Unijny komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski tydzień temu zapowiadał ustępstwa ze strony KE w zakresie Zielonego Ładu, ale jego słowa zostały szybko zdementowane przez KE i potraktowane jako "prywatne". Było to tuż przed spotkaniem Donalda Tuska z szefową KE Ursulą von der Leyen w Bukareszcie i przed drugim Szczytem Rolniczym w Warszawie. Po tym wydarzeniu przez kilka dni unijny komisarz nie komentował aktualnej sytuacji w rolnictwie.
Rolnicy sami mogą wyrzucić Zielony Ład do kosza?
Kilka dni temu Janusz Wojciechowski udzielił wywiadu na antenie Radia Wnet. Zapytany przez dzienikarzy o rolnicze protesty i o to czy KE planuje pójść na ustepstwa wobec rolniczych postulatów komisarz rolny odparł, że rolnicy mogą to zrobić sami.
- Zielony Ład to jest zbiorcze pojęcie, które zawiera bardzo wiele działań: od energetyki wodorowej zaczynając po ochronę pszczół kończąc. W Zielonym Ładzie są biogazownie rolnicze, fotowoltaika, dobrostan zwierząt - jest wiele pozytywnych elementów. Natomiast jedną rzecz warto powiedzieć. Kiedy słyszę ten postulat rolników: Zielony Ład do kosza, to trzeba sprawiedliwie powiedzieć, że każdy rolnik może sam to zrobić jeżeli tak uważa. Te wszystkie przepisy dotyczące ugorowania, ekoschematów czy innych wymagań one są dobrowolne. Wystarczy nie złożyć wniosku o dopłaty bezpośrednie i nie podlega się wtedy żadnym rygorom. Wystarczy nie złożyć wniosku o ekoschematy i nie podlega się dalszym ograniczeniom. Ja tylko to przypominam i nie zachęcam rolników do tego żeby to robili. Natomiast dopłaty bezpośrednie są formą dotacji publicznych i jak to kiedyś w NIK przyjął śp. Lech Kaczyński, gdy jej szefował, każdy raport Najwyższej Izby Kontroli zaczyna się frazą: "Ktokolwiek grosz publiczny do swego rozporządzenia przyjmuje, wydatek onegoż usprawiedliwić winien". Z dotacjami publicznymi wiążą się pewne warunki, które trzeba przyjąć, bo to nie jest rozrzucanie pieniędzy z helikoptera. Ale ktoś, kto nie chce tych warunków, musi się liczyć z tym, że z tych pieniędzy nie skorzysta - mówił Janusz Wojciechowski.
Rolnicy komentują słowa komisarza Wojciechowskiego
Do słów komisarza wypowiedzianych na antenie Radia Wnet odnieśli się rolnicy i influencerzy.
- Jest to totalna bzdura i komisarz o tym dobrze wie, a jego wypowiedź jest po prostu społecznie szkodliwa. Zielony Ład jest pakietem różnego rodzaju ustaw, który zmienia prawo na poziomie europejskim jak i krajowym. I nie da się od niego uciec. Będzie dotyczył każdego z Was z osobna, niezależnie od tego czy będziecie lekarzami, handlowcami czy rolnikami. Jeśli chodzi o dopłaty bezpośrednie to jest to tylko i wyłącznie jeden element Wspólnej Polityki Rolnej, która wpisuje się w Zielony Ład. Jeden element! Dlatego rezygnacja z dopłat nie eliminuje rygorów i obowiązków, które płyną z całego Zielonego Ładu. Rezygnując z dopłat rolnicy i tak będą podlegali kontroli państwowych urzędów w związku z obowiązkami wynikającymi choćby z krajowego Planu Strategicznego. Będziemy podlegali pod Inspekcję Weterynaryjną, PIORiN, itp. Będziemy musieli spełniać normy, które są odgórnie narzucone chociażby w zakresie nawożenia czy stosowania środków ochrony roślin. Produkty sprzedawane przez rolników, którzy nie wezmą dopłat bezpośrednich w sprzedaży hurtowej czy detalicznej będą tak czy siak podlegały tym samym rygorystycznym normom jak te wyprodukowane przez rolników z dopłatami - uważa Michał Nowacki, rolnik i hodowca, znany także jako influencer Rolnik NieProfesjonalny.
Brak dopłat to brak inwestycji i sprzedaży zbóż
Jak dodaje Nowacki, rezygnując z dopłat bezpośrednich rolnicy muszą także zrezygnować z dotacji na inwestycje z różnego rodzaju programów pomocowych takich jak: modernizacja gospodarstw rolnych, restrukturyzacja gospodarstw rolnych czy premia dla młodego rolnika.
- I właśnie z tego powodu, aby prostować takie medialne bzdury płynące z ust polityków powołaliśmy Ruch Młodych Farmerów - dodaje Michał Nowacki.
- To jest właśnie fake news wrzucony do Internetu przez polityka. I co mamy znowu Przyjaciele? Wojnę miastowych ze wsią. Właśnie o to chodzi, żebyśmy się kłócili. Przecież wystarczy nie podpisywać papierka z dopłatą. Tak? Ok nie podpisze tego papierka z dopłatą. A gdzie sprzedam moje zboże i mleko? - mówi influencer Fitfarmer z Wielkopolski.