
Choroba niebieskiego języka (BTV) zostawiła poważny ślad na niemieckim rynku bydła. Choć w ostatnich miesiącach liczba nowych przypadków choroby spadła, skutki ubiegłorocznej epidemii wciąż wpływają na dostępność i ceny cieląt oraz wołowiny.
Jak donosi portal topagrar.com, niedobory zwierząt przeznaczonych do hodowli i opasu utrzymują się, podobnie jak ich ceny. Czy wiosną 2025 roku sytuacja się ustabilizuje, czy hodowcy muszą się przygotować na kolejne problemy?
Sprawdź też: Ceny bydła już powyżej 24 zł/kg wbc! Gdzie ubojnie płacą najwięcej?
Mniej cieląt, mniej bydła, większe problemy
W 2024 roku choroba niebieskiego języka spustoszyła niemieckie stada. Objawy, takie jak poronienia, osłabienie cieląt i problemy z płodnością, spowodowały spadek liczby urodzeń. Choroba ta wpłynęła również na bydło mleczne, powodując spadki wydajności mlecznej. Dane statystyczne pokazują, że w samych Niemczech pogłowie bydła w wieku od ośmiu miesięcy zmniejszyło się blisko o 4% (do 2,13 mln szt.), co przełożyło się na mniejsza podaż cieląt na rynku. Odbiło się to również na opasach – w listopadzie 2024 roku w Niemczech było o 6% mniej opasów niż rok wcześniej.
Handlarze bydła podkreślają, że dostępne cielęta są słabsze, a ich masa ciała jest niższa nic w latach poprzednich. Efektem jest wzrost cen – różnica między cielętami klasy I a klasy II pod względem masy ciała wynosi obecnie ponad 50 euro, podczas gdy w lutym ubiegłego roku było to mniej niż 30 euro. Ograniczona podaż doprowadziła do wzrostu cen skupu bydła mięsnego do poziomu ponad 1250 euro za sztukę w Dolnej Saksonii.
Ile ognisk choroby niebieskiego języka jest w Polsce?
Podczas gdy Niemcy wciąż odczuwają skutki ubiegłorocznej epidemii, w Polsce choroba niebieskiego języka zaczęła rozprzestrzeniać się pod koniec 2024 roku. W 2025 roku potwierdzono trzy ogniska wirusa BTV-3. Ostatnie przypadki wykryto w województwie zachodniopomorskim, gdzie wirus pojawił się w dwóch różnych gospodarstwach w miejscowości Osina.
Chociaż choroba nie stanowi zagrożenia dla ludzi, jej konsekwencje dla hodowców są poważne. Wprowadzenie stref ochronnych wiąże się z restrykcjami w przemieszczaniu zwierząt i potencjalnymi stratami finansowymi. Więcej szczegółów o aktualnej sytuacji epidemiologicznej w naszym kraju można znaleźć w naszym wcześniejszym artykule:
Szczepienia – jedyna nadzieja?
W Niemczech coraz więcej hodowców decyduje się na szczepienia, co może ograniczyć skutki kolejnej fali epidemii. Tamtejsi eksperci podkreślają, że skuteczność ochrony zależy od odpowiedniego wyprzedzenia sezonu aktywności owadów przenoszących wirusa. Niemcy zalecają zakończenie podstawowych szczepień przed majem, zanim insekty zaczną intensywnie żerować.
W Polsce szczepionki również są dostępne, choć ich import wymaga spełnienia określonych procedur. Jak informowaliśmy wcześniej, Główny Inspektorat Weterynarii dopuścił do stosowania kilka preparatów, jednak ich dostępność na rynku nadal stanowi wyzwanie. Hodowcy powinni skonsultować się z lekarzami weterynarii, by zabezpieczyć swoje stada przed sezonem aktywności owadów. Więcej szczegółów przeczytasz w tym artykule:
Czy wirus BTV powróci tej wiosny?
Choroba niebieskiego języka nie zniknęła, a wraz z nadchodzącą wiosną zagrożenie ponownie wzrasta. Wirus przenoszony jest przez kuczmany – drobne owady, których aktywność nasila się w cieplejszych miesiącach. Jak przypomina prof. Carola Sauter-Louis z Instytutu Epidemiologii FLI, wirus może zimować w jajach owadów oraz w zakażonych zwierzętach, co oznacza, że jego rozprzestrzenianie się może przyspieszyć wraz z nadejściem wyższych temperatur.
Na podst. topagrar.com