W zależności od rejonu kraju, można zaobserwować wymuszone uproszczenia uprawowe, spowodowane brakiem odpowiednio długiego okna czasowego, a nawet częściową rezygnację z uprawy gleby. Ceną, którą przyjdzie za to zapłacić (poza gorszą strukturą gleby pod zasiewy), będzie problem masowych wschodów samosiewów w uprawie następczej, które na pewno będą silnie konkurować o wodę, składniki pokarmowe z właściwą uprawą.
Wypłukane składniki pokarmowe
Nadmiar wody w lecie i na początku jesieni spowodował wypłukanie niektórych składników pokarmowych, szczególnie na glebach lekkich. Utrudnione jest także ich pobieranie z powodu złej struktury gleby (zniszczonej przez ulewy lub uprawę zbyt mokrej roli) oraz zalegające resztki pożniwne. Bardzo wiele w tej sytuacji zależeć będzie od przedplonu obecnej uprawy.Wprawdzie zboża ozime mają stosunkowo nieduże wymagania w składniki pokarmowe jesienią, ale po tak mokrym lecie będzie trzeba się szczególnie o to zatroszczyć, aby im ich nie zabrakło na starcie. Przykładowo jęczmień potrzebuje jesienią 20–30 kg/ha N a pszenica ok. 15–25 kg/ha N. Podobnie inne makro- i mikroskładniki. Są one niezbędne do prawidłowego rozwoju, będą szczególnie ważne od fazy BBCH 13 (trzeciego liścia), gdy kończą się zapasy w ziarniaku i konieczne jest odżywianie z gleby. Wiele zależy od przedplonu.
– Jeśli był nim rzepak, które w wielu rejonach dały mniejszy plon niż oczekiwany, tam wypłukanie azotu ma mniejsze znaczenie, bo jego pula nie została wyczerpana. Tutaj nawet wypłukanie 50% dostępnego azotu powinno pozostawić wystarczającą dawkę na rozkład słomy i jesienny rozwój zbóż – mówi Leszek Dryjański z N.U. Agrar.
Bardziej krytyczna sytuacja pojawia się przy przedplonie zbożowym, gdzie mimo wszystko plony pozytywnie zaskoczyły. W tym przypadku można założyć wyczerpanie z gleby azotu, ponieważ nawożenie w wielu miejscach było na poziomie niższym niż uzyskane wyniki. Pojawia się także problem słomy. Utrudnienia w zbiorze oznaczały gorszą jakość samego koszenia. Większa ilość nierozdrobnionej zielonej masy, jej słabe (lub brak) wymieszanie z glebą – to czające się kłopoty. Na rozkład resztek pożniwnych będzie potrzeba więcej azotu niż normalnie (pod warunkiem uregulowanego pH gleby, w przeciwnym przypadku sam azot nie pomoże).
– Istnieje spore ryzyko, że zasobność stanowiska spadnie chwilowo do agrotechnicznego zera. W tej sytuacji nawet 15–30 kg/ha N potrzebnego na rozwój jesienny może nie być dostępne dla wcześnie zasianych zbóż i konieczne stanie się jego uzupełnienie formą mineralną. Aby nie utrudnić późniejszego hartowania roślin najlepiej zastosować formę amonową lub amidową – radzi Leszek Dryjański.