– Wszyscy martwimy się o przyszłość polskiego rolnictwa, zajmujemy się nim na różne sposoby, staramy się wspierać rolnictwo, protestujemy w jego obronie, podpowiadamy rządzącym – choć wiem z doświadczenia, jak jest to trudne. Ale w środowisku rolniczym czujemy i jesteśmy przekonani, że sprawy nie idą w dobrym kierunku – rozpoczął Jan Krzysztof Ardanowski, przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich, Narodowej Rady Rozwoju, witając gości w Belwederze. Do Belwederu w Warszawie zjechali zaproszeni goście z różnych środowisk rolniczych. Przede wszystkim zaś reprezentanci organizatorów strajków w wielu regionach kraju, przedstawiciele związków zawodowych oraz szefowie izb rolniczych.
Przyszłość jest niepewna
– Niestety przyszłość rolnictwa w Polsce i w Europie jawi się raczej w czarnych barwach niż w optymistycznych założeniach – kontynuował Ardanowski. Przytoczył też trudne początki po wejściu Polski do Unii Europejskiej, kiedy to zarówno gospodarstwa, jak i sektor przetwórczy zmagały się z wysokimi wymogami dostosowania gospodarstw i zakładów. – Mieliśmy dużo wątpliwości w referendum akcesyjnym, obawialiśmy się rolnictwa z Europy Zachodniej, byliśmy też gorzej potraktowani niż rolnicy ze Starej Unii. Obaw mieliśmy sporo – przypominał dziś honorowy prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych. Jego zdaniem wiele gospodarstw wtedy zrezygnowało z produkcji zwierzęcej, a zakłady niespełniające wymogów pozamykały się. Trudno dziś określić, o ile przyczyniły się do tego wymogi Brukseli, a o ile gorliwość polskich urzędników. Mimo trudności ostatecznie polskie rolnictwo osiągnęło wielki sukces na arenie europejskiej. Staliśmy się piątą co do wielkości gospodarką.