Rolnicy z powiatów głogowskiego, polkowickiego i lubińskiego skarżą się na Wody Polskie. Duża część ich pól notorycznie zalewana jest przez mniejsze rzeki, dopływy Odry. Uważają, że przyczyną jest bezczynność instytucji, której jednym z zadań jest ochrona przed powodzią. Tym, którzy twierdzą, że przyczyną kłopotów jest wyjątkowo duża ilość opadów w minionym roku, odpowiadają, że oni z problemem borykają się już od kilku lat.
Zostawione rowy zarastają – proste
Kłopot dotyczy części pól, zlokalizowanych w dorzeczu rzeki Czarna i jej dopływu, którym jest rzeka Rudna. Do tej z kolei wpadają mniejsze cieki – Kanał Południowy, Moskorzynka i Wstążka. Szczególnie dają się one we znaki rolnikom z gmin: wiejskiej gminy Głogów, Pęcław, Grębocice i Rudna. Problemem nie jest kapryśny charakter i nieuregulowany bieg cieków wodnych, ale brak prac konserwacyjnych. Koryta rzek i rzeczek miejscami są tak zarośnięte, że niewprawiony obserwator z łatwością przeoczy, którędy przebiega koryto. To jednak najmniejszy problem. Gorzej, że roślinność zarastająca brzegi i koryto zatrzymuje wodę, która szczególnie w okresach bardziej intensywnych opadów zamiast spływać ciekami do Odry, występuje z brzegów i rozlewa się na odległość nawet kilkuset metrów od koryta, zalewając pola uprawne.
– To naprawdę irytujące – denerwuje się Mariusz Czekaj, rolnik ze wsi Przedmoście w gminie Głogów. – Trzy lata temu na jednej działce siałem w jednym sezonie po kolei: najpierw jęczmień, który zalało, potem poszła późna pszenica ozima i też ją zalało, a na końcu kukurydza, którą też zalało. Trzy razy przesiewałem działkę i nic z tego nie miałem, tylko koszty i robotę. W tym roku na zalanej działce mam 280 ton buraków cukrowych na pryzmie, do której nikt nie jest w stanie się dostać, bo wokoło woda i żadna maszyna tam nie wjedzie.
Czekaj ma w sumie 80 ha ziemi, z czego w tym roku zalało mu 20 ha, czyli jedną czwartą. Trudno się dziwić jego nerwom.
Mariusz Czekaj był w grupie rolników z Przedmościa, wsi w gminie Głogów, z którymi w grudniu ubiegłego roku pojechaliśmy na rekonesans w okolice ich wsi. Nieopodal przepływa rzeka Rudna. Po obu jej stronach ogromne, wtedy pokryte lodem, rozlewiska. Stan koryta Rudnej i mniejszych rzeczek udokumentowaliśmy na zdjęciach. Wystarczą, by zdiagnozować bezpośrednią przyczynę tej powodzi.
– Gdy kupowałem te pola od znajomego, zapytałem się go o wylewanie rzeki Rudna, i powiedział mi wprost, jak ciek jest czyszczony sukcesywnie to problemu nie ma – mówi Łukasz Tesarski i tak faktycznie przez pierwsze 2 lata było. Ale jakoś od trzech lat jest po prostu tragedia. Rozlewiska są większe, woda miesiącami stoi na polach i doszczętnie niszczy uprawy. Szlag może człowieka trafić, naprawdę. Przecież u wielu z nas każdy hektar ziemi musi pracować na zaciągnięte kredyty, a nie pracuje nawet na koszty.
Tesarski uprawia ok. 100 ha na kilkunastu działkach. Te, które znajdują się w okolicach Przedmościa i kilka działek w gminie Grębocice są obecnie zalane w 100-procentach. W sumie to około 12 hektarów ziemi. Dobrej ziemi, bo gleba tu klasy IIIa.