Jesienne prace polowe to kluczowy czas dla rolników z Opolszczyzny, którzy przygotowują ziemię pod przyszłoroczne plony. Sprzyjająca pogoda sprawiła, że w tym roku prace postępują bez większych przeszkód, a rolnicy stosują różne techniki – od tradycyjnej orki po nowoczesne metody bezorkowe. Sprawdzamy, jak opolscy gospodarze radzą sobie tej jesieni na polach.
Rolnicy kończą jesienne prace polowe
Dobra pogoda sprzyja jesiennym pracom, co pozwala rolnikom efektywnie kończyć siewy i nawożenie pól. Dariusz Gajewski ze Starowic Dolnych cieszy się, że po wiosennych podtopieniach ziemia jest już wystarczająco sucha, by spokojnie prowadzić wszystkie prace.
- Praktycznie skończyliśmy kukurydzę, kończymy też siewy i opryski – pola są w dobrym stanie, przygotowujemy już ziemię pod buraki – mówi rolnik ze Starowic Dolnych.
W jego gospodarstwie orkę coraz częściej zastępuje głęboszowanie broną talerzową, co, jak przyznaje, przyspiesza prace. Jak tłumaczy, orka stała się „wąskim gardłem” w jego gospodarstwie, a więc stosuje ją tylko tam, gdzie jest to konieczne.
Uprawa bezorkowa: wybór stylu czy konieczność?
Krzysztof Jędrysek z Kozłówek już od ponad 20 lat testuje uprawę bezorkową, w którą obecnie w pełni wierzy. Od sześciu lat całość jego gospodarstwa prowadzona jest już bez użycia pługa, co przynosi satysfakcjonujące efekty.
- Bezorka to stan umysłu – jeśli rolnik w to wierzy, będzie w tym kierunku szedł. U nas wszystkie pola są już bezorkowo uprawiane, a plony są wystarczające – wyjaśnia.
Choć obawy o wzrost populacji myszy są powszechne, Jędrysek przekonuje, że w jego gospodarstwie głęboka uprawa skutecznie minimalizuje ten problem. Według niego orka niszczy tylko powierzchowne gniazda.
- My uprawiamy głębiej, co pozwala lepiej kontrolować szkodniki – dodaje.
Niektórzy rolnicy stawiają jednak na uprawę orkową. Dlaczego?
Dla innych gospodarstw, takich jak Kombinat Rolny Kietrz, priorytetem są teraz zbiory kukurydzy i soi. Prezes Mariusz Sikora wskazuje, że choć stosują techniki bezorkowe – ok. 20%, tradycyjna orka nadal jest w ich przypadku dominującą metodą, gdyż taki system jest optymalny.
- Teren jest pofałdowany, a gleby na podłożu leśnym są podatne na erozję, więc tradycyjna orka lepiej nam się sprawdza – wyjaśnia. Tegoroczna pogoda, choć sprzyja pracom, sprzyja również nalotom mszycy, szczególnie w rzepaku i pszenicy.
Obejrzyj nasz reportaż w całości!