Zrównoważone finansowanie w rolnictwie jest szansą, aby zapewnić wodę, żywność i dobre środowisko. Zdaniem Macieja Piskorskiego nie chodzi tylko o pieniądze, ale także o kwestie środowiskowe. Dlatego też odniósł się on do wcześniejszych słów ministra Jana Krzysztofa Ardanowskiego, który uznał tematy związane ze zmianami klimatu za abstrakcyjne.
Zmiany klimatu to nie bajki
– Doceniam i szanuję pana ministra, ale nie zgadzam się z jego teorią, że kwestie środowiskowe w rolnictwie to bajka i legenda. Chciałbym to wykazać na podstawie kilku przykładów. Po pierwsze, istnieje wpływ rolnictwa na emisję gazów cieplarnianych – 30% z nich to szeroko rozumiane rolnictwo i produkcja żywności. Oczywiście, w zależności od kraju, udział ten może się różnić. W naszym kraju rolnictwo odpowiada za ok. 35% emisji gazów cieplarnianych. Niestety, czy nam się to podoba, czy nie, Polska jest mniej więcej trzecim krajem w Unii Europejskiej, po Niemczech i Francji. I to jest prawda, a nie legenda – to chciałbym wyraźnie podkreślić. W tych 30% na świecie duży udział ma wylesianie, które w Polsce nie jest tak znaczące, ale ma wpływ na całą planetę. Nie wspominając o lasach Amazonii, które są zagrożone przez niekontrolowaną wycinkę – przekonywał Piskorski.
Degradacja gleby
Dyrektor Departamentu Produktów Agro BNP Paribas podkreślał też kwestie troski o glebę, która jest podstawowym czynnikiem w produkcji rolnej.
– Degradacja gleby wpływa na zdrowie ludzi i zwierząt. To też bardzo ważna kwestia, bo rolnictwa bez gleby nie ma. Natomiast umiejętne jej wykorzystywanie jest kluczowe, żeby nie wyjaławiać jej i zachować jej wartość mineralną. W tym miejscu chciałbym zaznaczyć, że nie chodzi o to, żeby ograniczać rolnictwo, a raczej chodzi o to, by mądrze i zrównoważenie nim zarządzać – wyjaśniał Piskorski.
Zrównoważony rozwój rolnictwa
Ekspert odniósł się także do zasad 4 × S, zaprezentowanej przez komisarza Janusza Wojciechowskiego, a konkretnie do jednej z nich: sustainability, czyli zrównoważony rozwój w rolnictwie.
– Jakie mieliśmy wrzesień i październik w 2023 roku? Najcieplejsze od czasu, gdy zaczęto prowadzić pomiary. Z czegoś to wynika. W Wielkiej Brytanii zrobiono ciekawą analizę z wykorzystaniem sztucznej inteligencji, która przedstawiła różnicę temperatur w lipcu 2022 roku i w lipcu 2050 roku. Biorąc pod uwagę to, co dzieje się teraz i jak rośnie średnia temperatura na Ziemi, możemy spodziewać się znacznego ocieplenia. A to ma bezpośredni wpływ na rolnictwo i produkcję żywności – przekonywał Maciej Piskorski.
Jak to ma się do Polski? Zdaniem eksperta Polska jest trzecim producentem mleka w Europie. Zajmujemy wysokie miejsca w produkcji serwatki w proszku (3. miejsce; udział 16%), masła (3. miejsce; 13%), odtłuszczone mleko w proszku (4. miejsce; 12%), śmietany (4. miejsce; 10%), serów (5. miejsce, 10%), mleka płynnego (5. miejsce; 8%) i innych produktów mlecznych.
– Możecie się zastanawiać, co to ma wspólnego z moją prezentacją. Otóż, nie jesteśmy w stanie skonsumować całej naszej produkcji mleka. Musimy wyeksportować co najmniej 20% tej produkcji. Podobnie jest z drobiem i bydłem mięsnym. W przypadku bydła mięsnego aż 95% tego, co wyprodukujemy, jest eksportowane, a w eksporcie drobiu i mleka jesteśmy istotnym graczem na rynku – dodał.
Spełnić oczekiwania konsumentów
Zdaniem Macieja Piskorskiego z danych tych wynika, że jeżeli chcemy wyeksportować nasze produkty, musimy spełniać oczekiwania konsumentów. A konsumentów interesuje coraz bardziej jak powstał finalny produkt, który jedzą i jaki miał wpływ na środowisko.
– Jedna z brytyjskich sieci handlowych wprowadziła oznaczenie produktów pod kątem pięciu kryteriów, w tym śladu węglowego. Ślad węglowy to miara wpływu produktu na emisję gazów cieplarnianych. Klienci zaczynają o to dopytywać. W Polsce to jeszcze nie jest kwestia dominująca, ale w Europie Zachodniej, do której eksportujemy bardzo dużo, jest to bardzo ważne. Zwracam na to uwagę, ponieważ szczególnie wśród młodych konsumentów, głównie z Europy Zachodniej, ta kwestia będzie poruszana coraz częściej. Dla przysłowiowego rolnika oznacza to, że mleczarnia, z którą współpracuje, będzie chciała zminimalizować ślad węglowy swoich produktów, ponieważ półka w Lidlu, Carrefourze czy Biedronce będzie tego od niej wymagać. Trzeba będzie zredukować ślad węglowy na każdym etapie łańcucha: przy produkcji mleka, przy przetwórstwie mleka, przy dostawie na półkę i w samym sklepie. Więc spotkacie się z tym pojęciem coraz częściej – przekonuje ekspert.
Ekoschematy – dobry kierunek
Według Macieja Piskorskiego dobrą drogą do sprostania wyzwaniom i wymaganiom dla rolnictwa są ekoschematy.
– Uważam, że to jest dobry kierunek, mimo że kojarzy się on z biurokracją i opóźnieniami w wypłatach. Cieszę się, że 430 tys. wniosków zostało złożonych do ARiMR w ramach ekoschematów. Szczególnie chwalę tych, którzy zdecydowali się na rolnictwo węglowe, bo to jest najważniejsza kwestia w kontekście zmian klimatycznych. To jest pierwszy krok do ratowania naszej planety. Co najmniej 25% budżetu na płatności bezpośrednie przeznacza się na ekoschematy. W Polsce zdefiniowano 6 ekoschematów, z czego 5 dotyczy zarządzania gruntami, a jeden dobrostanu zwierząt. Płatność opiera się na punktach przyznawanych za wdrożenie określonych praktyk w ramach programu. Jeden punkt jest wyceniany na 22 euro. Pamiętajmy, że dopłaty bezpośrednie nie mają stanowić zarobku, a uzupełnienie dochodów. Ekoschematy to jest ten kierunek, w którym warto podążać – wskazywał ekspert BNP Paribas.
Biogazownie szansą dla rolnictwa i klimatu
Maciej Piskorski przekonywał uczestników Forum, że jednym z najlepszych sposobów na realizację tych celów rolnośrodowiskowo-klimatycznych są biogazownie.
– Uważam, że to jest coś, co powinniśmy jako kraj i sektor rolny bardzo mocno wspierać. Biogazownia rozwiązuje kilka problemów. Po pierwsze, utylizuje odchody zwierzęce, które są źródłem szkodliwego azotu. Po drugie, produkuje energię elektryczną i cieplną, którą można wykorzystać w gospodarstwie i sprzedać. Nie znam biogazowni, która zużywa całą wyprodukowaną energię, zwykle jest nadwyżka, którą można sprzedać. Po trzecie, pozostawia poferment, który jest bardzo dobrym nawozem, lepiej przyswajalnym przez ziemię niż zwykły azot. Mam na myśli głównie mikrobiogazownie monosubstratowe, czyli do 100 megawatów, które są najbardziej zbliżone do warunków produkcji w Polsce. Przy intensywnej produkcji zwierzęcej taka biogazownia może się opłacać. Podsumowując, mamy z biogazowni same korzyści: utylizację substancji szkodliwych, dodatkowy przychód z produkcji energii i lepszy nawóz – zaznaczał ekspert.
Jego zdaniem biogazownia jest opcją do rozważenia dla tych, którzy mają produkcję zwierzęcą. A dla tych, którzy jej nie mają, lepsze są praktyki regeneratywne.