W tym roku pogoda jesienią pokrzyżowała plany i wielu rolników miało problemy z wysianiem w terminie zbóż ozimych, a zwłaszcza pszenicy, oraz z odchwaszczeniem plantacji. Jeśli udało się ją zasiać we wrześniu, z reguły gleba była tak sucha, że nie było sensu stosować zabiegów doglebowych. Potem przyszedł mokry i zimny październik, który uniemożliwił wjazd w pole i odchwaszczanie. Wąskie okno czasowe pojawiło się w drugiej połowie listopada. Siane w opóźnione terminie pszenice z reguły nie są wcale odchwaszczone, a w zimę weszły w fazie 1–3 liści. Niezależnie od terminu siewu, i tak w tym roku głównym terminem odchwaszczania zbóż będzie wiosna. Na całe szczęście bogaty program, np. w pszenicy, pozwala na skuteczne zabiegi w tym terminie.
Zasadniczym elementem będzie ustalenie wysokości dawki herbicydów. Na plantacjach nieodchwaszczanych jesienią oraz na polach, na których nie uzyskano zadowalających efektów chwastobójczych (obecność chwastów zimujących), konieczne jest zastosowanie najwyższych zalecanych dawek. Zabieg taki powinien być wykonany jak najszybciej. Szybki wzrost chwastów może spowodować uzyskanie faz odpornych na działanie substancji czynnych, nawet w najwyższych zalecanych dawkach. Często koliduje to ze zniszczeniem chwastów typowo jarych, ciepłolubnych – wschodzących później. Brak ich wschodów podczas wczesnego (kalendarzowo) zabiegu nalistnego wymaga kolejnego zabiegu.
Opóźnienie oprysku do momentu wschodów wiosennych może nieefektywnie wpłynąć na zniszczenie chwastów zimujących. Próba zwalczenia chwastów jednym zabiegiem wiosennym na polach nieodchwaszczanych lub nieskutecznie odchwaszczanych jesienią może okazać się niewystarczająca, dlatego stosowanie najwyższych dawek jest związane przede wszystkim z występowaniem chwastów zimujących.
Więcej na ten temat oraz program wiosennego odchwaszczania pszenicy znajdziecie w najbliższym numerze „top agrar Polska” (3/2017) od str. 94.
Fot. agrarfoto