Rolnicy przybyli na miejsce mogli wysłuchać wykładu dra Zbigniewa Bońka o wiosennej ochronie zbóż i rzepaku ozimego. W przypadku zbóż ozimych przedstawiciel BASF zwrócił uwagę na odchwaszczanie wiosenne, które szczególnie w pszenicy będzie bardzo ważne. Na Podkarpaciu poprzedniej jesieni panowały trudne warunki podczas siewu i wielu rolników musiało go opóźnić. Stąd brak jesiennej ochrony herbicydowej na wielu polach. Szczególnej uwagi będą wymagały gatunki zimujące, które przetrwały mimo dość silnych mrozów. Są to jasnoty, przetaczniki, chaber czy fiołek, a także przytulia czepna (w wielu przypadkach mająca już 4–5 okółków) oraz miotła zbożowa.
Dr Boniek zwrócił też uwagę na konieczność terminowego wykonania pierwszego zabiegu fungicydowego w zbożach.
– Ochrona podstawy źdźbła powinna być fundamentem każdego programu ochrony przeciwgrzybowej zbóż na wiosnę – mówił. Od zdrowego źdźbła zależy kondycja całej rośliny i to w jakim stopniu zostaną porażone pozostałe organy rośliny, przede wszystkim kłos.
Nasz redakcyjny wykład traktował o fazach rozwojowych, o tym jak je prawidłowo rozpoznać i dlaczego jest to tak istotne. Na przykładzie zbóż wyjaśnialiśmy, jak np. rozpoznać fazę krzewienia pszenicy, w której należy zastosować azot azotanowy dla poprawy jej krzewienia. Tą konkretną fazę BBCH 23–25 rozpoznajemy po nowych przyrostach korzeni przybyszowych, które mają wtedy długość 3–5 mm. Zastosowany wtedy azot lub regulator wzrostu CCC (200–500 g/ha substancji) skutecznie dokrzewi pszenicę.
Niezwykle ważne są też fazy 1. i 2. kolanka (BBCH 31–32). Te najprecyzyjniej rozpoznać na przekroju źdźbła głównego przy użyciu lupy lub wprawnego oka. Fazy te są ważne, bo określają najlepszy moment do zastosowania regulatorów w celu skrócenia źdźbła czy kolejnych dawek azotu. Kolejna istotna faza zbóż to liść flagowy (BBCH 39). Wtedy też najczęściej wykonuje się drugi zabieg fungicydowy chroniący liście, w tym flagowy, który odpowiada za 50% plonu. W określonych warunkach, jak np. spodziewana susza w tej fazie warto też zastosować ostatnią dawkę azotu, tzw. na kłos.
Jerzy Mleczko z firmy Wialan mówił o azocie, jego formach, o tym w jakich nawozach one występują i jak działają. Podkreślił, że stosowanie konkretnej formy azotu, amonowej, azotanowej czy amidowej powinno być podyktowane konkretną sytuacją na polu, czyli kondycją i fazą rozwojową roślin.
– Forma amonowa wpływa na szybszy rozwój korzeni, a azotanowa na rozwój organów nadziemnych roślin. W zależności więc od tego które organy w roślinie wymagają regeneracji lub są niedostatecznie rozwinięte trzeba zastosować odpowiednią formę N – podkreślił. Zwrócił też uwagę na odpowiednie bilansowanie składników pokarmowych, bo bez pozostałych makro i mikroelementów sam azot nie zadziała. Najprostszy przykład siarki, która oprócz azotu wchodzi w skład 6 aminokwasów tworzących białko ziarna pszenicy. Bez jej uwzględnieniu w nawożeniu rośliny nie będą mogły wytworzyć pełnowartościowego białka, co znacząca przekłada się na jego zawartość w ziarnie.
– Mamy do czynienia z największymi od 30 lat zapasami pszenicy na świecie, a to oznacza, że nie ma co liczyć na wzrost cen skupu w naszym kraju – mówił Jarosław Opic z BASF. Dodał, że w sezonie 2016/2017 żadne poważniejsze kataklizmy nie zagroziły zasiewom pszenicy, zatem można liczyć na wysokie zbiory tego zboża, co oczywiście również nie przełoży się pozytywnie na ceny.
– Największym producentem pszenicy jest Unia Europejska, zaraz potem Chiny, które praktycznie całą produkcję zużywają na własnym rynku. Światowy układ sił zmienia się jeśli chodzi o największych eksporterów. Na czoło wysunęła się Rosja, która obecnie wysyła najwięcej tego zboża za granicę wyprzedzając pod tym względem USA – dodał Opic. Z niepokojem należy też patrzeć na Ukrainę, której jeśli sytuacja wewnętrzna się uspokoi to stworzy to dobry klimat dla produkcji rolnej i tym samym zwyżkę plonów. Warto pamiętać, że kraj ten posiada jedne z najbardziej żyznych gleb na świecie.
Spotkanie odbyło się 1 marca 2017 r. w miejscowości Rokietnica koło Przemyśla.
jd, fot. Daleszyński