Przypomnijmy, że projekt ustawy opublikowany został pod koniec minionego tygodnia. Zawarto w nim m.in. znaczne rozszerzenie listy niedozwolonych praktyk handlowych, przyczyn katalog zabronionych czynów nie został zamknięty. Wprowadzono też podział na praktyki "czarne" (bezwzględnie zakazane) oraz "szare" (dozwolone pod pewnymi warunkami).
Jak zauważa w komentarzu dla portalu wiadomoscihandlowe.pl Maria Kanak - radca prawny w DZP i ekspertka od prawa konkurencji, w tym czynów nieuczciwej konkurencji oraz praktyk nieuczciwego wykorzystywania przewagi kontraktowej - projektowana regulacja zakłada wprowadzenie zamkniętej definicji dysproporcji ekonomicznej, która decyduje o przewadze kontraktowej jednego przedsiębiorcy nad innym. Definicja ta odnosić się ma do wielkości przychodów zrealizowanych przez dostawcę i nabywcę.
Maria Kanak, radca prawny w kancelarii DZP (fot. mat. prasowe)- Biorąc pod uwagę, że przy ocenie istnienia dysproporcji ekonomicznej uwzględniane będą obroty dostawcy i nabywcy, a nie ich grup kapitałowych, nowa regulacja doprowadzi do sytuacji, w której sieć handlowa będzie dysponowała przewagą kontraktową wobec niemal każdego dostawcy - uważa przedstawicielka DZP.
Podaje przy tym przykład sieci handlowej, która w 2019 r. wygenerowała sprzedaż na poziomie blisko 5,5 mld euro. Taka sieć, zgodnie z projektowaną ustawą, dysponowałaby przewagą kontraktową wobec dostawcy nabiału należącego do międzynarodowej grupy kapitałowej (z przychodami ze sprzedaży na poziomie 296 mln euro) nawet wówczas, gdyby jej obroty były piętnastokrotnie niższe od zrealizowanych w rzeczywistości - wystarczyłoby przekroczenie granicy 350 mln euro.
- Projektowana ustawa istotnie więc wpłynie na sytuację sieci handlowych, które jej regulacje uwzględniać będą musiały w relacjach z niemal wszystkimi dostawcami, choćby należeli oni do silnych, światowych grup kapitałowych. Jednocześnie, nie wydaje się by ustawa wpłynęła istotnie na poprawę sytuacji rolników, czyli bezpośrednich producentów żywności, których ochrona stanowić ma cel projektowanych regulacji - zauważa Maria Kanak.
Ekspertka podkreśla, że ze względu na proponowaną ścisłą definicję dysproporcji ekonomicznej, poza zakresem zastosowania ustawy pozostaną sytuacje, w których przychody zarówno dostawcy, jak i odbiorcy będą mieścić się w tym samym ustawowym przedziale, choćby okoliczności współpracy stron wskazywały na faktyczne istnienie przewagi kontraktowej i jej wykorzystanie. To dlatego, że projektodawca nie wprowadził żadnej klauzuli generalnej, która umożliwiałaby mu podjęcie interwencji w tego rodzaju sytuacjach. Zdaniem przedstawicielki DZP, jest to niedopatrzenie, ponieważ dyrektywa, której implementację ustawa ma stanowić, nie wyklucza takiej możliwości.
W jej opinii sytuacja rolników nie ulegnie znacznej poprawie, jeśli zmiany w prawie zostaną wprowadzone w zaproponowanym brzmieniu. Dlaczego? Blisko 90 proc. rolników realizuje obroty, które nie przekraczają 2 mln euro, czyli pierwszego progu obrotów zapisanego w projekcie. Z kolei małe sklepy realizują obroty na poziomie ok. 80 tys. zł miesięcznie, czyli 240 tys. euro rocznie.
- Oznacza to, że rolnik kontraktujący z takim sklepem, choćby przewaga negocjacyjna sklepu była niekwestionowana, nie będzie mógł skorzystać z ustawy nawet w sytuacji, gdy właściciel placówki podejmie w stosunku do niego działania wprost wskazane w projekcie - argumentuje Maria Kanak.
Zdaniem specjalistki od prawa konkurencji, autorzy projektu popełnili błąd, nie uwzględniając w nim warunków lokalnych prowadzenia działalności. W szczególności zabrakło wprowadzenia do treści "swoistych bezpieczników, które gwarantowałyby możliwość zastosowania projektowanej regulacji wszędzie tam, gdzie faktycznie dochodzi do pokrzywdzenia słabszych stron kontraktu". - Szczególnie, że z uzasadnienia ustawy nie wynika, by przeprowadzone zostały choćby szacunki dotyczące potencjału rynkowego bezpośrednich kontrahentów rolników, tj. grupy, której ochronie przede wszystkim służyć ma regulacja. W konsekwencji, "ostrze" ustawy skierowane jest nie tyle na ochronę rolników, ale przeciwko sieciom handlowym - tłumaczy prawniczka.
Pytana przez portal wiadomoscihandlowe.pl o to, czy dotychczasowe umowy sieci z przetwórcami, czy też przetwórców z rolnikami, zostaną wywrócone do góry nogami, Maria Kanak podkreśla, że projektowana ustawa zdaje się skupiać raczej na praktyce działania, a nie treści obowiązujących kontraktów. Sądzi jednak, że bez wątpienia szykowane regulacje mogą wymusić wprowadzenie zmiany stosowanych wzorców umów.
Czytaj więcej na: Wiadomości Handlowe
Jak zauważa w komentarzu dla portalu wiadomoscihandlowe.pl Maria Kanak - radca prawny w DZP i ekspertka od prawa konkurencji, w tym czynów nieuczciwej konkurencji oraz praktyk nieuczciwego wykorzystywania przewagi kontraktowej - projektowana regulacja zakłada wprowadzenie zamkniętej definicji dysproporcji ekonomicznej, która decyduje o przewadze kontraktowej jednego przedsiębiorcy nad innym. Definicja ta odnosić się ma do wielkości przychodów zrealizowanych przez dostawcę i nabywcę.
Maria Kanak, radca prawny w kancelarii DZP (fot. mat. prasowe)- Biorąc pod uwagę, że przy ocenie istnienia dysproporcji ekonomicznej uwzględniane będą obroty dostawcy i nabywcy, a nie ich grup kapitałowych, nowa regulacja doprowadzi do sytuacji, w której sieć handlowa będzie dysponowała przewagą kontraktową wobec niemal każdego dostawcy - uważa przedstawicielka DZP.
Podaje przy tym przykład sieci handlowej, która w 2019 r. wygenerowała sprzedaż na poziomie blisko 5,5 mld euro. Taka sieć, zgodnie z projektowaną ustawą, dysponowałaby przewagą kontraktową wobec dostawcy nabiału należącego do międzynarodowej grupy kapitałowej (z przychodami ze sprzedaży na poziomie 296 mln euro) nawet wówczas, gdyby jej obroty były piętnastokrotnie niższe od zrealizowanych w rzeczywistości - wystarczyłoby przekroczenie granicy 350 mln euro.
- Projektowana ustawa istotnie więc wpłynie na sytuację sieci handlowych, które jej regulacje uwzględniać będą musiały w relacjach z niemal wszystkimi dostawcami, choćby należeli oni do silnych, światowych grup kapitałowych. Jednocześnie, nie wydaje się by ustawa wpłynęła istotnie na poprawę sytuacji rolników, czyli bezpośrednich producentów żywności, których ochrona stanowić ma cel projektowanych regulacji - zauważa Maria Kanak.
Ekspertka podkreśla, że ze względu na proponowaną ścisłą definicję dysproporcji ekonomicznej, poza zakresem zastosowania ustawy pozostaną sytuacje, w których przychody zarówno dostawcy, jak i odbiorcy będą mieścić się w tym samym ustawowym przedziale, choćby okoliczności współpracy stron wskazywały na faktyczne istnienie przewagi kontraktowej i jej wykorzystanie. To dlatego, że projektodawca nie wprowadził żadnej klauzuli generalnej, która umożliwiałaby mu podjęcie interwencji w tego rodzaju sytuacjach. Zdaniem przedstawicielki DZP, jest to niedopatrzenie, ponieważ dyrektywa, której implementację ustawa ma stanowić, nie wyklucza takiej możliwości.
W jej opinii sytuacja rolników nie ulegnie znacznej poprawie, jeśli zmiany w prawie zostaną wprowadzone w zaproponowanym brzmieniu. Dlaczego? Blisko 90 proc. rolników realizuje obroty, które nie przekraczają 2 mln euro, czyli pierwszego progu obrotów zapisanego w projekcie. Z kolei małe sklepy realizują obroty na poziomie ok. 80 tys. zł miesięcznie, czyli 240 tys. euro rocznie.
- Oznacza to, że rolnik kontraktujący z takim sklepem, choćby przewaga negocjacyjna sklepu była niekwestionowana, nie będzie mógł skorzystać z ustawy nawet w sytuacji, gdy właściciel placówki podejmie w stosunku do niego działania wprost wskazane w projekcie - argumentuje Maria Kanak.
Zdaniem specjalistki od prawa konkurencji, autorzy projektu popełnili błąd, nie uwzględniając w nim warunków lokalnych prowadzenia działalności. W szczególności zabrakło wprowadzenia do treści "swoistych bezpieczników, które gwarantowałyby możliwość zastosowania projektowanej regulacji wszędzie tam, gdzie faktycznie dochodzi do pokrzywdzenia słabszych stron kontraktu". - Szczególnie, że z uzasadnienia ustawy nie wynika, by przeprowadzone zostały choćby szacunki dotyczące potencjału rynkowego bezpośrednich kontrahentów rolników, tj. grupy, której ochronie przede wszystkim służyć ma regulacja. W konsekwencji, "ostrze" ustawy skierowane jest nie tyle na ochronę rolników, ale przeciwko sieciom handlowym - tłumaczy prawniczka.
Pytana przez portal wiadomoscihandlowe.pl o to, czy dotychczasowe umowy sieci z przetwórcami, czy też przetwórców z rolnikami, zostaną wywrócone do góry nogami, Maria Kanak podkreśla, że projektowana ustawa zdaje się skupiać raczej na praktyce działania, a nie treści obowiązujących kontraktów. Sądzi jednak, że bez wątpienia szykowane regulacje mogą wymusić wprowadzenie zmiany stosowanych wzorców umów.
Czytaj więcej na: Wiadomości Handlowe