StoryEditor

Jaki był sezon 2023/2024 dla producentów rzepaku? Juliusz Młodecki, prezes KZPRiRB

Kończy się sezon gospodarczy 2023/2024 i niebawem rozpocznie nowy 2024/2025. O tym jak producenci rzepaku oceniają mijający okres i jakie nadzieje wiążą z nowym rozmawialiśmy z prezesem Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku i Roślin Białkowych Juliuszem Młodeckim.
23.06.2024., 18:00h

Bartłomiej Czekała, top agrar Polska: Zawsze Giełda Rzepaczano - Zbożowa to okres podsumowań sezonu, który się kończy i snucia planów oraz prognoz na kolejny sezon. Zacznijmy od sezonu, który się kończy. Rok temu na Giełdzie rozmawialiśmy o tym, że był trudny okres dla producentów zbóż i rzepaku z uwagi na sytuację na granicy z Ukrainą i import. A jak finalnie możemy ocenić plony rzepaku, które mieliśmy w ubiegłym roku i co się z nimi działo w tym sezonie? Jaki był poziom sprzedaży oraz jej płynność?

Juliusz Młodecki, Krajowe Zrzeszenie Producentów Rzepaku i Roślin Białkowych: W 2023 roku rzeczywiście mieliśmy rekordowe zbiory. Przypomnę, że rok wcześniej zasialiśmy blisko 1,1 mln ha rzepaku i to był rekord jeśli chodzi o powierzchnię. To potem przełożyło się na ten poziom zbioru między 3,5 a 4 mln ton. To nie był rok rekordowych zbiorów, ale stabilnych plonów. Nie mieliśmy bardzo niskich plonów, ale i też te bardzo wysokie bardzo zdarzały się sporadycznie. Była taka stabilizacja i wyrównanie plonów.

W tym sezonie mieliśmy ciągle jeszcze w pamięci rekordowe ceny (w połowie 2022 roku). To był taki wyjątkowy skok i trudno go było znów oczekiwać, ale gdzieś w zanadrzu to miało znaczenie co do decyzji rolników czy sprzedawać rzepak czy nie. Oczywiście czas pokazał, że najlepszym rozwiązaniem, które sprawdza się w każdych warunkach to jest dywersyfikacja sprzedaży, którą zawsze w swoich publikacjach KZPRiRB wydaje jako zalecenie. Chodzi o uzyskanie najlepszej średniej ceny w danym sezonie tylko jeśli sprzedaje się rzepak partiami. Oczywiście to dotyczy rolników, którzy mają te partie, bo przypomnę, że tak naprawdę jednostką handlową jest TIR a nie tona, bo tylko wtedy możemy mówić o umowach handlowych i wtedy możemy sprzedawać.

Poziom cen nie zadowalał nas oczywiście, bo to był rok niskich cen, ale on był spotęgowany również tym, że bardzo rozjechały się nożyce cenowe między cenami środków do produkcji, zwłaszcza nawozów, a tym co mogliśmy uzyskać za nasze produkty i to nie dotyczy tylko rzepaku, ale również zbóż. Przypomnę, że również ceny pszenicy konsumpcyjnej 720-730 złnetto/tonę to było bardzo nisko. To się trochę teraz zmienia. Obserwujemy systematyczny wzrost cen rzepaku, zwłaszcza już kontraktów na zbiory 2024.Już można zawierać kontakty w granicach 2000 zł netto/tonę, a ceny środków produkcji spadają. Jest więc taka nutka nutka optymizmu jeśli chodzi o spojrzenie na przyszłość.

B. C.: Wspomniał pan o cenach nowy sezon. To rzeczywiście to jest poziom wyższy niż rok temu ale żeby były dobre ceny to też trzeba wiedzieć jakie są zbiory. Jakich więc plonów się spodziewacie. Wiosna w tym roku była kapryśna. Czy z waszych danych wynika, że możemy spodziewać się niższych plonów niż w 2023 roku?

J. M.: Zacznijmy od tego że w 2023 roku zasialiśmy około 1 mln ha rzepaku, czyli plus minus 10 proc. mniej niż rok wcześniej. Właściwie trudno mówić o szkodach mrozowych, bo praktycznie zimy nie było w tym roku, ale zanotowaliśmy trochę strat na plantacjach z powodu wymknięć po zimie i to w pewnych rejonach na zachodzie Polski spowodowało, że część plantacji trzeba było przeorać.

W tej chwili szacujemy, że do zbiorów w tym roku mamy tak między 950 a 980 tys. ha. Przebieg wegetacji powodował,  że wiosna była dość zimna i przymrozki występujące w okresie kwitnienia, a tutaj nałożyła się jeszcze taka sytuacja, że w tym roku obserwujemy przyspieszenie wegetacji i rzepak zaczął kwitnąć w połowie kwietnia co się nigdy nie zdarzało. I ta przyspieszona wegetacja oraz fala przymrozków, która miała miejsce w drugiej połowie kwietnia obawiamy się, że spowoduje spore straty lokalnie. To jest przykre dla rolnika oczywiście. Ale jeśli patrzymy na to w sposób kompleksowy, globalnie w skali kraju to nie spowodowało to wiele większych strat na polach, czyli to nie będzie miało przełożenia na ten bilans zbiorów, których oczekujemy.

Teraz jest połowa czerwca. Oceniamy, że za jakieś 3 tygodnie mogą być pierwsze zbiory, oczywiście od południa Polski rozpoczynając i to jest efekt tej przyspieszonej wegetacji. Trzeba być bardzo ostrożnym jeśli chodzi o poziom zbiorów. Można powiedzieć tak na ten moment biorąc pod uwagę długość kwitnienia oraz wypełnienie łuszczyn można powiedzieć, że możemy się spodziewać niezłych zbiorów. Ale praktyka pokazuje, że trzeba być ostrożnym jeśli chodzi o konkretne liczby. Możemy na przykład mieć wzrost tych plonów spowodowany zwiększoną masą tysiąca nasion przy korzystnym przebiegu pogody, czyli braku upałów, spokojne opady deszczu. Ale może być również odwrotnie, że pogoda nie będzie sprzyjała temu nalewaniu nasion i ta masa tysiąca nasion będzie w normie, więc wtedy ten plon będzie troszkę niższy.

Ale myślę że te zbiory będą nienajgorsze w tym roku. Patrząc na plantację w całym kraju może to nie będzie rekord 4 mln ton ze względu na mniejszą powierzchnię zasiewów, ale na pewno przekroczymy 3 miliony ton i tu na tym bym chciał poprzestać. Naprawdę każdy z praktyków doskonale wie, że dopóki nie wjadą kombajny na pola to bardzo można się pomylić co do oceny plonów.

Obejrzyj cały wywiad!

 

Bartłomiej Czekała
Autor Artykułu:Bartłomiej Czekała Redaktor naczelny portalu topagrar.pl, dyrektor PWR online
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
05. lipiec 2024 14:06