Głód ziemi
– Zawsze zaczyna się tak samo. Najpierw przychodzi po pomoc, żeby mu wymłócić, czy zaorać pole, bo już sam sobie nie radzi. A po latach występuje z propozycją dzierżawy, oczywiście nieformalnej. To są takie podchody, jak z dziewczynami – relacjonuje rolnik z gminy Dąbrowa w woj. kujawsko-pomorskim, który od 4 lat dzierżawi 5 ha ziemi klasy IIIb i IV za 2300 zł/ha na rok (w to wliczone już dopłaty) na tzw. gębę. I choć sam przyznaje, że nie jest zadowolony, że bierze udział w nielegalnym procederze, głód ziemi, jaki panuje w okolicy, zmusza go do tego.
Chciwość i chęć zysku
– Jedyną zaletą bezumownych dzierżaw jest to, że są i chociaż w taki sposób można powiększyć areał swoich upraw. Myślę, że w naszej okolicy z całej puli umów o dzierżawę 10–15% stanowią te nieformalne – podkreśla rolnik. W jego gminie w tej kwestii od wielu lat nic się nie zmienia, ludzka chciwość i ambicje powodują, że nikt nie decyduje się na zawieranie umów. W końcu wydzierżawiający są w stanie wyciągnąć znacznie więcej, jeśli nie ma nic na papierze.
– Kiedy na nieformalnie dzierżawionym gruncie wystąpiła u mnie s...