– Z roku na rok, podczas Sympozjów jest nas coraz więcej, co ogromnie cieszy, świadczy to również o tym, że się stale rozwijamy – mówił prof. dr hab. Andrzej Rutkowski, który wraz z prof. dr hab. Janem Niemcem, miał przyjemność moderować XXX Międzynarodowe Sympozjum Drobiarskie PB WPSA pt. „Nauka Praktyce – Praktyka Nauce”, które odbyło się w Zegrzu k. Warszawy.
W wydarzeniu wzięło udział ponad 200 osób, a wśród nich największe autorytety polskiego drobiarstwa. Kadra najlepszych uniwersytetów rolniczych w Polsce, ale także producenci i przetwórcy dyskutowali o perspektywach i problemach z jakimi boryka się sektor. Według organizatorów na Sympozjum uczestnicy podzielili się pół na pół – naukowcy i producenci – o to właśnie chodziło, aby połączyć siły i móc razem przebrnąć przez trudności, które pojawiły się w ostatnich latach w sektorze drobiarskim.
Wyróżnienia
Sympozjum rozpoczęło się uroczystością nadania godności Honorowego Członka Polskiego Oddziału Światowego Stowarzyszenia Wiedzy Drobiarskiej, którą otrzymali prof. dr hab. Elżbieta Smalec i prof. dr hab. Jerzy Niedziółka oraz rozstrzygnięciem konkursu na najlepszą pracę magisterską z zakresu drobiarstwa. Nie zabrakło łez wzruszenia, podziękowań i wspomnień.
- I nagroda – mgr Małgorzata Puk za pracę pt. „Dynamika zmian wybranych cech jakościowych konsumpcyjnych jaj kurzych w czasie ich przechowywania”. Praca wykonana pod kierunkiem dr hab. Justyny Batkowskiej w Katedrze Biologicznych Podstaw Produkcji Zwierzęcej Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie.
- II nagroda – mgr Zuzanna Wiśniewska za pracę pt. „Meta-analysis of feed conversion in chickens”. Praca wykonana pod kierunkiem prof. dr hab. Tomasza Szwaczkowskiego w Katedrze Genetyki i Podstaw Hodowli Zwierząt Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
- III nagroda – mgr Justyna Bochnak za pracę pt. „Czynniki modyfikujące aktywność lizozymu w białku jaja kurzego”. Praca również wykonana pod kierunkiem dr hab. Justyny Batkowskiej w Katedrze Biologicznych Podstaw Produkcji Zwierzęcej Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie.
Perspektywy sektora
Bardzo owocną dyskusję pomiędzy panelistami, a uczestnikami wywołała tematyka związana z perspektywami i zagrożeniami sektora, którą poprowadził prof. dr hab. Andrzej Rutkowski, prof. dr hab. Jan Niemiec i dr Piotr Stanisławowski.
W panelu dyskusyjnym, który po raz pierwszy pojawił się w programie Sympozjum, wzięli udział Stefan Chrzanowski z firmy Cedrob, Ryszard Waśniewski z firmy SuperDrob S.A., Łukasz Dominiak oraz Władysław Piasecki z Krajowej Rady Drobiarstwa Izby Gospodarczej.
– Polski drób jest mało rozpoznawalny na świecie, nie mamy swojej marki. Owszem konsumenci wiedzą, że pochodzi z Polski, ale nie jest utożsamiany z jakością – mówił Piasecki. Polski sektor drobiarski w ostatnich latach, szczególnie po wejściu Polski do UE znacznie się rozwinął. Teraz jak z karabinu padają pytania – czy budować jeszcze więcej i jeszcze większych kurników? Czy może warto przystopować i postawić na jakość?
– Pojawia się pytanie czy zatem należy regulować rynek? Zadecyduje o tym konsument. Jeśli będzie zapotrzebowanie, to będziemy zwiększać produkcję. Ale mimo wszystko dalszym etapem jest konsolidacja, jest zjawiskiem nieuniknionym, bo inaczej przegramy z konkurencją, która produkuje dużo taniej niż Polska – mówił Ryszard Waśniewski. Według niego, już teraz Ukraina jest dużym zagrożeniem, a jedynym sposobem może być współpraca pomiędzy nauką, a praktyką, zarówno pod względem żywienia, ale również ekonomiki produkcji. Grzegorz Tomczyk z PIW w Puławach wyjaśnił, że produkcja drobiu jest 7 % tańsza w Polsce, natomiast na Ukrainie aż 23% (w porównaniu do średniej UE).
– Utrzymanie systemów jakości i bezpieczeństwa żywności to najlepszy sposób promocji naszego drobiu. Dobry towar zawsze znajdzie nabywcę. Stale szukamy zagranicznych rynków zbytu, dlatego uważam, że powinniśmy szukać naszego przedstawicielstwa na konkretnym rynku. Warto zatrudniać pracowników, którzy znają rynek, kulturę i samego konsumenta – wymieniał Stefan Chrzanowski.
Cedrob na przykład zamierza zdywersyfikować produkcję dodając do swojego portfolio wieprzowinę i kaczkę. Rozwiązanie ciekawe, szczególnie w kontekście chorób dotykających na przemian drób lub trzodę. Obydwa rynki, poprowadzone dobrze, przyniosą dochód, szczególnie w dużej skali.
Zagrożenia
Polski sektor drobiarski został pozbawiony pomocy ze strony rządu, co wielokrotnie podkreślono podczas Sympozjum. Wydawać by się mogło, że sytuacja na rynku jest dobra. Jest, ale właśnie dlatego trzeba dalej go wspierać. Choroby takie jak ptasia grypa, która pojawia się jesienią od paru lat, uderzają w eksport np. na rynek chiński.
Trwają obecnie rozmowy, gdzie brakuje tylko podpisu, żeby drób wrócił na chiński, zresztą bardzo chłonny, rynek. Ale w sytuacji kiedy znów, jesienią zaatakuje ptasia grypa?
Wystarczy jedno ognisko i potencjalnie zainteresowani zrezygnują z naszego drobiu, bez mrugnięcia okiem. To zbyt duże ryzyko.
– Powinniśmy albo produkować tanio i dużo albo produkować mniej, ale lepszej jakości. Można znaleźć rynek zainteresowany wyższą jakością drobiu. Powinniśmy lokować produkt w szczególności na wschodzie Europy, to on jest przyszłością rynku drobiarskiego – podkreślał Dominiak.
Według niektórych uczestników problemem polskich hodowli jest zbyt mało rodzimego materiału hodowlanego, który można by sprzedawać również za granicę, bo zainteresowani są. Warto także byłoby zastanowić się nad ogólnoużytkowym typem drobiu, z którego powstanie jednocześnie dobra nioska i efektywny brojler.
Kolejny problem, którego dotyczyła zawzięta dyskusja, pojawił się wraz z modą na „NON GMO” i żywienie drobiu w aspekcie deficytu krajowych źródeł białka.
Jednocześnie naukowcy podkreślili, że możliwe jest zastąpienie białka sojowego krajowym, ale jest to obarczone latami pracy i doskonalenia – krajowa soja, łubin żółty, rzepak, groch czy bobik. Alternatywy są, ale o wiele droższe, mniej efektywne i na razie nie dopracowane.
– Nie oszukujmy się. Nie można wyprodukować pisklęcia indyczego i brojlera bez poekstrakcyjnej śruty sojowej – mówił prof. Rutkowski, który mimo wszystko, jednak nie jest przeciwny uprawie krajowej soi, bo jak twierdzi problemów z uprawą jest sporo, ale podobnie było 70 lat temu z kukurydzą i nie należy załamywać rąk, tylko brać się do pracy.
Jak twierdzi, większość odmian soi wytwarza strąki 3-4 cm nad ziemią. Hedery w naszych kombajnach zbierają nasiona na wysokości 10 cm, dlatego zbiór jest nieefektywny, bo wiele z nich wysypuje się na ziemię. Rutkowski także uważa, że przekonać rolników do uprawy soi jest bardzo trudno, mimo znacznych dopłat. Dominiak natomiast uważa, że batalia dotycząca pasz GMO, jest już przegrana i trzeba się przystosować do nadchodzących i nieuniknionych zmian oraz nowych warunków produkcji.
Podczas Sympozjum poruszono także szereg zagadnień związanych z ochroną środowiska w związku z prowadzeniem zrównoważonej produkcji zwierzęcej, problemem wykorzystania dużej ilości pomiotu oraz plagą ptaszyńca kurzego, z którym borykają się nawet największe fermy w Polsce, a wszystko przez zakaz stosowania jednego ze środków chemicznych.
Patronat Honorowy nad największym wydarzeniem w branży drobiarskiej objęła Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego, Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Marszałek Województwa Mazowieckiego, natomiast patronat merytoryczny Krajowa Rada Drobiarska Izba Gospodarcza. Za organizację wydarzenia i miłe przyjęcie, należą się podziękowania w szczególności dr hab. Monice Michalczuk, sekretarzowi Zarządu PB WPSA.
dkol