Ukraińskie przysłowie głosi, że Pan Bóg był dla nich hojny, dając im aż tak żyzne gleby, klimat i dostęp do Morza Czarnego – jako handlowe wrota dla olbrzymiej nadwyżki towarów rolnych. Okazuje się, że jej część pójdzie na Zachód – przez Polskę.
Obowiązujący od 1 stycznia br. układ o wolnym handlu pomiędzy UE a Ukrainą (DCFTA) wywołał istny boom inwestycyjny na budowę terminali przeładunkowych wzdłuż Linii Hutniczej Szerokotorowej (LHS) – od naszej wschodniej granicy do hen, daleko – na zachód i południe Polski, po sam Śląsk. Bije po oczach zamach inwestorów, ich skok w najnowsze technologie, wydajność przeładunkowa. Ba, zachwycić może nawet ich zwykła pomysłowość, gdy brakuje kapitału. Odwiedziliśmy kilka takich suchych portów. Zaczynamy od logistycznego giganta.
Gigant spod Kielc
Jesteśmy w Woli Żydowskiej w gminie Kije w pow. pińczowskim – 35 km na południe od Kielc, tyle samo do drogi krajowej Warszawa – Kraków. To tutaj na powierzchni 4 ha, z czego 1,5 ha utwardzono żelbetonowymi płytami drogowymi, w tym roku oddano do użytku najnowocześniejszy w Europie terminal kolejowy do przeładunku spożywczych materiałów sypkich, głównie ziarna i śrut paszowych. Jego właścicielem jest spółka z o.o. „Złote Ziarno”, zarejestrowana w 2012 r., której centrala mieści się w Warszawie.
Wszystkie niemal elementy budowli, włącznie z urządzeniami do przeładunku i czyszczalnią wyprodukowała amerykańska spółka GSI. Jej specjaliści koordynowali też ich montaż na miejscu. W skład obiektu wchodzą 4 olbrzymie silosy po 7 tys. t oraz 8 mniejszych – po 2 tys. t każdy, co oznacza, że jednorazowo mogą one pomieścić 44 tys. t.
Ten suchy port znajduje się jeszcze w fazie rozruchu, testowane są w nim najnowsze technologie przeładunku oraz weryfikowane optymalne, praktyczne zdolności logistyczne. Surowiec ze Wschodu transportuje 300 własnych, najnowszej ukraińskiej produkcji wagonów typu „hopper” o pojemności 116 m3 każdy, co w praktyce przekłada się na 70 t ziarna. as