Mało który hodowca zdaje sobie sprawę z tego, że 7 października br. weszły w życie nowe wytyczne Głównego Lekarza Weterynarii dla powiatowych i urzędowych lekarzy weterynarii, które mówią o tym, że przed ubojem bydło nie może mieć zabrudzeń na sierści i wprowadza się możliwość wyciągnięcia konsekwencji u gospodarza, który do ubojni sprzedał brudne sztuki.
- Niniejsze wytyczne zostały opracowane w związku z koniecznością ujednolicenia zasad postępowania powiatowych lekarzy weterynarii przy prowadzeniu weryfikacji oceny czystości bydła podczas badania przedubojowego w rzeźni - czytamy w wytycznych GLW, w których jako uzasadnienie podano, że wymóg dostarczenia do uboju czystych zwierząt został oparty na doniesieniach naukowych, które wskazują na to, że brudne zwierzęta mogą być zanieczyszczone werotoksycznymi szczepami E. coli, Campylobacter i Salmonella. Te zanieszczyszczenia w trakcie uboju i dzielenia tuszy mogą zanieczyścić mięso, co może spowodować zatrucie konsumentów.
- Wymóg zapewnienia przez hodowców a następnie weryfikacja w rzeźni czystości zwierząt ma na celu faktyczne uniknięcie zanieczyszczenia mięsa w czasie uboju, tak aby zapewnić jakość mikrobiologiczną wymaganą przez prawo unijne. Skóra w ogóle, a w szczególności skóra pokryta obornikiem, jest źródłem skażenia tusz w procesie uboju. Im bardziej zabrudzona i wilgotna skóra zwierzęcia, tym większe ryzyko zanieczyszczenia tuszy, a w konsekwencji większe ryzyko dla zdrowia ludzkiego - wyjaśnia GLW w wytycznych. O ile takie stwierdzenie jest zrozumiałe i wielu rolników zdaje sobie z tego sprawę, że bydło trafiające na rzeź powinno być czyste, to jednak zdarzają się sytuacje, w których o czystość zwierząt dość trudno szczególnie wiosną, zimą i jesienią. Obowiązek ten leży po stronie zarówno hodowców, osób zajmujących się transportem, miejsc przeładunkowych, kwarantanny oraz rzeźni, a lekarz weterynarii dokonujący badania przedubojowego ma obowiązek kontrolować jego spełnienie w ubojni.
W wytycznych podano zalecenia dla lekarzy weterynarii podczas oceny czystości bydła, ale również informacje dotyczące sposobu informowania o przypadkach dostarczenia do uboju zwierząt nie spełniających kryterium czystości (są trzy kryteria).
Co to znaczy, że bydło jest brudne?
Bydło jest oceniane według skali czystości, jako:
- zwierzęta czyste
- zwierzęta umiarkowanie zabrudzone
- zwierzęta brudne
Oczywiście najgorszy scenariusz dotyczy zwierząt ocenionych jako brudne. Urzędowy lekarz weterynarii informuje wówczas powiatowego lekarza weterynarii (nie przekazuje informacji, jeśli stwierdzi, że do zabrudzenia zwierzęcia doszło podczas rozładunku ze środka transportu na terenie rzeźni czy w magazynie żywca) i załącza zdjęcia do dokumentacji.
W przypadku, gdy PLW otrzyma co najmniej 5 powiadomień w ciągu 12 miesięcy, że bydło dostarczane z danego gospodarstwa do rzeźni jest brudne, wówczas do punktacji przekazanej przez ARiMR należy dodać 10 pkt podczas typowania gospodarstwa do kontroli dobrostanu bydła. Co należy rozumieć jednoznacznie - w gospodarstwie pojawi się Inspekcja Weterynaryjna na kontrolę dobrostanu.
Co sprawdzane jest podczas kontroli?
Podczas kontroli w gospodarstwie sprawdza się czy:
- zachowane zostały odpowiednie normy powierzchni dla zwierząt,
- higiena pomieszczeń oraz sprzętu przeznaczonego do karmienia i pojenia,
- częstotliwość usuwania obornika.
- Na stopień zabrudzenia zwierząt może mieć wpływ ich rozmieszczenie, zagęszczenie jak i czystość podłoża oraz pomieszczeń inwentarskich, w których przebywają zwierzęta. W przypadku krów mlecznych, szczególną uwagę należy zwrócić na czystość oraz stan gruczołu mlekowego. U bydła mlecznego oraz mięsnego na utrzymywanie zwierząt w złych warunkach może wskazywać stan powłok skórnych, które mogą być pokryte odchodami, ściółką lub mieszaniną odchodów i mokrej ściółki. Ponadto, brudne powłoki skórne mogą maskować otarcia, skaleczenia, stany zapalne czy ropne występujące u zwierzęcia. Długotrwałe ubrudzenie zwierząt będzie się nawarstwiać i tworzyć zaschniętą skorupę. Zwierzęta, które brodzą w głębokiej warstwie obornika będą miały brudne racice, nogi a także brzuch i boki tułowia - wyjaśnia GLW skraje przypadki.
Co na to rolnicy?
Warto przede wszystkim podkreślić, że nic o tym nie wiedzą, bo przepisy otrzymali tylko powiatowi lekarze weterynarii, a hodowcy nie mają świadomości co im za to grozi. Zdają sobie sprawę z tego, że trzeba zadbać o czystość bydła do sprzedaży, jednak traktowanie sprawy zero-jedynkowo przez PLW może ich znów kosztować sporo stresu. Każdy woli uniknąć kontroli Inspekcji i ewentualnych sankcji za jakieś nieprawidłowości.
- Z jednej strony przepisy są zrozumiałe, bo chodzi o jakość i bezpieczeństwo żywności, z drugiej nie wyobrażam sobie czyścić byka ważącego 750 kg. Nie mam poskromu, bydło jest luzem. To nie krowa na wystawę, więc nie jest do tego przyzwyczajony. Myślę, że to czyszczenie na siłę jest po prostu niebezpieczne. Druga sprawa, obowiązek dostępu do wybiegu. Wiadomo, że jesienią jest błoto. Co ja poradzę, że one ciągle się kładą na mokrym, zamiast w budynku na słomie. Brudzenie się zwierząt zależne też jest od rasy i typu zwierząt. Zwierzęta z dłuższą sierścią lub utrzymywane w systemie otwartym gdzie mają naturalnie dłuższą sierść będą się oklejać i brudzić. Druga sprawa w tych wytycznych, druga kategoria to jest zwierzę z brudnym podbrzuszem lub mokre. Co w przypadku krów na wybiegu, zawsze będzie brudne podbrzusze. A co do zwierząt mokrych to krowa taka z gospodarstwa może wyjechać sucha, a dojechać do uboju skrajnie mokra z wielu powodów. Zaczynając od warunków transportu po sam stres. Następne pytanie, co z krowami które np. mają problemy z lokomocją i czeka się na utuczenie lub na wyleczenie, a nie przynosi poprawy to krowę oddaje się do uboju, ale taka krowa może być brudna, bo więcej leży. A mycie jej to po pierwsze trzeba mieć do tego warunki, a dwa to stres dla zwierzaka.To rozporządzenie oceniam źle, bo na zabrudzenie ma wpływ wiele czynników a kontrole w gospodarstwach to kolejne obciążenie dla rolnika i dla PIW - mówi hodowca bydła mięsnego w woj. mazowieckiego. Inny rolnik z Podlasia dodaje, że od zawsze wiedział, że bydło musi iść czyste na sprzedaż i na uwięziówce codziennie czyści stanowiska i dokłada świeżej słomy, a u bydła luzem dorzuca systematycznie ściółki. O nowych przepisach nie słyszał, ale nie przejął się tym szczególnie, bo uważa, że akurat te kontrole jego nie będą dotyczyć.
- Myślę, że te przepisy nie są złe czy krzywdzące, ale miałbym zastrzeżenia co do drugiego stopnia zabrudzenia. Z praktyki wiem, że zwierzęta utrzymywane na nieutwardzonych wybiegach w okresie wiosennym i jesiennym stoją na błocie. Siłą rzeczy, wychodząc na świeże powietrze po prostu się brudzą. To jest brud, który łatwo usunąć, wystarczy je spłukać. To nie stwarza problemu. Najczęściej do tych zabrudzeń w okolicy zadu dochodzi w systemie uwięziowym, gdzie bydło kładzie się na swoich odchodach, bo nie ma innej możliwości. Jednak to trzecia kategoria, gdzie zwierzęta są faktycznie obklejone łajniakami, to wynika najczęściej z zaniedbań rolnika. Myślę, że mimo wszystko powinien sobie zadać ten trud i wyczyścić zwierzę. Nie widzę dlatego nic złego w tym rozporządzeniu. Nakłada to obowiązki na rzeźnię, hodowcę i lekarza weterynarii, żeby zwierzę było jak najlepiej przygotowane do uboju. Ubojnia raczej nie ma możliwości żeby na linii ubojowej czyścić czy strzyc zwierzęta. Nie wyobrażam sobie tego jak to miałoby wyglądać - mówi Jacek Klimza, prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego. Wspomina, że od kiedy pamięta, nawet jako dziecko jego rodzice również czyścili opasy przed sprzedażą, więc sam przepis nie jest nowy. Nowością może okazać się kolejna kontrola, której rolnicy mogą się z tego powodu spodziewać. Nic miłego.
- Wiadomo, że każda kontrola wiąże się ze stratą czasu i ze stresem dla wszystkich, bo zawsze Inspekcja może nałożyć jakieś sankcje. Na kontrole nikt specjalnie nie czeka, a wiadomo że mamy ich coraz więcej. Jednak trzeba podkreślić, że jeśli to jest przepis, który ma wpłynąć na bezpieczeństwo i zdrowie żywności, to trzeba to po prostu wziąć pod uwagę - mówił Jacek Klimza.