- Jestem przekonany, że w przyszłym roku zyskamy w Polsce co najmniej kilku milionerów dzięki pieniądzom z certyfikatów węglowych - mówi Eryk Frontczak - szef programu węglowego w firmie HeavyFinance.
Jakie warunki trzeba spełnić, żeby dostać pieniądze za certyfikaty węglowe?
- 200 zł do hektara za certyfikaty węglowe, to założenia bardzo konserwatywne. Ważne jest to jakie będą finalne ceny certyfikatów, a także - ile dwutlenku węgla gleba jest w stanie przyswoić. Jestem jednak przekonany, że mamy w Polsce gospodarstwa, które wygenerują dużo, dużo większe kwoty od hektara - zaznacza Frontczak.
Z programem węglowym w naszym kraju firma HeavyFinance wystartowała w zeszłym roku, a aktualnie dobiega końca już druga seria pobierania prób glebowych. Pierwsze próbki gleby zostały pobrane po zeszłorocznych żniwach.
Zobacz także: Certyfikaty węglowe – ile można na nich zarobić za 1 ha w gospodarstwie
Co o programie węglowym mówi rolnik?
- Areał gospodarstwa wynosi 282 ha, z tego w miarę intensywnie uprawiane jest 264 ha gruntów ornych od III do IVb klasy bonitacyjnej. Główne rośliny to buraki, rzepak i zboża - jęczmień jary browarny oraz pszenica - mówi Wojciech Orliński, rolnik z miejscowości Lucim położonej w woj. kujawsko-pomorskim, który przystąpił do programu węglowego firmy HeavyFinance. - Myślę, że na tym można zarobić. Celem nadrzędnym jest jednak żyzność gleby - zaznacza rolnik, nie ukrywając jednak tego, że ze względu na kryzys na rynku zbóż, musiał się w ubiegłym roku ratować kredytem, aby utrzymać płynność finansową gospodarstwa. - Żyjemy na wielkich kosztach i małych zyskach. Wydajności, które osiągam na swoich glebach - bez zbędnej chemii, na w miarę rozsądnej agrotechnice są według mnie dobre. Buraki dają 60-70 ton z ha, pszenica średnio 8 ton, jęczmiona browarne 5-6 ton. Jednak na dzień dzisiejszy, jeżeli ceny zbóż utrzymają się na obecnym poziomie, bardzo prosta kalkulacja, którą przeprowadziłem, wskazuje na to, że do każdego hektara trzeba będzie dołożyć minimum 1000 zł. Dlatego też musiałem się posiłkować kredytem w wysokości 500 tys. zł - mówi Orliński.
Nowe możliwości dochodu
Orliński gospodarstwo rolne prowadzi już 44 lata i wcześniej było ono dochodowe, dlatego też nie załamuje rąk, a szuka nowych możliwości dochodu.
- Człowiek, który przestaje robić rzeczy nowe i przestaje się uczyć, właściwie nie istnieje. Rozważanie na temat ilości węgla w glebie jest dla mnie rzeczą ważną. Jego ilość na moich pagórkowatych polach pomorenowych jest bardzo różna. Generalnie jednak niezbyt duża, dlatego też sam jestem ciekaw w jaki sposób mogę na ten poziom węgla wpłynąć - zastanawia się rolnik, nie oczekując na razie na dużych zysków: Tu nie chodzi o to, że my chcemy się w jakiś sposób wzbogacić - budować, kupować... My chcemy po prostu normalnie - godnie żyć - podkreśla.
Z ciekawych rzeczy, w gospodarstwie wykorzystywany jest pług, bo jak zaznacza burak potrzebuje pulchnej gleby, a same pola nawożone są dużą ilością obornika.
- Uważam, że obornik powinien być wymieszany z glebą, tak żeby spełnił swoją rolę i zwiększył jej żyzność oraz ilość węgla w glebie - mówi.
Dlaczego rolnik postawił na HeavyFinance?
- Ta firma jako pierwsza wystąpiła do mnie z realną propozycją. Z propozycją w której nie musiałem inwestować. Z propozycją, która nie zmuszała mnie do samodzielnego przygotowywania programu, próby sprzedawania tych certyfikatów. To nie jest takie proste - zaznacza rolnik. Jak dodaje, do tematu był już wstępnie przygotowany, od lat pozyskując wiedzę na temat podobnych działań.
W jaki sposób można dołączyć do programu węglowego?
- Średni areał gospodarstw, które dołączyły do programu węglowego wynosi 200 ha - zaznacza Eryk Frontczak. - Minimalna wielkość, której wymagamy to 40 ha, jednak małym - nawet kilkunastu hektarowym gospodarstwom też nie zamykamy drzwi. Mogą one wejść do programu np. łącząc się w większe - lokalne grupy. Kolejnym warunkiem jest stosowanie przynajmniej dwóch praktyk rolnictwa regeneratywnego, takich jak: redukcja nawożenia mineralnego, stosowanie uprawy uproszczonej, pozostawianie resztek pożniwnych i stosowanie międzyplonów. – mówi i dodaje - My absolutnie nie zmuszamy rolnika do tego, żeby stosował konkretne rozwiązania. Mamy np. gospodarstwa, które nadal opierają się na uprawie płużnej, ale stosują inne praktyki regeneratywne - ograniczając nawożenie i zostawiając resztki pożniwne. Frontczak zaznacza, że certyfikaty węglowe mogą w przyszłości stać się wśród rolników taką oczywistością, jak dopłaty bezpośrednie. - Jest jednak jedna podstawowa różnica Dopłaty to subsydia państwowe, natomiast jeżeli chodzi o certyfikaty węglowe, mówimy tutaj o nagrodzie za konkretną robotę, za którą płacą firmy chcące redukować swój ślad węglowy.
Badania gleby w programie węglowym
Czym się różnią badania gleby wykonywane w ramach programu węglowego, od tych standardowo wykonywanych przez rolników?
- Chodzi przede wszystkim o dokładność i głębokość. Współpracujemy z zagranicznym podmiotem - firmą Agricarbon, która ma duże doświadczenie w tych działaniach. Wiarygodność powoduje, że te certyfikaty, które będą później zbywane, wycenione zostaną na wyższe kwoty. A to zwiększy zysk rolników - wyjaśnia Frontczak. - Badania, które przeprowadzamy są wykonywane na głębokość do 60 cm. Zwracamy uwagę przede wszystkim na dwa parametry - zawartość węgla organicznego w glebie i jego gęstość. Jeżeli chodzi o gęstość pobierania próbek, jest to zależne od struktury glebowej. Mamy gospodarstwa, które są tzw. mozaiką - z takich pół pobieramy bardzo dużo próbek, ale mamy też przykłady bardzo jednolitej struktury glebowej - wtedy tych próbek pobieramy mniej. Jeżeli chodzi o częstotliwość badań, robimy to 2 razy w ciągu sezonu - dodaje specjalista.
Ważne jest pokreślenie faktu, że rolnik przystępując do programu węglowego w przypadku HeavyFinance, nie ponosi żadnych kosztów. Badania gleby wykonywane są na koszt firmy.
Kiedy pojawią się pierwsze certyfikaty?
Do te pory w Polsce, jak zaznacza Eryk Frontczak nie wygenerowano jeszcze żadnych certyfikatów, ale w innych miejscach na świecie są już one normą.
- W USA i Australii certyfikaty znane są już od lat. Są tam już wręcz takie sytuacje, że rolnicy decydują się na konkretne uprawy właśnie, że względu na to, że umożliwiają one wygenerowania większej ilości certyfikatów - podsumowuje specjalista.
Bernat Patrycja
na podst. HeavyFinance