Wzrost statystyk w KRUS
Jednak w 2020 roku nastąpił nagły wzrost dynamiki zatrudnienia na wsi. W Kasach Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego z kwartału na kwartał notowano kolejne wzrosty rejestracji osób, które rozpoczęły lub wróciły do płacenia składek na ubezpieczenie społeczne, zdrowotne i emerytalno-rentowe. Łącznie w całym 2020 roku zarejestrowało się w KRUS o 100 tys. osób więcej niż w całym 2019 roku. Zazwyczaj wzrost zatrudnienia w rolnictwie jest sezonowy: w II i III kwartale pracowników jest więcej, a w I i IV kwartale znacznie mniej. W ubiegłym roku trend był inny.
Pandemia ściągnęła ludzi na wieś
Powodem takich zmian była pandemia covid-19, która w wielu zakładach pracy spowodowała perturbacje i zwolnienia. Osoby, które straciły pracę na etacie i miały możliwość powrotu na KRUS skorzystały z tego. Dotyczy to głównie rolników tzw. dwuzawodowców, czyli posiadających gospodarstwa rolne, ale zatrudnionych na umowie o pracę, gdzie pracodawca opłacał za nich składki na ZUS, ale także małżonków rolników pracujących na etatach, a teraz powracających do KRUS na ubezpieczenie jako współmałżonek rolnika. Wiadomo też, że w KRUS rolnicy zaczęli także ubezpieczać domowników, najczęściej dzieci studiujące w mieście i pracujące by utrzymać się na studiach. Gdy przez lockdown zamknięto cały sektor usług gastronomicznych wiele takich osób zostało z dnia na dzień bez pracy.
Rynek pracy się zmienił
- W przeszłości polski rynek pracy też tak się zachowywał, zwłaszcza po kryzysie rosyjskim w 1997 roku, gdy bezrobocie zaczęło gwałtownie rosnąć i stopa bezrobocia osiągnęła 20 proc. Wtedy też wielu pracowników uciekło do rolnictwa. To, co obserwujemy teraz, jest jednak zaskakujące, bo żyjemy już w zupełnie innej Polsce, na zupełnie innym rynku pracy. Znacznie wyższy jest poziom dochodu narodowego per capita, inna jest struktura gospodarki i wykształcenia ludności – obecnie 30 proc. osób w wieku produkcyjnym ma wyższe wykształcenie, a pod koniec lat 90. to było 10 proc. Mamy dużo lepiej wykształconą siłę roboczą, rynek pracy bardziej odporny na szoki, a jednak ciągle działa mechanizm, który jest bliższy krajom na niskim i średnim poziomie rozwoju. W Czechach i na Słowacji czegoś takiego nie ma – mówi Piotr Lewandowski z Instytutu Badań Strukturalnych w rozmowie z portalem oko.press.
bcz
Źródło: KRUS, oko.press
Fot.pixabay