Mamy sygnał od naszego Czytelnika z Lubelszczyzny. W ostatni weekend spadł w tamtym regionie śnieg, który lokalnie pokrył pola nawet 10 cm warstwą (powyżej zdjęcie z Zamojszczyzny z nieco cieńszą pokrywą śnieżną). Rośliny są więc całkowicie przykryte, a to zgodnie z przepisami uniemożliwia rozsiewanie nawozów mineralnych (o aktualnych przepisach nawozowych przeczytasz tutaj).
Teoretycznie nie ma się czym przejmować, ale jeśli mróz odpuści i śnieg stopnieje to może się okazać, że zwyczajnie nie będzie można wjechać w pole. A przecież najlepiej, żeby nawozy czekały na roślinę, a nie odwrotnie. Rośliny wraz z przyjściem wiosny (astronomiczna już jutro!) bardzo szybko wznowią wegetację i to ponownie, bo ostatnie ocieplenie już spowodowało, że oziminy zazieleniły się. Zanim uda się wjechać w pole rośliny na pewno zaczną cierpieć na niedobór składników, głównie azotu. To oznacza nieodwracalne straty w plonie.
Co zatem zrobić? Jeśli tylko śnieg zniknie z pola trzeba koniecznie wjechać z nawozem. Wierzchnia warstwa gleby z pewnością rozmarznie i może utrudniać nawożenie. Lepsze jednak będą koleiny na polu niż głodujące rośliny zwłaszcza, że w tym roku potrzebują one więcej składników niż zwykle.
Na polach bez śniegu i jeszcze nie nawożonych nie powinno się dłużej zwlekać z podaniem azotu, ale także potasu, siarki i magnezu. W tym roku z powodu deszczowej jesieni większość składników jest wymyta i już na starcie ich dostępna pula jest mocno zmniejszona.
jd, fot. Daleszyński
StoryEditor
Nie wszędzie można jeszcze wjechać z azotem
Mimo słonecznej pogody i mrozu pozwalającego wjechać w pole nie wszyscy rolnicy są w stanie rozsiać azot na oziminy. Wschód Polski ma z tym problem.