– Żeby w porę decydenci zdali sobie sprawę, co może się stać, kiedy ten problem będzie nadal ignorowany. Koszt likwidacji świń, bez dodatkowych kosztów np. utylizacji paszy i dezynfekcji na jednej dużej fermie w naszym powiecie to ok. 15 mln zł. Więc koszty wzmocnienia inspekcji w takim zestawieniu to naprawdę kropla dla budżetu – mówi jedna z organizatorek akcji. Dlatego dzisiaj na drzwiach wszystkich powiatowych inspektoratów weterynarii zawisły ulotki z informacjami o przyczynach protestu.
KOLEJNA AKCJA PRACOWNIKÓW IW
To kolejna oddolna akcja pracowników Inspekcji Weterynaryjnej, której celem jest zwrócenie decydentom uwagi na tragiczną sytuację tej instytucji. Wcześniej ponad 3700 pracowników IW wysłało do swoich zwierzchników wnioski o podwyżki. Następnym krokiem był list otwarty do premiera Mateusza Morawieckiego. Ponieważ nie przyniosło to spodziewanych efektów pracownicy IW zdecydowali się na zaostrzenie swoich działań.– Inspektorzy weterynarii jako członkowie służby cywilnej mają ograniczone możliwości strajków czy protestów. Dlatego zdecydowali się na działania zgodne z Kodeksem Pracy i dzisiaj wielu nich skorzysta z możliwości wzięcia np. urlopów na żądanie – mówi Jacek Łukaszewicz, prezes Krajowej Rady Lekarsko Weterynaryjnej.
Szacuje się, że w skali kraju do pracy nie przyszło ponad 30% pracowników Inspekcji Weterynaryjnej, którzy brali urlopy na żądanie, urlopy wypoczynkowe, urlopy do opieki nad dzieckiem lub oddawali krew.
OFERTA RZĄDU
Tymczasem rząd obiecuje pomoc w postaci dodatkowych 54 etatów jeszcze w tym roku oraz kilkuset złotowych podwyżek (600 zł w powiatowych oraz 400 zł w wojewódzkich inspektoratach weterynarii) od początku 2019 r. Tymczasem to kropla w morzu potrzeb.– Płace pracowników Inspekcji Weterynaryjnej praktycznie nie zmieniają się od 2008 roku. Te kwoty, o których mówi wiceminister nie wiele zmienią, bo w żadne sposób nie zachęcą nikogo do pracy w Inspekcji – mówi Jacek Łukaszewicz. wk
Takie ulotki rozdawali dziś uczestnicy protestu.