StoryEditor

Giganci na rynku zbóż - kto kogo kupuje w 2025 roku? Podcast "Czekał(a) na Urbana" odc. 34

W pierwszym odcinku naszego podcastu w 2025 roku rozmawiamy nie tylko o aktualnych cenach skupu zbóż i rzepaku w kraju i zagranicą, ale i o prognozach rynkowych na najbliższe tygodnie i miesiące. Będzie też sporo o tym jak rynkowi giganci szykują się do dużych zakupów i inwestycji w Polsce.

Zachęcamy do wysłuchania 34. odcinka podcastu "Czekał(a) na Urbana, czyli rynkowy last minute".

Aktualne ceny zbóż w Polsce (10.01.2025 r.)

Jak informuje dr Juliusz Urban, w młynach jak na razie ceny są bez zmian, więc pszenica konsumpcyjna w tym tygodniu tylko lekko potaniała, ale spadek cen jest tak niewielki, że cena w porównaniu do ostatnich notowań przed nowym rokiem jest wyceniana bardzo podobnie. W cennikach firm nadal zobaczymy więc ceny 850–960 zł.

- W skupach zaczynają się natomiast  telefony rolników z zapytaniami o ceny, ale i rolników hodujących żywiec z zapytaniami o towar. Drożeje więc delikatnie pszenica paszowa, która będąc skupowana po 760–920 zł/t, średnio kosztuje 838 zł/t. Jęczmień, jest pomimo dalszych spadków cen tuczników coraz bardziej poszukiwany na rynku i drożeje aż o 12 zł, a od świąt 14 zł/t. Obecnie maksymalna cena jęczmienia podskoczyła podobnie do ceny paszówki. Generalnie za jęczmień oferuje się  600–920 zł/t, a średnia wynosi już 735 zł/t. Zdecydowanie mniej tym razem podrożało pszenżyto, w tym tygodniu średnio o 4 zł/t, a od świąt o 2 zł więcej. Daje to powód do zrównania się cen pszenżyta ze średnia ceną jęczmienia, a obecnie pszenżyto jest skupowane po 620–820 zł/t. Żyto drożejąc średnio o 5 zł w pierwszym tygodniu roku, i w sumie o 6 zł od świąt, swych cen krańcowych nie zmieniło. Nadal na rynku proponuje się 520–720 zł/t, choć to 520 zł/t pochodzi od gorzelni i jest ceną za ziarno gorszej jakości - relacjonuje rynkowy ekspert top agrar Polska.

Ile kosztuje kukurydza na początku 2025 roku?

Niewielkie podwyżki, tym razem o 7 zł teraz i całym okresie od świąt mamy także w kukurydzy, którą sprzedamy aktualnie po 720–820 zł/t. W tym tygodniu, po noworocznym spadku ustabilizowały się ceny owsa, w sumie potaniał on jednak średnio o 9 zł od świąt, na co złożyły się głownie przeceny o 30 zł w magazynach największej krajowej firmy skupowej. Generalnie owies jest teraz skupowany po 600–800 zł/t, ale ceny 720–800 zł/t dotyczą owsa na cele konsumpcyjne.

Jakie będą ceny zbóż w 2025 roku?

Jak podkreśla dr Juliusz Urban, w zbożach zaraz na starcie roku objawia się pewna prawda, którą rynek starał się długo ukrywać. Jest nią słabe pokrycie hodowców i firm paszowych. Pierwsi oczywiście reagują hodowcy, bo oni mają mniejszą siłę przekonywania, ale i odważniej ryzykowali brak zakupów z wyprzedzeniem, oczekując do samego końca na jakieś przełamanie rosnącego wolno, ale stale od żniw rynku.

- Teraz czas już najwyższy na zakupy, a tu nie za bardzo sprzedający chcą otwierać swoje magazyny, a bo to deszcz pada, a to śnieg trochę posypie i ślisko się robi. A każdy dzień zwłoki, przy dość stabilnych notowaniach pszenicy na Matifie gra dla sprzedającego. Jeszcze nie wszyscy paszowcy włączyli się do gry z poszukiwaniem zbóż, bo mają zgromadzone większe zapasy i najzwyczajniej w świecie personel zakupowy wraca dopiero do pracy po urlopach. Pytanie jest, czy takie pierwsze przejawy ssania rynkowego potrwają dłużej? Czy uruchomi się także eksport? Bo biorąc pod uwagę mniejszą podaż pszenicy z Rosji i Ukrainy, możemy powiedzieć wprost, że w drugiej połowie sezonu 2024/25 zostanie na międzynarodowy rynek podane o 20 mln t mniej, niż w pierwszej odsłonie sezonu, a to jest prawie połowa dotychczasowego eksportu pszenicy z tych krajów. Wejdziemy w ten handel z naszymi ofertami? - zastanawia się rynkowy ekspert top agrar Polska.

Przy obecnych cenach portowych na pszenicę pewnie nie za bardzo, ale sytuacja będzie się przecież zmieniać, bo także w Rosji i Ukrainie oczekiwania cenowe będą rosły.

- Niemniej jednak rynek wydaje się, przynajmniej na razie mocno krajowy i tu największe nadzieje już nie w hodowcach, bo oni kupią jedno dwa auta i na razie spasują, tylko w przetwórcach pasz. Ci drudzy przez chwilę będą zmuszeni kontrolować eksport i oferować na tyle atrakcyjne ceny, by znów się zasilić. Moim zdaniem przy lekko pobudzonym rynku potrwać to może góra z miesiąc i jeśli eksport w tym czasie nie ruszy, to podniesiony już przez paszowców rynek znowu stanie - zauważa dr Juliusz Urban.

Jakie będą ceny rzepaku w 2025 roku?

Warto zwrócić uwagę, że obecne notowania rzepaku już niewiele dzieli od szczytu kursów z 13 grudnia 2024 r., kiedy to był on wyceniany na 547 €/t. A przecież przed nami jeszcze tradycyjne dni giełdowych cudów, bo styczeń, to miesiąc z końcem którego znikają notowania lutowe. Pozostanie już wówczas tylko maj, a dalej już nowy sezon, który na razie jest wyceniany o 46 € niżej od i tak już tańszych od lutego notowań majowych. Czy znaczy, to, że rzepak będzie tanieć?

- Wydaje się, że jeszcze długo nie. Moim zadaniem także u inwestorów giełdowych górę raczej weźmie niepokój związany z ewentualnym brakiem faktycznego pokrycia zakupionych giełdowych pozycji i konieczność zamiany kontraktów na późniejsze, spowoduje lewarowanie najpierw majowych, a potem sierpniowych notowań. Na krajowym rynku natomiast, jeśli prawdą jest, to co oszacował GUS, a więc zbiory rzepaku z 2024 r. w Polsce na poziomie 3,3 mln t, to oznacza 400 tys. t mniej surowca niż było w poprzednim sezonie. Przecież to jest tyle, ile rzepaku rocznie przerabia całkiem spory zakład przetwórczy. Gdy jeszcze do tego dodamy słabsze zapasy startowe, niezależnie od różnic w ich ocenie, to mamy oczywisty fakt, że pod koniec sezonu rzepaku dla kogoś zabraknie. I nie trafiają mi do przekonania tezy, że przetwórcy przestawią się na soję. Nawet jeśli tak się stanie, to nie będzie dotyczyło krajowego rynku, a ten opanowany przez międzynarodowe korporacje, przyzwyczajone, że Polska sobie radzi sama, zostanie pozostawiony bez większego importu z Australii, czy Kanady - podsumowuje dr Juliusz Urban.

Fuzje gigantów zbożowych na rynku

Czekamy jeszcze na dwa ważne wydarzenie, które w tym roku mogą mocno wpłynąć na rynek.Pierwszym jest zapowiadane już dawno połączenie dwóch największych operatorów w rzepaku i w eksporcie zbożowym, a więc Bunge i Viterry. To wydarzenie ma zasięg ogólnoświatowy, więc jest mocno skomplikowaną operacją, ale zapewne przejęcie Viterry przez Bunge zmierzać będzie do brzegu. Co to oznacza dla rynku krajowego?

- Na krajowym rynku zbóż pewnie niezbyt wiele, może głównie zmiany w nazwie firmy kupującej no i więcej portów zgromadzonych w jednych rękach. Choć zawsze mówię, że biznes tworzą ludzie, a tu wciąż nie są znane personalia ludzi w przyszłości bezpośrednio odpowiadających za decyzje handlowe. Więc spora niepewność z tej strony. Na rzepakowym rynku mogliśmy się obawiać zbyt dużej koncentracji, ale tu wymuszona nieco na Viterze akwizycja biznesu rzepakowego spowoduje w gruncie rzeczy brak takich niekorzystnych zmian - informuje rynkowy ekspert top agrar Polska.

A co w takim razie z Bodaczowem?

- Tu kłania się kolejne wyzwanie, któremu ten rok będzie musiał podołać. A dla krajowego rynku rzepaku oznacza to zupełnie nowy układ sił. Nie mamy oczywiście oficjalnego potwierdzenia, bo jak to się mówi żeby usłyszeć szelest pieniędzy najpierw potrzebna jest cisza, ale już cała rzepakowa branża huczy, że kupującym Bodaczów i zresztą także węgierski zakład przetwórczy w Foktő, który jest większy i przystosowany do przerobu rzepaku, słonecznika i soi ma kupić Louis Dreufus, jak słyszymy od dobrze poinformowanych, bo strony oczywiście milczą, podpisana jest nawet umowa wstępna. Pewnie teraz odbywa się walka z czasem, by przejęcie obu zakładów wraz z elewatorami  zakończyć przed startem nowego sezonu. Wtedy już do brakujących w kraju przetwórców z popularnej grupy A, B, C, D dołączy wreszcie ta trzecia literka. A- jak ADM, B- jak Bunge, C-jak Cargill (fabryki rzepakowej w Polsce nie ma ale zakłady paszowe i fabryka przerobu pszenicy na skrobię i wiele innych asortymentów są od dawna), no i teraz D- jak Dreufus, u nas mocno zaangażowany w handel, ale dotychczas bez zakładu przemysłowego. Teraz zespól handlowy, mocno dokapitalizowany w kolejne osobistości z rynku, czekają nowe wyzwania i szczerze życzymy im w tych wyzwaniach powodzenia. Bo wiem, ze to trudny chleb zarządzać firmą przetwarzającą rzepak, a potencjał uprawy w Polsce mam wrażenie został już wyczerpany. Potrzebne będą nowe pomysły, ale zespół jest młody więc dadzą radę - ocenia dr Juliusz Urban.

Juliusz Urban
Autor Artykułu:Juliusz Urban
ekspert ds. rynku zbóż top agrar Polska, doktor agronomii UP i absolwent MBA UE we Wrocławiu, wiele lat zarządzał skupem u dużego dystrybutora, był prezesem firmy przetwórstwa rzepaku, miał także własną firmę brokerską.
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
Bartłomiej Czekała
Autor Artykułu:Bartłomiej Czekała
Dyrektor Działu Rozwoju Cyfrowego i Produktów Cyfrowych
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
10. styczeń 2025 20:01