J.K.A.: Uruchomiliśmy największą w historii pomoc rolnikom, bez której część gospodarstw już by nie istniała. Ale tylko naiwny może myśleć, że ze środków publicznych można zrekompensować 100% strat. Bałem się o tegoroczną produkcję, bo to nie tylko kwestia pomocy rolnikom. Jeśli rolnicy ponoszą straty, to przekłada się to na ceny żywności, na kondycję rolników, zdolności do inwestowania, na całą branżę. Rzeczywiście, sytuacja była trudna. Od kilku lat mamy deficyt wód gruntowych, na szczęście ostatnie opady zażegnały bieżący problem. Żaden kraj europejski nie ma wypracowanego skutecznego systemu ubezpieczeń suszowych. Wszyscy zaczynają o tym mówić. Od przyszłego roku będzie duży program retencji, realizowany przez Ministerstwo Żeglugi Śródlądowej. Będą budowane duże zbiorniki retencyjne...
top agrar Polska: Rolnicy chcieliby też budować takie zbiorniki na swoim terenie, ale nawet budowa małego zbiornika podchodzi pod rygory aż trzech ustaw. Czy nie można tego uprościć?
J.K.A.: A wyobraża pan sobie wykopanie zbiornika, który komuś zaszkodzić? Spiętrzenie wody, która kogoś zaleje? Kto poniesie za to odpowiedzialność?
top agrar Polska: Ale mówimy także o tych małych, na jednej posesji...
J.K.A.: To będzie korygowane i poprawiane. Program małej retencji i nawodnień będzie realizowany i pozostaje kwestia otwarta, czy realizować ten program w powiatach najbardziej dotkniętych suszą, czy robić to w całej Polsce? Skłaniam się ku temu pierwszemu rozwiązaniu, by w pierwszej kolejności zająć się terenami trwale narażonymi na suszę. Tam byłaby dopłata do infrastruktury zatrzymującej wodę i do systemów nawadniania. To jest proces, który musi trwać wiele lat, bo zapóźnienia są dramatyczne.