W tym gospodarstwie świnie były utrzymywane od zawsze. Małżeństwo przejęło je od rodziców w 2006 r., wraz ze stadem 40 loch w cyklu zamkniętym. Rolnik, podróżując po Niemczech, podejrzał jak profesjonalnie prowadzony był tam tucz otwarty i postanowił przeprofilować swoje gospodarstwo.
Nowoczesna tuczarnia
– Po likwidacji loch zmodernizowaliśmy budynek i przystosowaliśmy go do tuczu. Pomieści on 450 tuczników. Sześć lat temu zwiększyliśmy skalę tuczu i pobudowaliśmy nowy budynek na 650 świń – wyjaśnia rolnik, który obecnie dysponuje 1100 stanowiskami tuczowymi na rusztach. Chlewnie są w pełni zautomatyzowane, pasza podawana jest paszociągami, a wentylacją steruje komputer. Tuczarnia ma też zainstalowany system schładzania powietrza, co gwarantuje zwierzętom komfort latem. Małżeństwo prowadzi uprawy na 50 ha, z czego 10 ha zajmują buraki. Zboża wystarcza na 1 z 3,5 wstawień tuczników w roku.
– Kupowaliśmy 30-kg warchlaki z Danii, po 75 dniach sprzedawaliśmy najcięższe z nich, a po 90 dniach zazwyczaj tuczarnie były już puste. Przy FCR 2,6 kg/kg dwa ostatnie wstawienia wyszliśmy na zero. Znajomy, który zajmuje się produkcją prosiąt, ze względu na nieopłacalność chowu świń miał poważne problemy z ich sprzedażą, więc usługowo mu je utuczyliśmy za 50 zł/szt. – wyjaśnia rolnik, który po tym, jak ceny warchlaków spadły do 175 zł/szt. 6 i 20 stycznia br. wstawił ponownie duńskie świnie. Sprzedawał je w połowie kwietnia i udało mu się uzyskać 7 zł/kg żywca. Mimo wysokiej ceny, trudno mówić o zarobku, a jeszcze trudniej skalkulować dziś koszty produkcji, skoro z tygodnia na tydzień ceny pasz i energii rosną w zastraszającym tempie.
Nieopłacalna produkcja
– Przy poprzednich świniach pasza finiszer kosztowała 1350 zł/t, obecnie muszę wyłożyć 1630 zł/t finiszera, 1775 zł/t growera i 1850 zł/t startera – wskazuje rolnik i wylicza dalej. – Przy dzisiejszych cenach warchlaków – 360 zł/szt., które zjedzą mieszanek w sumie za 445 zł, należy doliczyć 15 zł/szt. na weterynarię, 15 zł/szt. na wodę i prąd i 10 zł/szt. kosztują padnięcia. To daje 845 zł, podzielone na średnią masę ciała tuczników podczas sprzedaży 127 kg, uzyskujemy 6,65 zł/kg samych kosztów i to bez mojej robocizny ani amortyzacji budynków.
Projekt produkcji świń bez antybiotyków to inwestycja. Rolnicy chcą się w ten sposób wyróżnić na rynku, licząc, że wkrótce konsumenci to docenią.
Nadzieja na przyszłość
– Dziś nie zakładam, że zarobimy na nich więcej, ale w przyszłości, dzięki reklamie i nagłośnieniu tego projektu, mamy nadzieję na wyższy zarobek, szczególnie że koszty produkcji wzrosną – mówi Łagoda. Z kalkulacji wynika, że pasza pełnoporcjowa, na którą zdecydowało się konsorcjum, będzie o około 100 zł/t droższa. Do tego ze względu na wykorzystanie białka non GMO wzrośnie z pewnością wskaźnik FCR. Ponadto program przewiduje też, że poziom padnięć może się podnieść z 2% obecnie, do 3,5%.
– Założenia tuczu bez antybiotyków są takie, że nie będziemy leczyć świń. Jeżeli jednak któreś zwierzę zachoruje i będzie wymagało antybiotykoterapii, pomoc oczywiście zostanie mu udzielona, ale będzie ono natychmiast oznakowane kolczykiem i wypadnie z programu – wyjaśnia pani Malwina.
Więcej o tym konsorcjum piszemy w majowym wydaniu "top świnie". Zapraszamy do lektury.