StoryEditor

Leczenie bydła: Nie zawsze antybiotyk

Jak ograniczyć zużycie antybiotyków w leczeniu gruczołu mlekowego i poprawić wydajność krów bez dodatkowych kosztów? – podpowiadali eksperci podczas konferencji w Luboniu k. Poznania.
08.03.2019., 21:03h
– Antybiotyki nie mają przyszłości i już niedługo będziemy się musieli zmierzyć ze znacznym ograniczeniem ich stosowania, a nowych już nie będzie – ostrzegał dr Sebastian Smulski z UP w Poznaniu podczas konferencji zorganizowanej przez firmy Cid Lines i De Heus w Luboniu (woj. wielkopolskie).

Jak zaznaczał dr Smulski, cel jest taki, by zapalenia kliniczne wymienia stanowiły góra 2% brakowania krów, ale w praktyce na wielu fermach osiągnięcie 10–15% to już ogromny sukces. – Zapalenie, tuba. Zapalenie, tuba. Niestety, przychodzi czas, gdy takie działanie nie jest skuteczne i okazuje się, że na problem trzeba spojrzeć w szerszym kontekście – mówił Smulski.

Uwaga na pustodój
Częstą przyczyną mastitis jest sprzęt udojowy. Jak podkreślał dr Smulski spośród wykonanych przez niego kilkudziesięciu testach dynamicznych (w czasie doju), wyniki ani razu nie spełniamy norm. Największym problemem jest pustodój. Wynika on najpierw ze zbyt wczesnego podłączenia aparatu udojowego po masażu strzyków, a po drugie z doju „do ostatniej kropli mleka”. – Większość aparatów odłączanych jest przy przepływie 250 mln/s, podczas gdy prawidłowa wartość to co najmniej 400 ml/s – mówił Smulski

Duży problem stanowi też niewłaściwy poziom brakowania krów z powodu mastitis. Jeśli tego nie robimy to – zdaniem eksperta – nie ma siły i nie ma leków, które w dłuższej perspektywie rozwiążą problem, tym bardziej jeśli zwierzę dalej choruje pomimo terapii w zasuszeniu. Taka krowa dalej będzie zarażała następne.
– Optymalne brakowanie w stadzie ze względu na problemy związane z gruczołem mlekowym to 7–10% – mówił specjalista z UP w Poznaniu.

Wykonaj analizę
Kluczowe znacznie w ograniczeniu ilości zużywanych antybiotyków na fermie jest właściwe rozpoznanie problemu. Hodowcy nie korzystają z raportów wynikowych czy systemów do zarządzania stadem, a co dopiero z analiz mikrobiologicznych mleka. Pierwszym krokiem jest analiza przypadków klinicznych w stadzie i LKS. Zwiększona liczba tych pierwszych przy jednocześnie stabilnej LKS może wskazywać na problem z patogenami środowiskowymi.

TMR na mokro
Podczas spotkania w Poznaniu Niels Bastian Kristensen z firmy Seges (Dania) przedstawił nowe spojrzenie na TMR. Ideą Compact TMR – bo o nim mowa – jest przede wszystkim zniwelowanie problemu separowania paszy. Mieszanka paszowa TMR po zadaniu musi być taka sama jak pozostawione na stole paszowym niedojady (zdaniem eksperta nie powinno być ich więcej niż 1 kg/krowę). Dodatkowo zwierzęta powinny się skupiać przede wszystkim na odpoczynku na legowiskach, a nie staniu przy stole paszowym przez kilka godzin po to, by separować najbardziej atrakcyjne cząstki paszy. Oznacza to w praktyce, że po zadaniu świeżej mieszanki, do stołu paszowego podchodzi tylko kilka zwierząt – cała reszta leży. Nie maja powodu, żeby się spieszyć, bo przecież nie ma się o co „bić o smakołyki”.

Jak osiągnąć taki efekt? Kluczem jest duża zawartość wody w mieszance TMR, którą dolewa się po wsypaniu pasz suchych tj. treściwych oraz  stosunkowo długiego czasu mieszania po dodaniu kiszonek z traw, a następnie z kukurydzy. W TMR nie mogą być widoczne poszczególne cząstki traw, zaś pasza treściwa ma w całości „zniknąć”.

mj
Fot. Jajor

Marcin Jajor
Autor Artykułu:Marcin Jajor

redaktor działu top bydło i topagrar.pl, zootechnik, specjalista w zakresie hodowli bydła mlecznego i mięsnego

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
22. grudzień 2024 07:13