcać się w rolnika. – To była zabawa, wynikająca z sentymentów dzieciństwa – wspomina. – Dziadek, który przywędrował na te tereny po II wojnie światowej, miał niewielkie gospodarstwo. Byłem z nim bardzo związany, jako dziecko często pomagałem mu w tej pracy, ale nie miało to nic wspólnego z wychowywaniem przez niego następcy. Po śmierci dziadka ziemię przejął wujek, a ja zainteresowałem się nią ponownie w 2008 r. Przejąłem ją ...