Stosowanie mikroelementów nalistnie
Z niedoborem mikroelementów można się liczyć bardziej w przypadku stanowisk, gdzie nie stosuje się nawozów naturalnych. Zawsze lepiej, jeśli znajdują się one w glebie, bo dostarczanie ich tylko drogą nalistną, choć efektywne, oznacza, że rośliny mają je do dyspozycji najczęściej dopiero w fazach intensywnego wzrostu (na zdjęciu niedobór manganu). Często nie pamiętamy lub nie mamy wypraktykowanego stosowania mikroelementów nalistnie, np. jesienią w zbożach czy rzepaku. Powinno to się właściwie stać standardem, żeby przygotować rośliny do zimowania, zarówno do warunków bez mrozu, jak i z temperaturami poniżej zera.
Zobacz także: Azot tak, regulator jeszcze stosuj ostrożnie!
Jeśli nie podaliśmy w zbożach mikroelementów jesienią, to wiosną można to zrobić w dwóch zabiegach. Pierwszy najlepiej razem z fungicydem, co jest najczęściej praktykowane. Pamiętajmy jednak, że w zabiegu T1 często stosuje się wiele komponentów cieczy, które różnie mogą się ze sobą mieszać. Do tego dochodzi zwykle zimna woda wodociągowa, dlatego warto stosować dodatkowe kondycjonery stabilizujące pH cieczy i poprawiające mieszalność poszczególnych składników.