Miedź - forma, dawka, termin
Pomysł wydaje się jak najbardziej logiczny. Trzeba jednak wziąć pod uwagę kilka czynników. Przede wszystkim ile takiej miedzi trzeba by zastosować, w jakiej formie i kiedy.
Zobacz także: Jak zmniejszyć zimowe straty składników pokarmowych z gleby?
Rozpatrując sprawę czysto teoretycznie – można by podać 4 kg/ha pierwiastka (limit roczny, bo to metal ciężki), np. w formie oprysku przed uprawą przedsiewną, żeby wymieszać ciecz z glebą. I wtedy mogą zacząć się problemy.
- Po pierwsze – jeśli mamy w glebie dużo materii organicznej, to z nią właśnie może zostać związana miedź i stać się niedostępna dla roślin (częste zjawisko w praktyce). Plan zatem z dostarczeniem składnika nie wypala. Jeśli w glebie znajduje się dużo cynku lub molibdenu, lub gleba ma wysokie pH, to miedź także jest gorzej pobierana. Lepiej zatem tych składników nie stosować łącznie.
- Po drugie – wysoka dawka miedzi jest zabójcza dla mikroorganizmów glebowych. Szczególnie mocno przeszkadza bakteriom brodawkowym, wchodzącym w symbiozę z roślinami bobowatymi. Tutaj można by pokusić się o zastosowanie nowszych form miedzi, jak heptaglukonian czy lignosulfonian (opisywane jako tzw. miedź systemiczna), które w teorii są bezpieczniejsze, ale preparaty z tymi formami zawierają mniej miedzi i mogą mieć słabsze działanie fungistatyczne.
- Po trzecie – wysokie stężenie miedzi może uszkadzać delikatne młode korzenie roślin, szczególnie włośniki.
Widać zatem, że mamy więcej przeciw niż za stosowaniu miedzi doglebowo. Lepiej będzie podawać miedź systematycznie, w mniejszych dawkach nalistnie, a tylko na stanowiskach o wyjątkowo niskiej zawartości tego pierwiastka pokusić się o dostarczenie go przez glebę.
Ten artykuł pochodzi z wydania top agrar Polska 1/2025
czytaj więcej