Pleśń śniegowa często zaliczana jest do chorób z grupy fuzaryjnych, choć jej sprawcą jest grzyb z innego rodzaju – Microdochium nivale (stadium konidialne). Powodem takiego postrzegania choroby jest dawna kwalifikacja jej sprawcy – nazywano go niegdyś Fusarium nivale. Tyle rozważań teoretycznych z zakresu mikologii. Jednak warto o nich wspomnieć, ponieważ mają one znaczenie agrotechniczne.
Fuzarioza, a pleśń śniegowa
Podobieństw pleśni śniegowej do fuzarioz jest co najmniej kilka:
- są to pasożyty względne;
- grzyby te atakują chętniej rośliny osłabione innymi czynnikami;
- sprawca pleśni śniegowej w trakcie wegetacji „wędruje” po liściach i poraża kłos, na którym jest jednym ze sprawców fuzarioz kłosa;
- grzyby te wrażliwe są na fungicydy z tych samych grup chemicznych, szczególnie na triazole;
- skrajnym objawem chorób fuzaryjnych i pleśni śniegowej jest pokrycie zaatakowanych części roślin watowatą białą lub różowawą grzybnią.
Jest jednak istotna różnica. Grzyb wywołujący pleśń śniegową nie wytwarza mikotoksyn (przynajmniej takich na razie nie zidentyfikowano). Nie oznacza to jednak, że zboża są zupełnie bezpieczne, ponieważ powodować może on straty ilościowe w postaci zmniejszenia obsady roślin, lub częściej źdźbeł kłosonośnych, a w kłosie ogranicza wypełnianie ziarna.
Występująca pleśń śniegowa, mimo braku śniegu
Dlaczego jednak pleśń śniegowa zaczyna nabierać znaczenia, mimo coraz mniejszej liczby dni z okrywą śniegu? Przyczyną są zmiany klimatu, a przede wszystkim długa i ciepła jesień oraz tzw. pełzająca wegetacja zimowa zbóż.
Ciepła jesień oraz dodatkowo bezchmurny wrzesień i październik mają znaczenie głównie dla rozwoju choroby na jęczmieniu i życie, czyli gatunkach najwcześniej sianych. Warunki takie sprawiają, że zboża te, zwłaszcza siane zbyt wcześnie, jesienią rosną intensywniej i tworzą więcej pędów bocznych niż jeszcze kilkanaście lat temu (szczególnie odmiany mieszańcowe). Dodatkowo bezchmurna aura powoduje, że do roślin dociera więcej słońca, co sprzyja wytwarzaniu auksyn, w wyniku czego liście są dłuższe. Ostatecznie wybujała i gęsta „szczotka” roślin o długich liściach tworzy „pierzynkę”, imitującą warunki, jakie panują pod śniegiem, czyli brak ruchu powietrza, nadmierne oddychanie, osłabioną fotosyntezę w głębi łanu, czyli idealne środowisko do rozwoju sprawcy choroby.
Jak zapobiegać pleśni śniegowej?
Później siane pszenżyto i pszenica również są zagrożone. Rozwojowi choroby na tych gatunkach sprzyja trwająca do końca grudnia, a często też w styczniu pełzająca wegetacja. Choć pod koniec października te zboża są jeszcze małe, to do stycznia czy lutego mogą się jeszcze mocno rozkrzewić, zwłaszcza te siane później, a za to gęściej. Wówczas nawet kilka dni okrywy śniegu powoduje, że choroba rozwinie się dość szybko.
Rodzi się zatem pytanie, co robić, aby zapobiegać pleśni śniegowej? Czy opóźniać siewy jęczmienia i żyta? Być może tak, ale jeśli już, to nieznacznie, nie więcej niż o 5–7 dni. Z pszenicą jest lepiej, termin jej siewu jest elastyczny, a obsadę roślin regulujemy, zwiększając liczbę ziaren na jednostkę powierzchni.
Aby na jęczmieniu i życie sianych terminowo zapobiegać pleśni śniegowej, nie powinniśmy zawyżać obsady ziarna siewnego. Natomiast jeśli stanowisko charakteryzuje wysokie ryzyko choroby, np. zboża stanowią na nim 2/3 lub więcej w płodozmianie lub choroba występowała w ostatnich 4 latach, lepiej nieco opóźnić siew tych gatunków, lub zmniejszyć obsadę o 10–15%.
Przy wysokim ryzyku choroby na pszenicy i pszenżycie, obsada powinna być dobrana do terminu siewu i planowanej liczby pędów kłosonośnych, a nie do niebezpieczeństwa pleśni śniegowej. Jednak jeśli decydujemy się na zmniejszenie obsady, to nie więcej niż o 10%, ale tylko przy terminowym siewie.
Skuteczną metodą zapobiegania jest zaprawianie. Mamy dość dużo zapraw (tab. 1.), a jednymi z najskuteczniejszych s.cz. są fludioksonil, protiokonazol i sedaksan. Dzięki nim mamy gwarancję przynajmniej częściowego zapobiegania chorobie. Jeżeli ziarno było zaprawione zaprawą z tabeli, a śnieg zalegał krótko, także możemy spać spokojniej, ale i tak warto kontrolować plantację.
Co robić, gdy pleśń śniegowa już wystąpi?
Powyższe zalecenia dotyczą zapobiegania chorobie jeszcze przed siewem. Co jednak robić, jeśli pleśń już wystąpi? Nie ma sposobu idealnego, choć można ograniczać skutki rozwoju grzyba.
Po pierwsze, wiosną, kiedy tylko będzie możliwy wjazd w pole, trzeba doprowadzić do przewietrzenia spleśniałego łanu, koniecznie w suchy i słoneczny dzień. Nadaje się do tego lekka brona, a jeszcze lepsze są brony typu chwastownik ze sprężystymi zębami (tzw. zgrzebło). Zabieg można wykonać wzdłuż rzędów, a następnie w poprzek lub na ukos. Trzeba bacznie zwracać uwagę na to, aby nie wyrywać roślin i nie rozrywać rozkrzewionych kęp.
Po bronowaniu, jeśli wegetacja już rusza, warto zasilić zboże jak najwcześniej szybko działającym azotem azotanowym. Pojawiają się też pytania o zabieg fungicydowy, tzw. T0. Kiedyś można było go wykonać prochlorazem lub tiofanatem. Obecnie mamy działający przy okazji zwalczania innych chorób triazol, np. protiokonazol, metkonazol lub tebukonazol. Rozwojowi różnych patogenów na uszkodzony roślinach zapobiega także podanie nawozu z miedzią.
Ten artykuł pochodzi z wydania top agrar Polska 12/2023
czytaj więcej