My, lekarze weterynarii, lubimy leczyć. Czasem przesadzamy i leczymy nawet te krowy, których wyleczyć się nie da (Mycoplasma, Prototheca). Tymczasem są bakterie, które trzeba zwalczać i krowy leczyć, takie, których absolutnie się nie uda i trzeba krowę brakować i takie, gdzie następuje samowyleczenie i nie ma żadnego znaczenia, czy tę sztukę leczymy, czy też nie – mówił na konferencji poświęconej nowoczesnym metodom kontroli mastitis, zorganizowanej przez Alta Genetics Volker Krömker, specjalista chorób wymienia z Uniwersytetu w Kopenhadze.
Specjalista podkreślał, że w przypadku mastitis najważniejsze jest ustawienie priorytetów, by widzieć realnie sytuację w stadzie. Nie możemy przywiązywać się do krów i pozostawiać nosicielek groźnych bakterii w stadzie, bo to może znacznie pogorszyć jego status zdrowotny.
Uwaga na separat
Obecnie bardzo dużym problemem w stadach jest zbyt dużo przypadków śmiertelnych wśród krów z nasilonym mastitis. Problem nasila się w związku ze stosowaniem separatu z gnojowicy, z którym wiązano duże nadzieje – miał to być materiał ekologiczny, tańszy, łatwo dostępny i bezpieczny po odpowiednim przygotowaniu.
– Tymczasem mamy coraz więcej doniesień naukowych, że razem z separatem często pojawia się Klebsiella. Bakteria ta bytuje naturalnie w żwaczu, jednak z czasem zauważono, że szczep Klebsiella o najwyższej zjadliwości pojawia się w stadzie, wywołując mastitis. Mamy więc coraz więcej poważnych przypadków zapalenia wymienia z wysoką śmiertelnością – 65% (dotychczas najgroźniejsze były bakterie Escherichia coli odpowiedzialne za 40% upadków) – alarmował Volker Krömker.