Nasilają się deszcze nawalne, huragany i gradobicia.
Dr Juliusz Urban: Jak zapewnić stabilność finansową zarówno w gospodarstwie rolnym, jak i w firmach związanych z rolnictwem? Jak radzić sobie z nieprzewidzianymi zdarzeniami, takimi jak ekstremalne zjawiska pogodowe, które wpływają na zmienność dochodów? Aby odpowiedzieć na te pytania, zaprosiłem do rozmowy Bernarda Mycielskiego, dyrektora do spraw szkód rolniczych Generali SA. Panie Dyrektorze, jak wygląda sytuacja w zakresie szkodowości w rolnictwie i czy rok 2023 był wyjątkowy pod tym względem?
Bernard Mycielski: Serdecznie witam Państwa! Odpowiadając na Pana pytanie, muszę stwierdzić, że ostatnie lata charakteryzują się wzrostem szkodowości w rolnictwie. Niestety, zmiany klimatyczne powodują, że coraz częściej występują nagłe i nieprzewidywalne zjawiska, takie jak deszcze nawalne, huragany czy gradobicia. Ich intensywność również się zwiększa. Rok 2023 był nieco łagodniejszy, ale i tak obserwowaliśmy wyższy poziom szkodowości niż w latach wcześniejszych. Nie mieliśmy co prawda problemu z ujemnymi skutkami przezimowania, ponieważ zimy były dość ciepłe, ale inne ryzyka nadal stanowią duże zagrożenie dla rolnictwa. To odzwierciedla się również w naszych statystykach szkód.
Rośliny cierpią z powodu złego przezimowania
Dr Juliusz Urban: Z danych, które Pan przedstawił na sesji, wynika, że spada poziom szkód tradycyjnych, takich jak wymarznięcia czy susza. Jednak z drugiej strony, zwiększają się ryzyka nieobliczalne, które dotykają nas z różnych stron świata.
Bernard Mycielski: Złe przezimowanie nie jest takie rzadkie, jak by się mogło wydawać. W ostatnich latach (od 2012 roku) wystąpiło 3 razy, co daje średnio raz na 5 lat. Nie możemy więc go lekceważyć. Zwłaszcza, że teraz mamy listopad, a już spadł śnieg i zrobiło się bardzo zimno. Na Mazurach temperatura przy gruncie spadła do -15 stopni. To może być niekorzystne dla upraw, które nie zdążyły się odpowiednio zahartować.
Susza również jest częstym ryzykiem, choć nie dotyczy całego kraju. My jako Generali SA oferujemy ubezpieczenie od suszy i w tym roku muszę powiedzieć, że wypłaciliśmy dwa razy więcej odszkodowań niż zebraliśmy składek. To pokazuje, jak duża jest szkodowość związana z suszą, nawet w roku, który nie był wyjątkowo suchy. Kilka lat temu, w roku suszowym, mieliśmy jeszcze większe szkody. Pamiętajmy też, że rolnicy muszą ponieść 25% udziału własnego w tych szkodach, więc to są naprawdę duże straty.
Jeżeli chodzi o pozostałe ryzyka, to przymrozki są ostatnio bardzo dokuczliwe w różnych regionach. Nie było roku w ciągu ostatnich czterech lat, w którym by nie wystąpiły. Czasem zdarza się, że złe przezimowanie osłabia ich wpływ, ale to nie jest regułą. Badając wpływ zmian klimatycznych, zauważyliśmy, że maj jest miesiącem, który najmniej się zmienia pod względem pogody. To oznacza, że jeżeli wegetacja zaczyna się wcześniej, to rośliny są bardziej narażone na przymrozki w maju, kiedy są one dość częste i niestety szkodzą uprawom.
Susza oznacza także pożary upraw
Dr Juliusz Urban: Chciałbym wrócić do kwestii suszy, o której Pan już wspomniał. Susza wiąże się z innym rodzajem szkody, bardzo dramatycznym dla gospodarstw. Można by pomyśleć, że nasze kombajny są tak nowoczesne, że nic im nie grozi podczas omłotu. Jednak czasem, gdy obserwujemy koszenie w suchych warunkach, widzimy ogromną łunę za kombajnem. Nie wiadomo, czy to tylko kurz zbożowy, czy już pożar. Jak to wygląda teraz?
Bernard Mycielski: Generalnie zauważyliśmy, że w roku suszowym mamy dużo więcej zgłoszeń związanych z pożarami. Pożary nie są spowodowane tylko przez podpalenia, ale także przez zapalenie się maszyn, które pracują niemal bez przerwy. Przechodzą z pola na pole i czasem dochodzi do zatarcia jakiegoś trybu, wystrzelenia iskry lub samozapłonu kurzu, który gromadzi się na gorących kolektorach. To są czynniki, które sprzyjają pojawianiu się ognia. W ustawie nie ma przewidzianego ubezpieczenia od ognia, ale każdy ubezpieczyciel, który oferuje jakiekolwiek ryzyko, ten ogień oferuje także w dodatku.
Dr Juliusz Urban: Panie Dyrektorze, rozmawiając o różnych ryzykach, wydaje się, że ich wachlarz jest tak szeroki, można by się pokusić o ubezpieczenie po prostu dochodu rolniczego. Czy takie ubezpieczenie jest możliwe?
Bernard Mycielski: Niestety, na razie nie jest to możliwe, ponieważ musimy przestrzegać ustaw i przepisów prawnych dotyczących dopłat do ubezpieczeń upraw. Ustawodawca jasno określił, że przedmiotem ubezpieczenia jest plon, a nie dochód oraz zdefiniował ryzyka i uprawy, które podlegają ubezpieczeniu. Tego się trzymamy i tego musimy się trzymać, aby rolnik mógł otrzymać dopłatę do ubezpieczenia.
Juliusz Urban: Dziękuję za rozmowę!